środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 31

 Oczami Deana: 
- Młody, masz 5 minut. Zaraz cię widzę u Szefa - usłyszałem głos Grubego, który właśnie zamknął za sobą drzwi mojego hotelowego pokoju.
Nie odpowiedziałem. Podniosłem się z łóżka, po czym szybko włożyłem na siebie nowe ciuchy, które leżały na krześle. 
Jak na razie wszystko szło po mojej myśli. Pracuję u nich, spłacam dług, Emily jest bezpieczna, a Savannah? Jak na razie nic jej nie grozi. 
W tym czasie, kiedy wszystkie osoby, na których mi zależy są bezpieczne, ja muszę przewozić narkotyki przez granicę. O dziwo, jest to prostsze niż mi się wydawało. Miałem okazję spróbować, wczoraj. Ale również jestem świadomy tego, że nie za każdym razem mogę mieć takie szczęście. 
Z drugiej strony jak na razie odpowiada mi taka praca. Mam dach nad głową, jedzenie .. 
Oczywiście  zmienili mi miejsce noclegu, gdzie jeszcze niedawno była piwnica, a dziś jest już pokój hotelowy. 
Niby nie jest apartamentem, ale jak najbardziej panuje w nim luksus. 
Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem z portfela zdjęcie Savannah. Nie było ono wielkie, ale jednak była na nim ona i mogłem patrzeć w nie bez ograniczenia. Szepnąłem cicho ' wyciągnę nas z tego ' i wstałem, by chwilę później przemieszczać się po hotelowym holu. 
Byłem pewny tego, że niebawem cała nasza trójka będzie szczęśliwa. Pomimo gadki Szefa, że dziewczyna jest jego, miałem zamiar do tego nie dopuścić. Jak to niby miałbym zrobić? Więc nadal się zastanawiam, ale wiara daje mi sił, więc muszę wierzyć, że już niedługo będę miał to wszystko za sobą. 
- O, punktualny, brawo - mężczyzna w średnim wieku klasnął w dłonie, kiedy to wszedłem do jego pokoju. 
Usiadłem na krześle, by chwilę później spojrzeć prosto w oczy mojemu dawnemu prześladowcy. W takich chwilach żałowałem wszystkiego i cała ta wiara w wygraną, odchodziła. 
- Uczę się od najlepszych - posłałem mu sztuczny uśmiech. 
Zaśmiał się cicho, po czym nalał nam do szklanek wody. Oczywiście nie spuszczał ze mnie wzroku. Bo jak to oni mówią ' nigdy nie spuszczaj wzroku z przeciwnika.. ' Czuję, że powoli staję się taki sam jak oni. Uczę się od nich, aż w końcu nadejdzie czas, że będę lepszy.. 
- Okej, przejdźmy do twojego zadania - odparł, a ja upiłem trochę wody. Domyślałem się, że będzie takie samo jakie miałem wykonać wczoraj. 
- Więc teraz gdzie mam jechać? - spojrzałem zbytnio niezaciekawiony na faceta.
- Zmieniłem bieg twoich przygód tutaj. Od dziś nie musisz już jeździć z towarem, wystarczy, że będziesz tutaj, na miejscu - uśmiechnął się podstępnie. 
Nie rozumiałem.. Co niby miało znaczyć to ' na miejscu '? Przecież tamta praca była dobra, po co ją zmieniać? W ogóle, jeśli to można nazwać pracą...
- Możesz jaśniej? - bardziej zaciekawiło mnie to, co do mnie mówi. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego, co usłyszałem...
- Mam nadzieję, że nie jesteś prawiczkiem. A nawet jeśli tak, to nic nie szkodzi... Wszystko da się załatwić - westchnął, spoglądając na swój telefon. 
Siedziałem osłupiały tym, co właśnie usłyszałem. Przeszło mi kilkadziesiąt myśli przez głowę, których za cholerę nie mogłem ogarnąć. 
- Czy... Czy chodzi ci o to, że mam się z kimś przespać? - zapytałem wystraszony, by tylko nie podsunąć mu głupiego pomysłu.. 
Mężczyzna zaśmiał się cicho, po czym wyciągnął cygaro z kieszeni. 
- Nazywaj to jak chcesz. Od dziś tak będziesz zarabiał pieniądze, by mnie spłacić, rozumiesz? - nachylił się, patrząc na mnie. 
- Nie całkiem... - cała pewność siebie odeszła. Teraz byłem łatwym pionkiem. Moje zaskoczenie, oszołomienie jak i zdenerwowanie mieszały się i robiły ze mnie mięczaka. 
- Jak dziecku... - skomentował cicho, po czym powoli, raz jeszcze zaczął mi tłumaczyć. - Dzisiaj wieczorem idziesz do klubu, gdzie jest dużo nadzianych panienek, które potrzebują pocieszenia w roli seksu... Nie musisz się upominać o kasę, same ci zapłacą jeśli im się spodobasz. I tak, będzie to twoje stałe zajęcie od dziś... - przez cały ten czas mówił jakby niewzruszony, jakby naprawdę nie interesowała go moja reakcja. 
Patrzyłem na niego zaskoczony jeszcze bardziej niż przed chwilą. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Miałem ochotę rzucić się na niego, ale nie mogłem, nie potrafiłem... To nie strach mnie sparaliżował, lecz to całe oszołomienie. 
- Nie przyjmuję odmowy - dodał szybko, widząc moją minę. - Masz to robić i tyle, jeśli nie, pożegnaj się ze swoją siostrzyczką, tatusiem jak i Savannah. Z resztą, na nią akurat przyjdzie czas. Aha, no tak, zapomniałbym. Zrób coś z tą małą, bo strasznie marudzi... - skrzywił się lekko, po czym wstał i podszedł do okna, by odpalić cygaro. - To wszystko. 
Nie mówiąc nic, wyszedłem z jego pokoju kierując się do swojego. Usiadłem na łóżku i ukryłem twarz w dłoniach, by pozwolić sobie skupić się na słowach, które przed chwilą usłyszałem.
Że niby miałbym zdradzić Savannah? Dotykać kobiety, których w ogóle nie znam i co gorsza - mają mi za to płacić?
Dla jakiegoś gościa miałem robić za męską dziwkę? Z jednej strony tak mogłem się pozbyć tego ' gościa '. Z drugiej zaś, jeśli chciałem dalej bronić moich bliskich, tylko na tą propozycję mogłem przystać. Zresztą, co to za propozycja? Nazywajmy rzeczy po imieniu. Jest to szantaż i jeśli tego nie zrobię, po prostu będę musiał pożegnać się z bliskimi jak i z własnym życiem. A na to pozwolić nie mogłem...


