niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 41

Oczami Deana:
- Ale po za tym, wszystko w porządku, tak? - usłyszałem głos matki Savannah, której właśnie wszystko po kolei opowiedziałem.
Czy wszystko w porządku? Ona pyta mnie, czy wszystko w porządku, kiedy powiedziałem jej o psychologach, terapeutach i uszkodzeniu mózgu... Chyba coś za chwilę rozwalę. 
- Pani się mnie pyta czy wszystko w porządku? - zapytałem ironicznie, patrząc na nią z kpiącym uśmiechem na ustach. 
Kiwnęła głową, czekając na odpowiedź. Nie zareagowałem. Patrzyłem na nią przerażony, a zarazem otumaniony. Nigdy nie zauważyłem u niej jakichś chorób psychicznych. Czyżby coś jej było? 
- Dobra, pojadę do niej z rana, kiedy Emily będzie w przedszkolu - posłała mi uśmiech i wstała, zostawiając mnie w salonie całkiem zszokowanego.
Jeszcze przez chwilę głowiłem się z myślą, czy nie skomentować jej zachowania. Czy nie nakrzyczeć na nią. Ale nie. Po pierwsze, nie mogłem, ponieważ byłem o dużo młodszy. Po drugie, za dużo dla mnie zrobiła, bym ją w jakikolwiek sposób obrażał. 
Zrezygnowany wstałem i poszedłem do pokoju siostry. Siedziała przy stoliku i coś rysowała na kartce papieru.
- Co tam, młoda? - stanąłem obok niej i nachyliłem się, by spojrzeć na jej rysunki. 
- Rysuję ciebie, mnie i Savannah, kiedy wyjdzie już ze szpitala - odpowiedziała swoim dziecinnym głosem.
Uśmiechnąłem się do siebie, zastanawiając się tym samym, kiedy nadejdzie ten moment. 
Usiadłem na łóżku, które było obok stolika z kredkami. Przyglądałem się Emily, wyobrażając sobie jakim będzie w przyszłości człowiekiem.
Czy będzie wdzięczna mi za to, że postanowiłem zabrać ją od ojca, pijaka? Czy może dzieciństwo bez prawdziwej matki zrobi z niej zimną sukę i nawet dla swojego brata będzie wredna?
Nie miałem pojęcia. Jak na razie mogłem uratować nas tylko od ojca. Później zajmę się resztą. Na jej dorastanie mam czas.
- Co tak patrzysz? - zapytała, uśmiechając się lekko w moją stronę.
Miałem nieraz wrażenie, że rozmawiam z dorosłą osobą, a nie z czterolatką. Zachowywała się tak, jak ludzie dorośli, naprawdę.
- Chodź tutaj do mnie - złapałem ją za dłoń i przyciągnąłem do siebie. - Tęsknisz za Savannah, prawda? - spytałem, ale mój głos jakby się załamał. Przytuliłem ją, ale coś mi jednak nie pasowało. Jej kruche ciało unosiło się szybko i opadało. Oderwałem się od niej, by sprawdzić co się dzieje. Emily płakała, przy czym pociągała nosem. - Czemu płaczesz, kochanie?
Podniosła na mnie wzrok i wytarła ręką policzki.
- Kiedy Savannah się obudzi? Tęsknie za nią - wypowiadając te słowa, posmutniała jeszcze bardziej.
Posłałem jej lekki uśmiech i ponownie przytuliłem do siebie, głaszcząc tym samym po głowie.
- Jutro cię do niej zabiorę. Nie płacz, już jest wszystko w porządku. Obudziła się dzisiaj - kończąc te słowa, wiedziałem, że jak na razie nie jest tak, jak miało być. Nie jest w porządku, a zapewne szybko nie będzie. Ale przecież mała Emily, nie musiała tego wiedzieć.
Kiedy gwałtownie się ode mnie oderwała, ujrzałem na jej ustach szeroki uśmiech. Odwzajemniłem go również i wytarłem jej mokre policzki.
- Naprawdę? Jak suuper! - uradowana zaczęła skakać i śmiać się.
Nieraz chciałbym mieć znowu te pięć lat i nie mieć żadnych problemów. I pewnie nie jestem jedyny.
- Dobra, teraz kończ rysunek, bo jutro po przedszkolu zawieziesz go Savannah - wstałem i po raz kolejny uśmiechnąłem się do niej, po czym wyszedłem z jej pokoju.
Otworzyłem drzwi do swojego. Usiadłem na łóżku i ukryłem twarz w dłoniach. Na usta cisnęło mi się kilka pytań, na które nie mogłem znać odpowiedzi.
Ile to wszystko będzie trwało? Czy ta terapia pomoże jej wyjść z tego? Na dodatek Kamil. Za 7 dni ma być rozprawa, na której muszę się zjawić...
Nie czekając ani chwili dłużej wziąłem szybki prysznic, po czym położyłem się do łóżka.
Nie miałem ochoty zamęczać się dalej tymi myślami. Jedyne czego teraz potrzebowałem to sen, na który nie musiałem długo czekać.

