wtorek, 5 kwietnia 2011

Rozdział trzeci.

- Już schodzę ! - wykrzyczałam  w stronę łazienkowych drzwi, gdzie akurat przyglądałam się w lustrze i robiłam ostatnie poprawki. Tak, na dole czekał na mnie Kamil, który bardzo się niecierpliwił. Ubrałam na siebie czarne leginsy, opinającą ciało, biało-czarną tunikę, długi, szary sweterek, małą, szarą torebkę i do tego szaro, czarne szpileczki. Nie lubiłam chodzić w szpilach, a więc jak się wyjebie będzie tylko i wyłącznie wina nierównych chodników. Albo podłogi w domu Alana. - Spóźnimy się przez ciebie! - usłyszałam głos Kamila, który wbił mi do łazienki. - A ty co kurwa ? Mówiłeś, że o 19, a jest ... - spojrzałam na zegarek. - 19;20 - dokończył za mnie i zrobił dominującą minę. - Dobra, mniejsza. Chodźmy . - złapałam torebkę i wyszliśmy z domu. - Zwolnij cipo! Zwolnij mówię ! - krzyczałam za Kamilem, ale ten nic sobie z tego nie robił. - Wal się ! Mogłaś nie ubierać szpilek! - krzyknął w moją stronę i przyspieszył. - No i dobra ! Sam idziesz ! Ja wracam ! - odkrzyknęłam i usiadłam na najbliższej ławce. - Dobra, chodź, poczekam ! - stał w miejscu i wołał w moją stronę. - Spadaj! - odkrzyknęłam i ściągnęłam szpilki. - Obrażalska! Uparciuch ! Cipa ! - krzyknął raz jeszcze, a ja wybuchnęłam śmiechem . - Nie obchodzi go nikt inny poza swoją osobą ! Drań ! Kaktus ! - wydarłam się na całe gardło, tym razem on podszedł. - Chcesz powiedzieć, że jestem samolubny, albo coś gorszego? - usiadł obok mnie i cicho zachichotał. - A no tak. I drań przede wszystkim. - wystawiłam mu język i walnęłam go w nogę. - Miazga stary! - wybuchnęłam śmiechem i zaczęłam usiekać w stronę domu Alana. - Ała ! Osz ty w cipę ! Złapię Cię! - krzyknął, a ja zatrzymałam się po paru metrach, zawiniły oczywiście szpilki. - Ha ! Mam Cię ! - krzyknął mi nad uchem i śmiał się, gilgocząc mnie po brzuchu. - Spadaj ! Dobra, koniec bo się spóźnimy ! - wydarłam się i ruszyłam przed siebie w rękach ze szpilami. Szliśmy w ciszy, dopiero prawie pod domem kolegi zapytał : - A o co Ci chodziło z tym kaktusem? - spojrzał na mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. - O w dupę ! Dopiero teraz? Nie ogarniam. - śmiałam się, a ten tylko klepnął mnie w tyłek. - Wyjebać Ci ? - krzyknęłam i złapałam się za pośladek. - Boli ? - spojrzał na mnie kpiącą. - Jak chuj ! - skrzywiłam się, walnęłam go w krocze i poszłam dalej zostawiając go krzywiącego oraz kulącego się z bólu. - Kaktus to jest twój przyjaciel, nie chcę mówić brzydko, wiesz. - uśmiechnęłam się do niego, gdy doszedł do mnie. - Dobra, sram na kaktusa, teraz mam lepszą przyjaciółkę. - wyszczerzył zęby i oparł rękę o moje ramię. - Ty, nie pozwalaj sobie za dużo. - zrzuciłam jego rękę z ramienia i uśmiechnęłam się dominującą.- Dobra, teraz zgaduj który to jego dom. - zaśmiał się cicho, gdy zatrzymaliśmy się przed trzema podobnymi domami. - Ale ty jesteś głupi. Muzyka leci z tego domu, a więc to jest jego dom. - uśmiechnęłam się i ruszyłam do przodu. - Ładna i do tego inteligentna! - krzyknął za mną i ruszył. Ja tylko zaśmiałam się cicho. - Kto tam? - usłyszałam, gdy puknęłam dwa razy w drzwi. - Policja otwierać ! - krzyknął Kamil, a zaraz w drzwiach zobaczyliśmy przestraszonego Alana i muzyka ucichła. - Ale śmieszne ! - krzyknął tylko i muzyka powróciła. Przywitałam się z ekipą i od razu przeszliśmy do sedna sprawy. Czyli procenty. Nie piłam na co dzień, ale tylko okazyjnie. Na początek zaserwowali po dwa piwa, później biba się rozkręciła. - Julka! Dawaj do nas ! - usłyszałam głos jakiegoś chłopaka, odwróciłam się i zobaczyłam nieznajomego? - Spadaj! - krzyknęłam i wróciłam do rozmowy z Kamilem. - Kto to jest? - spojrzałam na niego. - Nie wiem, pewnie ktoś się wbił ze szkoły. Często tak jest. - uśmiechnął się do mnie i wrócił do rozmowy. - Ała ! - podskoczyłam