Oczami Savannah: 
- Savannah, przyniosłam ci herbatę - z rozmyśleń wyrwał mnie głos matki, która właśnie otworzyła drzwi do mojego pokoju. 
Spojrzałam na nią z nad laptopa, odburknęłam ciche 'dzięki', a chwilę potem znowu byłam sama. Ponownie mogłam skupić się na szukaniu stron internetowych, z których korzystał Dean i które mogły być przydatne. 
Jednak na marne. Historia pokazywała wszystkie strony, z których korzystałam tylko ja. A przecież Dean sam korzystał dużo z laptopa. Najwidoczniej musiał usunąć wszystko, bym niczego nie znalazła. 
Coraz bardziej wątpiłam w słowa Pawła. Jeśli Dean nie uciekł ode mnie, to przecież nie zacierałby za sobą różnych poszlak, prawda? Niby nie chciał, bym go szukała, ale ja nie mogłam siedzieć bezczynnie i czekać, aż w końcu ktoś powiadomi mnie o jego śmierci. Boże, o czym ja w ogóle myślę? 
Jestem ciekawa jak tam mała Emily... Przeszukałam nawet jej pokój, by trafić na jakiś trop. W ostatnich dniach przewróciłam cały dom do góry nogami i nic. Już od dwóch dni nie mam kontaktu ze znajomymi. No, prócz Oliwiera, chociaż jego też dwa dni nie widziałam...
Mama dba o to, bym coś jadła... Wydaje mi się, że gdyby jej nie było, pewnie umarłabym z głodu. W ostatnich dniach skupiam się na szukaniu czegokolwiek. I na marne, nie ma nic... 
Usłyszałam dźwięk telefonu, który informował mnie o nowej wiadomości. Trochę zajęło mi szukanie go w stercie papierów rozwalonych na łóżku. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy na ekranie widniało imię 'Kamil'. Znieruchomiałam, czego on mógł ode mnie chcieć? Nie odzywał się od trzech dni i nagle sobie o mnie przypomniał? Wolałabym, by w ogóle tego nie robił. 
Zaciekawiona otworzyłam wiadomość. 
Od Kamila: Słyszałem, że potrzebujesz pomocy. Mam gdzieniegdzie wtyki, więc się oferuję. Plus, mogę zapomnieć o tamtej nocy... (: 
Na odpowiedź nie musiał czekać długo. Wydaje mi się, że byłam za bardzo zdruzgotana, by nie przyjąć od niego pomocy. W tej chwili mogłam posunąć się do najgorszych czynów, by tylko odnaleźć Deana. 
Do Kamila: Możemy spotkać się za 20 minut w 'Manhattan'.    
Nie myślałam racjonalnie. Kierowałam się tylko tym, by jak najszybciej być blisko swojego chłopaka. To, że przespałam się z Kamilem było teraz błahostką, którą już nigdy nie miałam zamiaru powtórzyć. 
Nie czekając ani chwili dłużej ubrałam zwykłe rurki, niebieską bokserkę i na to bluzę. Na nogi założyłam nike, schowałam do kieszeni telefon  i jakieś drobne na coś do picia. Zbiegłam po schodach, a chwilę później oświadczyłam mamie, że idę spotkać się ze znajomym. Ucieszyła się, myśląc pewnie, że to dosłownie mój znajomy. Gdyby dowiedziała się, że to Kamil, zapewne nie spodobałby jej się ten pomysł.
Ubrałam na wierzch kurtkę, po czym wyszłam z domu, trzaskając drzwiami. 
Nie szłam długo. Albo tylko mi się tak wydawało, bo jak doszłam, Kamil siedział już przy barze, pijąc piwo. 
- Cześć - rzucił, gdy tylko mnie zauważył.
- Dobra, do rzeczy, nie mam zbytnio czasu - zaczęłam, siadając obok. 
Kiwnęłam na barmana, którego akurat nie znałam. Z pewnością jakiś nowy. Zamówiłam piwo, a następnie skierowałam wzrok na chłopaka siedzącego obok.
- Jednak będziesz musiała go znaleźć. Ta sprawa wymaga poświęcenia, od razu ci mówię, że będziemy musieli współpracować przez kilka dni... i może nocy - uśmiechnął się podstępnie. 
