sobota, 16 lipca 2011

Rozdział trzydziesty piąty.

Wpatrywałam się w oświetloną drogę przed nami, która kilometr po kilometrze stawała się dłuższa, a może mi się wydawało? Kamil siedział za kierownicą nie myśląc o niczym innym prócz położenia się w końcu spać, po tak ciężkim weekendzie. Tak, było już po poprawinach, dochodziła godzina 22, wraz z Kamilem wracaliśmy do babcinego domu, znajdującego się nieopodal centrum Wrocławia. Reszta została w hotelu, kontynuując imprezę, mieli wrócić jutro, mogłam z nimi zostać, ale wolałam jechać z Kamilem i odpocząć w domu, jakby tego było mało chłopak miał następnego dnia z rana samolot do Las Vegas, do swojej rodziny. Utonęłam w rozmyśleniach, że nawet nie zorientowałam się, że jesteśmy na miejscu. - Kochanie, mam ci wysłać specjalne zaproszenie, czy sama wysiądziesz? - Kamil otworzył moje drzwi, śmiejąc się cicho pod nosem. Uśmiechnęłam się tylko, złapałam swoją torbę i weszłam dotrzymując mu kroku do domu. - Jesteś głodny? - spojrzałam na niego. - Żartujesz? Najadłem się jak świnia. - zaśmiał się cicho, obejmując mnie w pasie. - No to się cieszę, że nie muszę nic szykować. Jestem wykończona, idę się wykąpać. - przelotnie musnęłam jego usta i zaraz byłam na górze w swoim pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel, ubrałam na siebie krótkie szorty i bluzkę, które robiły u mnie za piżamę. Zmyłam z twarzy makijaż i weszłam do pokoju. Odłożyłam biżuterię do szufladek, znaczy chciałam odłożyć, ale jakaś siła nie dała mi zakończyć tej czynności. - Leci samolot, leci, i zium! Do łóżka! - usłyszałam głos Kamila, po czym poczułam jak cały pokój wiruje mi przed oczami. Nie minęła sekunda, kiedy znalazłam się na łóżku, pod chłopakiem, który przygniatał mnie swoim ciałem. - Aaa, moje serce. - zaczęłam się krztusić, śmiejąc się pod nosem. - Jestem aż tak ciężki? - lekko zsunął się z mojego ciała, ale nie dał za wygraną, dalej trzymał mnie za dłoń, nachylając się nade mną. - Tyci, tyci. - pokazałam na palcach, cicho chichocząc. - Idę wziąć prysznic, poczekasz? - zrobił proszącą minę. - Zastanowię się. Tylko szybko! - pogoniłam go i wyrwałam się z jego objęć. Okryłam się kołdrą, zgasiłam lampkę i położyłam głowę na zimnej poduszce. Po pięciu minutach usłyszałam ciche kroki. - Nie śpię. - otworzyłam oczy, patrząc na kładącego się obok Kamila. - To dobrze, bo musimy porozmawiać. - zapalił lampkę. - Ale przy zgaszonym świetle. - przymrużyłam oczy, zgaszając nocną lampkę. Bez większych sprzeczek, położył się obok i mnie objął. - Więc jutro o 8 mam samolot, wracam za pięć dni, 6 i 7 musimy się spakować do Paryża, a 8 wylatujemy. 15 wracamy, a 17 ... - nie dokończył. - Tak? Słucham? - zaśmiałam się cicho, bo wiedziałam, że 17 kończę 18 lat. - Nic takiego. Od 20 mam masę koncertów za granicą, nie będzie mnie przez tydzień, więc wytrzymamy. - uśmiechnął się schylając głowę, by mnie pocałować. - Wszystko zaplanowałeś. - powiedziałam podstępnie. - Tak, a teraz ty musisz wszystko pamiętać, ja pewnie zaraz się pogubię, więc wiesz. - wyszczerzył zęby. - Obudź mnie o 7. - wyszeptałam cicho, po czym pocałowałam go lekko w policzek, a następnie położyłam głowę na jego torsie, a w zasadzie koszulce, okrywającą tors. - Dobranoc. - wyszeptał, chwilę później słyszałam jak cicho pochrapuje.
- Julia, chcesz zaspać? - usłyszałam radosny głos Kamila, który właśnie stał nade mną z tacą jedzenia. - Człowieku, jest dopiero 6:30. - spojrzałam na zegarek, a następnie okryłam głowę kołdrą. - Zanim zejdziesz z łóżka będzie 7. Jedz. - odkrył mnie i położył mi na kolanach śniadanie. - Może bym tak usiadła? - zaśmiałam się cicho, po czym podniosłam się za pomocą łokci. Po piętnastu minutach oboje zaczęliśmy się przygotowywać, ja nic takiego nie miałam do zrobienia, prócz ubrania się w jakieś ciuchy i ogarnięcia twarzy. Ubrałam się, związałam włosy w niedbałego koka i pomalowałam rzęsy maskarą. - Gotowa? - stał w drzwiach łazienkowych z walizką w dłoni. - Chodźmy. - pociągnęłam go za drugą