poniedziałek, 9 maja 2011

Rozdział jedenasty.

Rozdział pisany przy piosence: 

Chociaż nie. Kobietę bardzo dobrze znałam, mężczyznę tylko z widzenia. Kelner przyniósł kubek z napojem. Złapałam kubek jedną dłonią, drugą zaś starłam szybko łzę. Upiłam jeden, drugi, trzeci łyk. Owa para szła między ludźmi ściśnięta do siebie, obejmowali się, a zarazem mężczyzna składał na ustach kobiety namiętne pocałunki. Najwidoczniej trwało to dłużej niż mogłam się spodziewać. Dopiero co kobieta była załamana, wzięła rozwód, a parę dni później znalazła swoją miłość. Nie jestem pewna czy jest to jej prawdziwa miłość, ta wyjątkowa, mężczyznę znałam zaledwie z widzenia, widziałam go parę razy w szpitalu, też był lekarzem. Pewnie to tam się poznali, zbliżyli do siebie. Zaczęłam się zastanawiać jak zareagować w domu, powiedzieć jej, że ich widziałam? Pytanie jest jedno. Dlaczego mi nie powiedziała? Przecież nigdy nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic. Ale jej też należy się szczęście, prawda? Ostatnio tyle przeszła... Mama i ten mężczyzna, zniknęli z mojego pola widzenia. Zaczęłam szukać ich wzrokiem, ale na marne. Dałam za wygraną. Zaczęłam rozmyślać, ale tym razem nad Kamilem. Wyciągnęłam z torby telefon i napisałam sms. ' Mogłeś mi chociaż powiedzieć, że jedziesz z Anką. Nie zastanawiałabym się przez tyle dni, dlaczego nie dzwonisz.' Wysłałam. Myśl, że są razem, nie dawała mi spokoju. - Mogę się dosiąść? - usłyszałam znany mi głos. Spojrzałam na osobę i mimowolnie, uśmiechnęłam się. - Masz tyle wolnych stolików. - powiedziałam obojętnie. - Ale wybrałem akurat ten, to mogę? - spojrzał na mnie. - Przecież z zarozumialcami się nie gada. - skrzywiłam się, upiłam kolejny  łyk czekolady. - Ale ja gadam. - powiedział i usiadł po drugiej stronie stoliku. Tak, to był chłopak od kostki, inaczej mówiąc, mój sąsiad. - Śledziłeś mnie? - spojrzałam na niego podejrzanie. - Nie. Zobaczyłem cię w oknie. - zgasił mnie. - Coś podać? - usłyszałam głos kelnera. - To samo. - powiedział patrząc na mnie. - Jestem Mateusz. - uśmiechnął się do mnie, wystawił dłoń. - Julka. - powiedziałam obojętnie, lekceważąc jego dłoń, upiłam kolejny łyk czekolady patrząc za okno. - Nie chcę być wścibski, ale czy każdego nowego sąsiada tak traktujesz?  - spojrzał na mnie. Przypomniał mi kiedy poznałam się z Kamilem. - Nie. Tylko tych wścibskich właśnie. - uśmiechnęłam się sarkastycznie. - Coś cię gryzie. - wypalił z grubej. - Słucham?! - spojrzałam na niego, otwierając przy tym szeroko oczy. - Chłopak cię zostawił? - zaśmiał się złośliwie. - Dobra, z tej miłej pogawędki zapamiętam tylko dobrą czekoladę. Nawet nie. Przychodząc tutaj zepsułeś przy okazji jej smak. Wychodzę. - powiedziałam szeptem nachylając się nad stolikiem. Zostawiłam pieniądze na stoliku, schowałam portfel do torby, złapałam ją i wyszłam z kawiarni, zostawiając rozbawionego kolesia. Szłam w kierunku przystanku. Wsiadłam w autobus, który jechał w kierunku mojego domu. Jak on śmiał? Przecież on nic nie wiem o tym co w ostatnich tygodniach się wydarzyło, co dzisiaj się wydarzyło ... - zaczęłam się zastanawiać. - Najgorszy dzień w moim życiu. - usłyszałam swój głos. Parę osób, które siedziało przede mną odwróciło się w moją stronę. Najwidoczniej za głośno to powiedziałam. Po paru przystankach wysiadłam na swoim.Wolnym krokiem szłam w kierunku domu. Otworzyłam furtkę i weszłam do budynku. - Jestem! - krzyknęłam zamykając drzwi. Odpowiedziała mi cisza. - Jeszcze ich nie ma ?.. - powiedziałam do siebie. Rzuciłam torbę na kanapę w salonie, poszłam do kuchni i nastawiłam w mikrofalówce popcorn. Nalałam coli do szklanki, złapałam za gorącą miskę popcornu i położyłam się na kanapie. - Takie dni to ja lubię! - krzyknęłam do siebie i zaczęłam garściami pakować popcorn w buzię. Włączyłam tv, puściłam jakąś komedię i tak oto zasnęłam.
Zbudził mnie dźwięk telefonu domowego. - Słucham? - powiedziałam do słuchawki, podchodząc do okna. - Cześć córciu. - usłyszałam głos taty. - A no siemasz. - zaśmiałam się cicho. - Dzwoniłem na komórkowy,  ale nikt nie odbierał. - powiedział przejęty. - Och, pewnie mam wyciszony. Co tam słychać? - uśmiechnęłam się. - Jest okej, ale dzwonię w pewnej sprawie. - byłam bardzo ciekawa w jakiej. - Tak? - Został jeszcze niecały miesiąc do końca wakacji, a zapewne połowę lata przesiedziałaś w domu, więc chcę was zabrać nad morze. - tata miał dobry humor, słyszałam po jego głosie, roześmiany. - Nas? - złapałam go za słowo. - Tak, was. Ciebie, Michała i mamę. Zastanawiałem się nad przeprosinami, wiesz, romantyczna kolacja w świetle