Zaskoczył mnie tym. Najwidoczniej odpowiadała mu ostatnia wspólna noc. Ale nie, nie zamierzałam popełnić tego samego błędu.
- Nie wiem co planujesz, ale nie podoba mi się to. Nie mam zamiaru z tobą współpracować. Ciesz się, że w ogóle z tobą gadam - skrzywiłam się w jego stronę, upijając kilka łyków piwa, które barman właśnie mi podał.
- Sama mi wskoczyłaś do łóżka. Ale jeśli tak, to nie mamy o czym gadać. Najwidoczniej nie zależy ci na odnalezieniu swojego kochasia - te słowa wyszeptał mi do ucha, po czym zszedł ze stołka, zapłacił barmanowi i pokierował się do wyjścia.
Czy on właśnie mną manipulował? Myślał niby, że tymi słowami coś zdziała? Że jak wstanie i wyjdzie, pobiegnę za nim? Zgodzę się na jego warunki? 
Był podstępny, bardziej ode mnie, bo właśnie wstałam i powolnym krokiem szłam za nim. 
Cholera, co uczucia potrafią zrobić z człowiekiem... Jak już mówiłam, dla Deana zrobię wszystko. 
- Kamil, zaczekaj! - zawołałam za nim. Chłopak stanął, nie odwracając się w moją stronę. Mogłabym powiedzieć, że właśnie się uśmiechnął. Przynajmniej ja bym tak zrobiła, gdybym była na jego miejscu. - Dobra, ile nam to zajmie? 
Chłopak odwrócił się na pięcie w moją stronę i nie mówiąc nic, wrócił na swoje miejsce. 
- Zobaczymy. Jak na razie, opowiedz mi wszystko - upił ostatnie łyki piwa, po czym przeniósł wzrok na mnie.
Normalny człowiek wyśmiałby go. Że niby miałby opowiadać jakiemuś chłopakowi o swojej historii? Ale cóż, jak można zauważyć, ja nie jestem normalna. Opowiedziałam mu wszystko. Dosłownie. 
- Okej, pamiętasz klub 'Escape'? - zapytał, kiedy to skończyłam opowiadać mu swoje przeżycia.
W głowie odtworzyłam swój ostatni wieczór, który spędziłam z Deanem. Chwilę później przypomniałam sobie klub, do którego poszłam z Kamilem i który naprawdę wydawał się być dość dziwny. 
- Nie da się go zapomnieć... - wymruczałam cicho pod nosem.
- Co? 
- Nic, tak, pamiętam - posłałam mu sztuczny uśmiech. - Co z tym klubem?
- No, więc przez kolejne dni będziemy w nim stałymi bywalcami.
- Kamil, my nie mamy się bawić! Mogłam się domyśleć, że o to ci chodzi - skrzywiłam się w jego stronę, wstając z zamiarem wyjścia.
- Nie chodzi mi o zabawę. Tam mafia ma swoich ludzi. Właśnie ta mafia i nie zdziwię się, że spotkamy tam Deana - złapał mnie za rękę, po czym posadził z powrotem na krzesło.
Swoją drogą, jest dosyć silny. 
- I co on tam może robić? Gadałam z paroma ludźmi, którzy dobrze się na tym znają i mówili mi, że Dean ma przewozić narkotyki... - miałam nadzieję, że to go zaskoczy, ale nie.
- Niech pomyślę. Tymi ludźmi - dał nacisk na 'ludźmi' - jest pewnie Paweł, prawda? - zaśmiał się szyderczo.
- Nie - skrzywiłam się. - Tak, ale.. skąd wiesz?
- Właśnie. Widzisz, pomiędzy mną, a nim jest taka różnica, że ja jestem sprytniejszy i jak już mówiłem, mam swoje wtyki - uśmiechnął się podstępnie.
- Jesteś za bardzo pewny siebie, wiesz? 
Nie odpowiedział, wzruszył ramionami, a następnie wstał i ruszył do wyjścia.
- Ej, nie chciałam cię obrazić! - krzyknęłam za nim. 
Odwrócił się w moją stronę i zaśmiał się.
- Nie jestem aż tak zadufany w sobie, by obrażać się na takie słowa. Chodź za mną - rzucił, po czym zniknął za progiem. 
 rozdział w głowie wyglądał o niebo lepiej. tutaj? do kitu rozmowa z Kamilem.
mniejsza. na kolejne rozdziały mam pomysły, tylko trudno mi je napisać : c
okok, jak myślicie? Kamil chce jej pomóc, czy robi to podstępem? 
(: 
podpisano: crazydream