wolną rękę, biorąc przy tym swoją kurtkę. Chwilę później byliśmy w drodze na lotnisko. - Pozdrów rodziców. - uśmiechnęłam się lekko, patrząc na niego. - Jasne. Muszę iść. - objął mnie w pasie i złożył na ustach pocałunek. - Kocham Cię. - wyszeptałam cicho, po czym wtuliłam się w jego tors. Wydawało mi się, że rozstaję się z nim nie na pięć dni, lecz na zawsze. Miałam złe przeczucie co do tego lotu, ale nie odzywałam się, ja i moje przeczucia... - Ja Ciebie też. - wyszeptał mi cicho do ucha, a następnie puścił moją dłoń jak i całą resztę mojego ciała. Pomachałam mu jeszcze na pożegnanie, po czym wyszłam z budynku w celu zamówienia taksówki. W piętnaście minut dojechałam do domu, czekali na mnie rodzice z babcią i Nikolą. - Cześć! - usłyszałam krzyki Nikoli, która chwilę później wylądowała w moich ramionach. - Musimy pogadać. - wyszeptała mi cicho do ucha, a następnie pociągnęła za rękę w stronę pokoju. - Zakochałam się! - krzyknęła bez żadnych ceregieli. - Ej, ej, spokojnie! W kim?! - zaczęłam z nią skakać w górę i w dół, w górę i w dół. - Znasz. Poznałam go niedawno, twoja bliska osoba. - uciszyła się, patrząc na mnie. Zrobiłam wielkie oczy, na pierwszą myśl przyszedł mi chłopak... - Nie... Jak mogłaś?! - krzyknęłam w jej stronę. Ta, nie wiedząc o co mi chodzi zrobiła krzywą minę. - Ej! Chyba nie myślisz, że w... Powaliło cię!? - wybuchnęła śmiechem. - No, prócz Kamila nie znasz tutaj nikogo innego dłużej niż przez dwa tygodnie. - uśmiechnęłam się lekko. - A Alan? - założyła ręce na piersiach i patrzyła na mnie wzorkiem pełnym dumy. - A... A.. Alan?! - zaśmiałam się melodyjnie. - Wy się w ogóle nie znacie. - dodałam. - Pisaliśmy ostatnio sms, dzwoni do mnie parę razy na dzień, jakbyś nie była taka zakochana, wiedziałabyś. - uśmiechnęła się sztucznie. - On kręcił z Magdą. - przeszłam na trochę inny temat. - A tam, to to było tak o. - wyszczerzyła zęby. - Możemy do niego dzisiaj jechać. - uśmiechnęłam się w jej stronę, podstępnie. Stała jak wryta, z szeroko otwartymi oczami. - Serio?! - pisnęła. - Tak. - zachichotałam. - Kocham Cię! - krzyknęła, po czym rzuciła mi się na szyję. Więc jak obiecałam, wieczorem siedziałyśmy już w autobusie jadącym prosto do Warszawy. ' Alan, zbierz na jutro ekipę, mam małą misję do spełnienia w Warszawie, więc do jutra. ' - wysłałam sms przyjacielowi. Oczywiście 'mała misja' to inaczej 'swatanie tych dwóch kosmitów'. Sama z własnych myśli wybuchnęłam śmiechem. - Co? - uśmiechnięta od ucha do ucha Nikola patrzyła na mnie jak na głupią. - Nic takiego. Nic. - zaśmiałam się cicho, po czym wyciągnęłam z kieszeni dzwoniący telefon. - Jedziesz z Nikolą? - pierwsze słowa, żadnego powitanie, tak, to Alan. - A gdzie siemasz maleńka?! - zaśmiałam się. Ludzie, którzy siedzieli przede mną skierowali głowy w moją stronę. - No cześć, cześć. Jedziesz z Nikolą? - usłyszałam ponownie entuzjastyczny głos kolegi. - A jakżeby inaczej? Mam małą sprawę. - powiedziałam do słuchawki. - Nawijaj. - jego entuzjazm zmalał, ale czułam jeszcze w jego głosie to coś. - Przenocujesz nas przez dwa dni? - przegryzłam lekko wargę i przymrużyłam oczy. Chwilę się zastanowił, po czym powiedział. - Nie ma sprawy, poza tym moich rodziców nie ma w domu, wracają w piątek, więc spoko. - po głosie poznałam, że na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Dziękuję. Będziemy o dwunastej w nocy, paa. - rozłączyłam się szybko, wybuchając śmiechem. - Cieszył się? - Nikola dopadła mnie pytaniem. - Em... No... Nie wiem... - przytrzymałam ją lekko w niepewności, najwidoczniej źle zrobiłam, bo poczułam lekkie uderzenie w kolano. - No tak! - zaśmiałam się melodyjnie. Uśmiechnęłam się, a na jej policzku zagościł rumieniec. Nie odezwałam się już ani słowem, wolałam przespać te 6 godzin, poza tym, nie myśleć dlaczego Kamil do mnie nie dzwoni. Właśnie, od tamtego czasu nie zadzwonił do mnie, od czasu porannego, kiedy żegnałam się z nim na lotnisku.  Miał zadzwonić jak doleci...  - przez głowę przeszła mi myśl.