czując czyjąś dłoń na tyłku. - Nie chciałaś podejść to my podeszliśmy. - wyszeptał mi do ucha ten sam gościu. Wychodziłam z toalety więc w korytarzu nie było prócz nich i mnie ani jednej żywej duszy. - Zejdź mi z drogi lapsie! - krzyknęłam w jego stronę, ale on złapał mnie za nadgarstek i wciągnął razem z bandą kolegów do pobliskiego pokoju. Zaczęłam krzyczeć, ale wątpię by mnie ktoś usłyszał. - Teraz mała pokażesz na co cię stać! - krzyknął mi drugi do ucha i rzucił na łóżko. Zaczął rozpinać pasek od spodni, gdy ja dalej krzyczałam z myślą, że w końcu mnie ktoś usłyszy. - Zamknij ryja mała suko ! Nikt Cię nie usłyszy ! - krzyknął trzeci, który przyglądał się akcji. - Mała, to jest twoja pała! Wstałam i wyjebałam jednemu w twarz. Oddał mi dwa razy mocniej, a ja jak długa upadłam na podłogę. - Masz coś jeszcze do powiedzenia dziwko ?! - krzyknął chłopak, trzymając się za nos. - A ty masz coś do powiedzenia?! - usłyszałam znajomy mi głos. Tak, to był Kamil. Stanął w drzwiach, ale zaraz potem wywalił trzem chłopakom w ryj, podniósł mnie i zaniósł na dół. - Nic Ci nie jest? - spojrzał na mnie, prosząc o apteczkę Alana opatrzył małą ranę na policzku i spojrzał mi powtórnie w oczy. - Nie, nic. Ale mam ochotę wyjebania tym gościom w mordę. I zrobię to ! - krzyknęłam w stronę chłopaków, których właśnie wyprowadzili inni z domu. - Dobra, uspokój się już. Chodź odprowadzę cię . - uśmiechnął się lekko i złapał za rękę. Ja złapałam za torebkę i wyszliśmy z domu Alana. - Ale na pewno nic ci nie jest? - spojrzał na mnie i zgasił uśmiech. - Na pewno, na pewno. Jest wszystko okej. Jutro chyba nie pójdę do szkoły, bo trochę mnie głowa boli, ale okej jest. - uśmiechnęłam się do niego. - Głowa cię boli? Oo, to  ty to nazywasz nic ? - skrzywił się i przystawił rękę do czoła. - Boli mnie głowa od tego piwa i innych procentów, ogarnij. - zaśmiałam się cicho i ruszyłam przed siebie. - Która godzina? - spojrzałam na niego, on patrząc na zegarek powiedział : - Grubo po północy! Dopiero. - wyszczerzył zęby. - Czyli? - zrobiłam nie teges minę, a on zachichotał cicho. - 44 po. - wystawił język . - Spoczi. - przytuliłam go na pożegnanie i weszłam do ogrodu. Czułam nadal jego spojrzenie na sobie, ale nie odwracałam się. - Jutro do ciebie wpadnę!- krzyknął jeszcze, a ja wystawiłam kciuka, coś w sensie git. Nie chciałam tłumaczyć mamie co mi jest z policzkiem więc po cichu weszłam do góry i zamknęłam się w swojej łazience. Napuściłam sobie do wanny wody, weszłam do wanny, nałożyłam sobie słuchawki na uszy, puściłam muzykę i zrelaksowałam się. Przed godziną 2, położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam. Tej nocy śnił mi się Kamil ... (:

konto na moblo : 
 potrzebujesz opisu? - link powyżej (:

konto na formspringu:
jeżeli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem.

6 komentarzy:

  1. czekałam na trzecią część z niecierpliwością : D
    małe sprostowanko na początku pisałaś, że ubrała na siebie czarne leginsy a potem, że koleś zaczął jej odpinać pasek od spodni : P
    poza tym genialne!


    Twoja stała czytelniczka : *

    OdpowiedzUsuń
  2. chodziło mi o jego pasek od spodni
    dziękuję, że jesteś ze mną tutaj od początku.

    OdpowiedzUsuń
  3. najwidoczniej źle zrozumiałam kontekst zdania : )
    nie masz za co dziękować : *

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam Cię , babo no! : *
    czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam też od początku. Poznałą go tego samego dnia i już wielce przyjaciele? :| Ogl spoko , podoba mi się :***
    Oczywiscie zapraszam do mnie :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. tak bywa, że ludzie, gdy się poznają szybko się zaprzyjaźniają. przykład biorę też trochę ze swojego życia (:
    dziękuję ; *

    OdpowiedzUsuń