gwiazd, księżyca, może mi wybaczy? - zadał pytanie. Wybaczy? Ona znalazła chyba swoją miłość... - Nie wiem, musisz sam z nią porozmawiać. - nie powiedziałam mu o tym, co dziś widziałam. - No tak. No to jak? Pojutrze o 20 pod domem? - zaśmiał się. - Doobra! - krzyknęłam do słuchawki. - To cześć! - wypalił roześmiany i rozłączył się. Tak, tego mi było trzeba. Wakacji nad morzem, bez stresu, bez niczego, tylko ja, słońce i woda! Cała roześmiana wróciłam na kanapę, otworzyłam torbę i zaczęłam grzebać w niej, w celu znalezienia telefonu. - Co jest ? - powiedziałam widząc, że telefonu nie ma w torbie. Zgubiłam? Ktoś mi ukradł? Zaczęłam się zastanawiać. - Aha ! - krzyknęłam po parunastu minutach namysłu. Możliwe, że zostawiłam go na stoliku w kawiarni. Tak więc pół godziny później kłóciłam się z kelnerem o telefon, którego już nie było. - Przykro nam, ale to nie jest nasza sprawa, w obowiązku klienta jest pilnowanie własnych rzeczy. - powiedział i poszedł. - Aha, miło. - powiedziałam głośno, ale przypomniało mi się, że ze mną siedział mój sąsiad. Wróciłam na przystanek, wsiadłam w autobus  i po krótkim czasie pukałam do drzwi Mateusza. - Słucham panią? - usłyszałam głos kobiety. - Tutaj mieszka Mateusz, prawda? Mogę do niego? - uśmiechnęłam się miło do kobiety. - Proszę bardzo. - odwzajemniła uśmiech i wpuściła mnie do środka. Wewnątrz było ładnie, prawie nic się nie zmieniło od czasu kiedy mieszkał tutaj Kamil. Tylko meble i układ. - Po schodach do góry, prosto i pierwsze drzwi na prawo. - powiedziała miło, zrobiłam to co kazała. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam całkiem przytulny pokój, na ścianach kolor był ciemne kakao, porozwieszane były duże obrazy, łóżko było dość duże jak na jedną osobę, na przeciwnej ścianie było biurko i reszta mebli, a przy biurku siedział chłopak z słuchawkami na uszach, głowę miał opartą na oparciu krzesła, z tego co było widać miał zamknięte oczy i z miny wywnioskowałam, że o czymś myślał.  Zamknęłam drzwi za sobą, podeszłam do niego bliżej i lekko szturchnęłam. Mateusz zerwał się na równe nogi z zaskoczoną miną, nie dziwię mu się... - Co ty tutaj robisz?! - prawie krzyknął. - Przyszłam po telefon. - powiedziałam. - Aha, masz szczęście, że byłem bo inaczej pewnie by ci ktoś ukradł. - uśmiechnął się dumnie. - Dobra skończ, daj mi go. - powiedziałam obojętnie. - Daj? Może tak ładniej poprosisz? - szczerzył zęby. Na jego widok każda inna laska rzuciłaby się na niego, ale nie, ja nie jestem każda inna. - Proszę, daj mi ten telefon. - skrzywiłam się. Tak, na tym polegał problem, że obydwoje byliśmy uparci, mieliśmy ostre charaktery. - No i to się rozumie. - Włożył rękę do kieszeni, wyciągnął telefon, ale nie wręczył mi go do ręki. - No to na co czekasz? - spojrzałam na niego. - Umów się ze mną. - wypalił. - Co proszę? Czy ty myślisz, że ja z każdym nowym znajomym umawiam się od razu? W przyszłym życiu kochanie. - uśmiechnęłam się uroczo, wyciągnęłam z jego dłoni telefon i wyszłam z pokoju, za równo jak i z domu. - Dzwonił do ciebie tata? - usłyszałam głos mamy, kiedy otwierałam drzwi od domu. - Tak. Jedziesz z nami? - uśmiechnęłam się do niej. - Jasne, ale idę ustalić za chwilę z panią Marią, co i jak. - weszłyśmy do domu. - Jaką panią Marią? - spojrzałam na nią zdezorientowana. - Naszą nową sąsiadką, przecież dopiero co widziałam jak od nich wychodziłaś. Nie wiesz? Jadą z nami! - roześmiana wyszła z domu. - Że co proszę ?!! - krzyknęłam na cały dom. Świetnie, kolejne wakacje poszły się jebać.


więc rozdział jedenasty w tak szybkim czasie dodałam
z jednego powodu. urodziny Zuzy, która obecnie jest stałą czytelniczką
i świetną koleżanką. Wszystkiego najlepszego ; * 
A co do następnego rozdziału to powinien być za tydzień. 
Postaram się systematycznie dodawać, ale wątpię, że mi się to uda.
Dodam jeszcze, że ten rozdział dedykuję Tobie, Zuza ;*** 
Dziękuję wszystkim moim czytelniczkom, że są tutaj razem ze mną
i czytają moje wypociny, dziękuję Wam : ))


konto na moblo : 
 potrzebujesz opisu? - link powyżej (:

konto na formspringu:
jeżeli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem

4 komentarze:

  1. Podoba mi sie ten Mateusz :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękujee : *
    kochana jesteś , <3
    miło , ze pamiętałaś : )
    a rozdział świetny ,
    no ale zresztą jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ten Mateusz jest zajebisty <33 . Oby tak dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mateusz niech się zaprzyjaźni z Julką .. No ale żeby Kamil był chłopakiem Julkii x3

    OdpowiedzUsuń