sobota, 3 grudnia 2011

Rozdział 7

Po piętnastu minutach, ciszy dalej nikt nie przerwał. Przyznam, zrobiło mi się głupio, wypytując go o takie rzeczy. W pierwszej chwili pomyślałam, że on naprawdę wie dużo o życiu. Z tego co widzę, ma ciężko. Czteroletnia siostra, śmierć matki, a więc gdzie jest ojciec? 
- Jesteśmy - w końcu odezwał się, co było plusem.
Spojrzałam za szybę, moim oczom ukazał się wielki, czerwony hotel, z szyldem 'U Wiktorii'. 
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam go, kiedy już zgasił silnik.
- W hotelu. Jeśli możesz, nie zadawaj mi już pytań - spojrzał na mnie, po czym otworzył od swojej strony drzwi.
Nie odpowiedziałam mu. 
Zrobiłam to samo, a następnie zatrzasnęłam za sobą. Dean podał mi podręczną torbę, w której nie mam zielonego pojęcia co było, po czym schował się ponownie w samochodzie, by za chwilę wyjść z niego z małą dziewczynką na rękach. 
Skierowaliśmy się ku drzwiom hotelu. Wchodząc do holu, w moje nozdrza doszedł miły zapach. Cynamonu? Tak, prawdopodobnie był to cynamon. Uwielbiałam ten zapach. Ściany zdobił czerwono-biały kolor. Dzięki  czarnym sofom i małym stoliku obok rejestracji, hotelowi można było nadać miano 'luksusu'. Podchodząc do lady, za którą stała chuda blondynka prawdopodobnie w naszym wieku, zastanawiałam się, co on kombinuje. 
- Cześć Natalia. My do Wiktorii - uśmiechnął się w jej stronę.
Na twarzy dziewczyny pojawił się nieskazitelnie piękny uśmiech. Oho, coś musi być. 
- Cześć Dean - jeszcze bardziej wyszczerzyła swoje zęby, po czym zatelefonowała gdzieś.
W niezręcznej ciszy staliśmy przez co najmniej 5 minut, puki nie podeszła do nas wysoka brunetka, w średnim wieku.
- Jest mały problem - spojrzała smutnie na Deana.
- Nie ma wolnych pokoi? - chłopak zaniepokoił się.
- Jest, jeden, dwuosobowy - powiedziawszy to, spojrzała na mnie. - Jedyne co mogę zrobić, to wziąć małą Emily do siebie. Moja córka ucieszyłaby się rano, wiedząc, że ma się z kim pobawić - zaśmiała się melodyjnie, tkwiąc wzrokiem w jednym punkcie, siostrze Deana.
- Naprawdę? - kąciki ust chłopaka podniosły się.
- Natalia, daj klucze ... - spojrzała na mnie pytająco.
- Savannah - podałam kobiecie dłoń. 
- Więc daj jej klucze do pokoju - powiedziała, po uściskaniu mojej ręki. 
- Zaraz przyjdę - Dean zwrócił wzrok w moją stronę, po czym poszedł za kobietą. 
Ja zaś podeszłam do lady. Dziewczyna zaszczyciła mnie uśmiechem, nieszczerym najwidoczniej.
- Jak ci dobrze ... - cicho westchnęła.
Zaśmiałam się, ponieważ jej słowa rozbawiły mnie.
- Mi się nie uśmiecha spanie pod jednym dachem z tym bucem - skrzywiłam się, gdy już ogarnęłam emocje.
- Dachem? - tym razem ona się zaśmiała. - W pokoju jest jedno łóżko - podała mi klucz, po czym schowała się w pokoju dla personelu.
- Super - skomentowałam w myślach.
To, że mam z nim spać w jednym pokoju, jest najwidoczniej za mało. Jeszcze łóżko mam z nim dzielić, nie ma co. Czy on myśli, że jestem taka głupia? Nie będę z nim spała. Pewnie jutro rano będą go bolały plecy od spania na podłodze, ale cóż... 
Jadąc windą na ostatnie piętro, zastanawiało mnie to, dlaczego akurat tutaj przyjechaliśmy? Przecież musi gdzieś mieszkać... Dobra, nie będę wnikać.
Pokierowałam się do pokoju 310, który był jak się okazało na końcu korytarza. Przekręciłam kluczem i nacisnęłam złotą klamkę. Moim oczom ukazał się czerwono-biały pokój. Pod jedną ze ścian stał mały stolik, przy czym dwa krzesła. Na tej samej ścianie, były drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do łazienki. Po przeciwnej stronie, stało wielkie, białe łóżko. Dwuosobowe tak, ale to nie zmienia faktu, że będę spała z tym człowiekiem. Szafa, była na tej samej ścianie co łóżko, a na sąsiedniej znajdowały się balkonowe drzwi.
Odłożyłam torbę Deana i swój plecak, po czym rzuciłam się na łóżko.
Byłam padnięta.
Nie wiem ile czasu minęło, ale po kilku sekundach, minutach czy może godzinach, poczułam lekkie szarpanie.
- Czego? - przetarłam śpiące oczy. Zasnęłam?!
- Idź weź prysznic, nie mam zamiaru spać z brudasem - usłyszałam głos Deana.
Usiadłam na łóżku, zmierzyłam go wzrokiem. Stał przede mną w samych bokserkach, a na jego klacie widniały małe, przeźroczyste krople wody.
- Nie śpisz... ze mną - powiedziałam drżącym głosem. Ten widok mnie peszył.
- Że niby miałabym spać z nim, takim gołym ?! 
- A co? Chcesz spać na podłodze?
- Nie, ty chcesz - zaśmiałam się cicho.
- W bajki wierzysz. Dobra, idź się wykąp - urwał, rozkładając się na łóżku, a przy okazji spychając mnie z niego.
Nie skomentowałam.
Ruszyłam w stronę łazienki, łapiąc przed tym swój plecak.
Wzięłam długą, gorącą kąpiel, po czym ubrałam na siebie biały t-shirt i szare leginsy. Wysuszyłam włosy ręcznikiem, po czym wyszłam z łazienki. W pokoju było ciemno,  prawdopodobnie Dean już spał. Odłożyłam rzeczy na stolik, a następnie pokierowałam się w stronę łóżka.
- Śpisz pod ścianą - ni stąd, ni zowąd odezwał się.
Przestraszyłam się, że aż podskoczyłam.
- Skończony debil - po chwili skomentowałam cicho.
Weszłam na łóżko, przy czym najprawdopodobniej coś mu zdeptałam (dop.hahhaa).
