środa, 6 kwietnia 2011

Rozdział czwarty.

Czułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się i ujrzałam za sobą trzy, bardzo znajome mi twarze. Tak, to byli chłopacy z mojej szkoły, ale przerażał mnie fakt, że to byli chłopacy, którzy dobierali się do mnie poprzedniego wieczoru. Słońce już dawno zaszło, na jego miejscu pojawił się księżyc, który przyniósł ze sobą ciemną, chłodną noc. Szłam parkiem, wracałam  od Kamila. Trójka za mną przyspieszyła kroku i zaczęli krzyczeć w moją stronę co w sensie " Mała ! Pamiętasz nas? Stój ! ". Przyspieszyłam, odwracając głowę zauważyłam, że biegną. Byli coraz bliżej mnie. Ściągnęłam szpilki, na moje nieszczęście ubrałam je w dzisiejszą noc. Zaczęłam biec, ile sił w nogach. Wiedziałam, że prędzej czy później mnie dorwą, do domu miałam z jakiś kilometr, więc szanse były jak jedna do miliona. Poczułam na sobie czyjś dotyk, dokładnie to na swoim pośladku. Zaczęłam się wyrywać, krzyczeć z myślą, że może ktoś usłyszy. Jednak na marne... Jeden z chłopaków wyciągnął telefon i zaczął nagrywać, drugi zaś rozpinał swoje spodni, a trzeci bardziej agresywny, walnął mi w twarz, popchał na krzaki i zaczął rozbierać. Zaczęłam krzyczeć, bić chłopaka, ale nic nie zadziałało. Był silniejszy, a reszta tylko ze mnie się śmiała. Zaczęłam cicho szlochać, po chwili usłyszałam znajomy mi głos. Kamil? - Julka ! Obudź się, słyszysz? - otworzyłam oczy i nad sobą ujrzałam Kamila. Dotknęłam policzka, był cały mokry. Usiadłam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że nie znajduję się w parku, lecz w swoim pokoju.
- Budziłem cię przez 10 minut, a ty krzyczałaś " zostaw mnie, zostaw mnie "! - zaczął mnie przedrzeźniać, ale mnie do śmiechu nie było. - To było takie realne, ten sen. Rozumiesz? - spojrzałam na niego, podkurczyłam nogi i oparłam się o ścianę. - No, ale co ci się śniło? - spojrzał na mnie zgaszając uśmiech z twarzy. - Nie ważne. Co ty tu robisz? - zmieniłam zdanie i postanowiłam zapomnieć o śnie.  - Powinieneś być w szkole, jest godzina... - spojrzałam na telefon. - 13! Oo  . - wykrzyknęłam i spojrzałam to na niego, to na telefon. - Śpioch ! Przyszedłem niedawno. Wszedłem sam, bo nikt nie otwierał, nikogo chyba nie ma w domu, nie? - zaśmiał się cicho, wstał i zaczął oglądać rodzinne zdjęcia, które leżały na półce. Były moimi najlepszymi wspomnieniami z dzieciństwa, pomijając filmy. - To ty ? - spojrzał na jedno zdjęcie, na którym siedziałam u babci na kolanach, która mieszkała w rodzinnym mieście, czyli we Wrocławiu. - Tak, miałam 5 lat. - uśmiechnęłam się do niego. - Tak się zastanawiam i wychodzi mi w obliczeniach, że w ogóle prawie się nie znamy. - spojrzał na mnie i przysiadł się na łóżku. Zaskoczył mnie tą wypowiedzią. Dziękowałam, że nie jest nachalny jak inni faceci w jego wieku. - Masz rację ... Pora to zmienić ! - uśmiechnęłam się szeroko i ześlizgnęłam się z łóżka. - A ty gdzie ? - spojrzał na mnie, a ja zaśmiałam się na widok jego miny. - Idę się przebrać, zjemy coś i ruszamy na miasto. Musisz mi w końcu pokazać co i jak. - wystawiłam mu język i schowałam się w czterech ścianach garderoby. Na dzisiaj wybrałam szare rurki, różowy top, szary sweterek i najkacze. Przebrałam się, uczesałam włosy, przejechałam parę razy tuszem i błyszczykiem. - Gotowa? - krzyknął Kamil w moją stronę, gdy wyszłam z toalety. - W połowie.  - zaśmiałam się, złapałam za torbę i zeszliśmy na dół. - Co chcesz na obiad? - spojrzałam na niego, a on szeroko otworzył oczy. - Nie gadaj, że chcesz teraz gotować ? - zaśmiał się cicho i podszedł bliżej. - No, głodna jestem, nie? - spojrzałam na niego i złapałam za garnek. - Nie ma mowy, idziemy na miasto coś zjeść a przy okazji porozmawiamy o życiu prywatnym. - wystawił język w moją stronę, złapał za rękę i wyruszyliśmy z domu. - Autobusem czy z buta ciągniemy? - spojrzał na mnie, a ja wyszczerzyłam zęby. - Autobusem sir ! - wybuchnęliśmy śmiechem i po pięciu minutach siedzieliśmy już w autobusie śmiejąc się z różnych fryzur ludzi. - Kiedy będziemy na miejscu? - pytałam co chwilę mając nadzieję, że zaraz straci cierpliwość i wybuchnie. Ale nie, był bardzo cierpliwy. - Za jakieś 5 minut powinniśmy być! - uśmiechnął się, a ja zatraciłam się w rozmyśleniach. Szczególnie o śnie. Był całkiem realny. - Jesteśmy ! - krzyknął mi do ucha, a ja wstałam jak oparzona i chwile potem siedzieliśmy w pobliskiej restauracji jedząc obiad. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Ja mu opowiedziałam, że całe życie siedzę z rodzicami i z bratem na walizkach, przeprowadzki, nie przeprowadzki. Od niego dowiedziałam się, że mieszka w Warszawie od urodzenia, ma brata i siostrę. Brat jest o trzy lata starszy, a siostra i dwa. Czyli nasz Kamilek jest najmłodszy. Mieszka z rodzicami, którzy pracują, ale tak samo jak moi, potrafią pogodzić dom z pracą. Tego popołudnia, dowiedziałam się więcej o nim, niż wiem o swoich najbliższych. On również o mnie dowiedział się wszystkiego. Wczesnym wieczorem, czyli o 19 Kamil odprowadził mnie pod dom. - Dziękuję za dzisiaj. - uśmiechnął się do mnie i spojrzał prosto w oczy. - Ty dziękujesz? - zrobiłam wielkie oczy i zaśmiałam się cicho . - No tak, ja. Dziwne ? - zrobił zdezorientowaną minę. - To ja powinnam Ci dziękować, że znalazłeś dla mnie czas. - zachichotałam cicho. - Dla ciebie czas znajdę zawsze. - wystawił język. - Dobra, dobra. Idź już do domu. - przytuliłam go na pożegnanie i otworzyłam bramkę. Poczułam jak łapie mnie za nadgarstek. - Dziękuję. - usłyszałam tylko szept, puścił i poszedł przed siebie. Uśmiechnęłam się tylko i weszłam do domu. - Gdzie byłaś? - spojrzała mama, a ja rzuciłam tylko. - Na mieście. - i poszłam do pokoju w celu zrelaksowania się z słuchawkami w uszach i laptopem na kolanach. Tak też zrobiłam...


konto na moblo : 
 potrzebujesz opisu? - link powyżej (:

konto na formspringu:
jeżeli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem.

2 komentarze:

  1. chodzący talent no : *
    kolejna bezbłędnie napisana notka : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz bardzo fajne pomysły

    OdpowiedzUsuń