ten rozdział był zmieniany setki tysięcy razy. 
miał być tak samo PRZESŁODZONY jak ostatnie , ale zmieniłam zdanie. 
przez najbliższe rozdziały nie będzie tak słoodko, a pozwólcie, że reszty dowiecie się w kolejnym.
Jeszcze mała prośba:
po prawej stronie bloga, pod ' O mnie ' macie button z nazwą ' toplista' -
więc jeśli bylibyście tak uprzejmi wchodźcie i oceniajcie mojego bloga ;*
Pozdrawiam : ) 

7 komentarzy:

  1. Jesteś świetna, dziewczyno ! ;)
    P.S - boję się co bd dalej , skoro znow ma być dramatyczna atmosfera .

    Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział , o nie znów będzie źle ; <

    Czekam na cd ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. no dokładnie to jest genialne ,<333
    ja już się boje co ty wykombinowałaś , bo te twoje opowieści na gg nie wróżyły nic dobrego :/

    jak masz wenę to piszz <3 : *

    OdpowiedzUsuń
  4. ciesze sie ze sie podoba ;*
    uwielbiam twoje opowiadanie :)
    wlasnie jestem przy rozdziale 20 ; d
    pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest mega zarąbiste. ; D
    Czekam na cd. ; **

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne ;d Czekam na kolejny ;pp

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wchodziłam tu regularnie, ale wszystko już nadrobiłam ; ) trochę słodkości ubarwiło Twoje opowiadanie ; D dawaj kolejny rozdział! a tak poza tym to świetnie, ej ; **

    OdpowiedzUsuń