Tym razem to on podskoczył, ale z bólu. O tak, kocham to. Kocham odwdzięczać się innym za miłą zabawę.
- Idiotko! - syknął cicho.
- Spadaj - powiedziałam cicho, ułożyłam się na łóżku, po czym odwróciłam się do niego plecami.
Przez ponad pięć minut było cicho. Już miałam nadzieję, że przetrwam tę noc, bez żadnych przykrych słów, że nie będę musiała mu opowiadać o mnie, a on mi o sobie. Nie chciałam nic wiedzieć. Po prostu, nie chcę mieć z nim nic wspólnego, prócz tej jednej, jedynej nocy, której nie miałam gdzie spędzić. Co będzie jutro? Zobaczymy, nie wybiegam nigdy w przyszłość. Żyję teraźniejszością, a co będzie potem, los jeszcze pokarze.
- Opowiesz mi coś o sobie? - usłyszałam jego głos.
- Nie, nie, nie. Tylko nie to! -jak zwykle, moje myśli, wiedziały co dobre.
- A co chcesz wiedzieć? - odwróciłam się w jego stronę, patrząc przy tym na jego twarz, którą było widać dzięki latarnią na zewnątrz.
- Ej, Sav, nie chcesz mu nic mówić, nic mu nie mów! 
- Wszystko? - poprawił poduszkę, wiedząc, że zaraz będzie ciekawiej.
- Nie mam ochoty - powiedziałam, co było dobre, bo pewnie, opowiadając mu, rozpłakałabym się po raz trzeci przy jego osobie, a nie chciałam tego. Ponownie chłopak widział moje plecy, które były skierowane w jego stronę.
- Boisz się, że cię wyśmieje? - dotknął mojego ramienia. W jednej chwili ciarki przeszły przez moje ciało. - Może boisz się, że komuś powiem? - dodał cicho.
Ten chłopak działał mi już na nerwy. Nie mam pojęcia dlaczego do niego zadzwoniłam. Może jeślibym nie pokłóciła się z resztą, nie byłoby takiej sytuacji?
- Nie boję się - zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Więc? - kontynuował. - Coś musi być.
- Nie lubię o tym rozmawiać - powiedziałam drżącym głosem, a łzy napłynęły mi do oczu mimowolnie.
- Savannah, mi możesz zaufać - jego uspakajający głos... Dział na mnie tak, że miałam ochotę powiedzieć mu wszystko o co prosi. Odwróciłam się do niego, patrząc mu w oczy. - Płaczesz? - złapał za mój podbródek, po czym kciukiem zaczął lekko gładzić mój policzek.
- Nie, nie płaczę. Przestań - wyrwałam twarz z jego dłoni.
- Opowiedz mi coś o sobie. Chcę cię poznać bliżej - zbliżył twarz ku mojej, tak, że szeptał mi prosto w usta.
Przewróciłam się na plecy. Wbijając wzrok w sufit.
Pytanie, powiedzieć mu, czy nie?
- Nie! 
- Zaryzykuj! 
Moje myśli toczyły ze sobą wojnę.
- To wszystko zaczęło się kiedy miałam 10 lat - zaczęłam cicho, nie odrywając wzroku od białego pola. - Rozwód rodziców, wyjazd ojca za granicę. Matka kompletnie się załamała, ja, nie pocieszałam jej, uważałam, że jest to normalne. Nie obwiniałam żadnego z rodziców, po prostu, nie udało im się, tyle. Po pewnym czasie, znalazła sobie faceta. Po paru tygodniach, zamieszkał z nami - zaśmiałam się kpiąco, a z oczu leciały coraz to świeższe łzy. - Po roku czasu, okazało się, że jest alkoholikiem. Codzienne kłótnie, skakał z rękami do matki, do mnie - przymknęłam na chwilę oczy, by uspokoić przyspieszające z sekundy na sekundę serce. Co robił Dean? Wpatrywał się we mnie, leżąc na boku. Nic nie mówił i za to byłam mu wdzięczna. - W końcu się rozstali. Po pewnym czasie, czyli kolejnym roku, po dwóch tygodniach znajomości jej nowy facet wprowadził się do nas. Na początku było spokojnie, co nie podobało mi się, bo z poprzednim było to samo. Pomimo, że byłam wściekła na matkę, że przyprowadziła nowego, prawie nieznajomego chłopaka do domu, nie pokazywałam tego. Myślała, że się cieszę. Po połowie roku, zdradził ją, co mu wybaczyła - na samą tą myśl zrobiło mi się niedobrze. Jak można kochać człowieka, który już raz zdradził? - Od tamtej pory, codziennie toczyłam z nim kłótnie, które wygrywałam ja. Chociaż matka broniła go, ja zawsze miałam lepszą ripostę. Po pewnym czasie wpadł w długi, przy czym matka również. Zaczął pić - urwałam, bo Dean w tym samym czasie wziął głęboki oddech. Dlaczego? Powiedziałam coś złego? Pomimo tego, kontynuowałam. - Zaczęło się to samo. Czyli skakał z łapami do matki, do mnie... W końcu doszło do tego, że podniósł na mnie rękę, co zauważyła matka. Myślała, że się go boję, bo ona sama się go bała. Ale nie, żadnego strachu nie czułam, jedyne co, to złość, dzięki której mogłabym nawet zabić, ale cieszmy się, że do tego nie doszło, bo następnego dnia wyprowadził się. Co nie oznaczało, że kończą swoją znajomość. Co to, to nie. Dwa tygodnie później, matka oznajmiła, że Andrew wraca. Od tamtej pory, kłótnie są niemal codziennie, a słowa, które wydobywają się z ust mojej własnej matki, bolą cholernie - zakończyłam, cicho zaciągając nosem. Otarłam łzy i spojrzałam na Deana. - Nie mów, że śpisz? - mimowolnie kąciki moich ust, uniosły się ku górze.
- Nie - odpowiedział krótko.
- Nie powinnam ci nic mówić - zwątpiłam szybko, widząc jego minę, szczerze? Nie wiem co teraz czuł.
- Dobrze, że mi powiedziałaś - uśmiechnął się lekko.
- Tylko tyle? A gdzie jakieś: będzie dobrze, zobaczysz - nie wiem skąd u mnie tyle uczuć?
- Naprawdę chcesz, żebym wciskał ci takie kity? - zapytał szczerze.
- Nie.
- Właśnie - w tej samej chwili dotknął mojej dłoni. - Więc teraz pozwól, że ja ci opowiem coś o sobie...