16 komentarzy:

  1. Trudno powiedzieć, mam nadzieję, że jej pomoże ;dd
    Rozdział jest git ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeetny :):)
    Wydaje Mi się, że robi to podstępem, ale chciałabym, żeby chciał jej pomóc tak bez niczego ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER,ŚWIETNE,ZAJEBISTE. Czytam i czytam i skączyć nie mogę. Wciągnęłam się na maxa. Cały czas w głowie mam to opowiadanie xd PISZ DAELJ!
    zapraszam do komentowania u mnie 15 czesci
    http://69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jezujezujezu *-*
    proszę o następny- już zaraz. tak mi się podoba, że mogłabym całe opowiadanie w jeden dzień przeczytać. :)
    kocham to. bożebożeboże. *-*

    Podekscytowana Paula, która czeka na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. ah, no i jeszcze jedno: myślę że Kamil chce jej jednak pomóc... ja tak uważam. fajnie by było, gdyby tak się właśnie stało. :]

    Podekscytowana Paula, która czeka na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Heej, mam do ciebie prośbę Bo chodzi o to, że uwielbiałam twojego bloga, ale mialaś dośc długa przerwę i go nie czytałam, a teraz nie wiem o co w nim chodzi. Mogłabyś napisać takie małe streszczenie. ? Please. ;)
    Pozdrawiam,.
    Narazicho <3
    / zapraszam do mnie./

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba! :)
    Ciekawe, czy ten Kamil spowoduje, że będzie musiała być z szefem mafii.
    Pisz dalej, weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie ;* ;) Jeju , ciekawe co będzie dalej ;D Nie wiem, ale jakoś nie ufam Kamilowi ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. w głowie wyglądało lepiej ? Jak dla mnie i tak jest świetnie <3
    Tylko jak jest " bardziej sprytniejszy" - sądzę , że powinno być samo sprytniejszy . :)

    <3333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaa, niesamowite <333
    Mój ulubiony blog, dziękuję że mogę czytać coś tak ładnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę bardzo się cieszę : )
      to ja dziękuję, że mam dla kogo pisać : *

      Usuń
  11. Nie, niech jej pomoże! :D
    świetnie piszesz, naprawdę cudo. ♥

    Hela

    OdpowiedzUsuń