<3
myślałam, że nigdy nie napiszę tego rozdziału.
masakryczny był, przyznaję, ale dla chcącego, nic trudnego.
mam nadzieję, że się podoba, bo inaczej nie pisałabym o 2 w nocy ; o.
korzystam z weny ! :D
Przypominam jeszcze, że bloga można polubić na facebooku :)
Kliknij 'lubię to' - a będziesz również informowany na fcb.  
Pozdrawiam ; *

podpisano: crazydream

13 komentarzy:

  1. jaaaa ! to jest piękne!! niech oni się w sobie zakochająąa :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne.!
    Ej pisz szybko następny rozdział.
    Uwielbiam Cię.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak mi slow, po prostu genialne. < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownee ;** <33
    Kocham Ciebie i Twoje wpisy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ale ty masz wenę ; o
    cudowne < 3, mogę to czytać i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. ejj ! pisz pisz ! <3 uwielbiam Twój blog <333 jesteś świetna . nie mogę się doczekać losów Savannah i Dean :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiaj wpadłam na Twojego bloga przez przypadek ;) myślałam że będzie denny a tu taka miła niespodzianka ;) masz kolejną wierną czytelniczkę, kochana ;* zabieram się do czytania opowiadania pierwszego! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy kolejny rozdział??
    Nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jutro, aczkolwiek nie jestem pewna. Mam totalny mętlik w głowie, co do dalszych losów Deana i Savannah .

    Dziękuję Wam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze bardziej słodko.

    OdpowiedzUsuń