Oczami Savannah: 
- Proszę się obudzić, panno Smith - do moich uszu, jakby przez grubą szybę, dotarł męski głos.
Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Byłam w tym samym miejscu, co wczoraj. Puste, szpitalne łóżko obok, a ściany okrywał kolor biały. Przeniosłam wzrok na lekarza, który w ciągu dalszym stał nade mną. Młoda pielęgniarka robiła mi właśnie zastrzyk. Zakuło, ale tylko przez chwilę.
- Dobrze, bardzo dobrze - po raz kolejny jego głos rozszedł się po sali. Tym razem już bardziej wyrazisty. - Jak się pani czuje? - jego wzrok utkwił na mojej twarzy.
- Boli mnie głowa - syknęłam cicho i złapałam się za czoło.
- Za chwilę powinno przestać - powiedział, po czym usiadł na krześle obok. - Co pani pamięta z wczoraj?
Zaczęłam zastanawiać się, co z wczoraj zdołałam zapamiętać. Jednak obyło się bez problemów.
- Robiliście mi jakieś badania... Dowiedziałam się, że mogą wystąpić zaburzenia mózgu i... nic. - skrzywiłam się lekko.
- Hm, a dziecko? - w tym momencie spojrzał na mój brzuch.
Pamiętałam, choć nie chciałam sobie tego przypominać. Wolałam jak najszybciej zapomnieć. Nie mówić o tym.
- Straciłam... To też pamiętam - dodałam, czekając na jego reakcję.
- Bardzo dobrze, ale pomimo tego, dostanie pani własnego psychologa - posłał mi lekki uśmiech.
Kiedy już miał zamiar wychodzić, przypomniałam sobie o jednej osobie.
- Przepraszam.. - zaczęłam wolno, na co się odwrócił. - Czy przypadkiem nie było tutaj... - nie skończyłam.
Do sali wszedł wysoki blondyn. Tę twarz poznałabym wszędzie. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Teraz nie zważałam nawet na ból głowy.
Zaś na jego ustach kryło się zdezorientowanie, a nawet i lekkie zaskoczenie.
Lekarz wychodząc, nachylił się do Deana i coś mu powiedział. Chłopak od razu się rozpromienił.
- Tylko proszę, nie za długo - dodał jeszcze na koniec i wyszedł razem z pielęgniarkom.
- Cześć - szepnęłam, chociaż nie to chciałam zrobić.
Podszedł, nic nie mówiąc. Jego uśmiech już dawno znikł. Usiadł na krześle i złapał za moją dłoń.
- Jak się czujesz? - zmierzył mnie wzrokiem i ponownie spojrzał mi w oczy.
- Na tyle dobrze, bym mogła cię pocałować - odpowiedziałam zaczepnie i podniosłam trochę głowę.
To był zły pomysł. Opadłam na poduszkę tak samo szybko, jak się podniosłam.
- Powoli, powoli - skomentował, w ogóle się nie uśmiechając.
Myślałam, że tego właśnie chciał. Bym była z nim, z powrotem. Ale on w ogóle się nie cieszył z tego powodu.
Pomimo moich obaw, nachylił się nade mną i musnął lekko moje usta.
- Przepraszam, że do tego dopuściłem - zaczął cicho.
A więc to tutaj go boli. Obwiniał siebie za całą tę sytuację. Cholera jasna, mogłam się domyślić.
- Przestań. To nie twoja wina - skarciłam go wzrokiem. - Właściwie, dlaczego cię wczoraj nie było?
W tym momencie mina chłopaka przeraziła mnie samą. Jego przestraszona mina nie wywierała na mnie dobrego wrażenia. Coś było. Czegoś mi nie powiedział...
- Nie pamiętasz? - patrzył na mnie - wciągu dalszym - z szeroko otwartymi oczami. - Przecież byłem...
Kiedy doszło do mnie, co właśnie powiedział, ciarki przeszły mi po plecach. W tym momencie nie rozumiałam niczego.
- Idź po lekarza - wyszeptałam, przy czym poczułam na ustach słoną łzę.


rozdział miał być długi, ale wolę dodać wcześniej i krótszy
jak wam wakacje lecą? 
Ja straciłam rachubę czasu, kto by pomyślał, że to prawie miesiąc?
dobra, kolejny rozdział niebawem :d 

podpisano: crazydream

20 komentarzy:

  1. eeeeej co jest z nią?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle mega zajebiście! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, który mam nadzieję, szybko dodasz!
    Weny życzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wróciłaś:) Mam nadzieję, że Sav już nic groźnego nie spotka. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle wspaniały. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jejuu. te komplikacje 0.0 mam nadzieję że nic poważnego jej nie jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mega, świetne <33

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się ; >

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam wszystkie rozdziały w dwa dni i się uzależniłam. <3
    Mogłabyś wydać książkę ! Gratuluję takiej wyobraźni. ; )
    To mój numer gadu - 12348671, powiadamiaj mnie o kolejnych rozdziałach !

    OdpowiedzUsuń
  9. czemu ty robisz z tego opowiadania jedną wielką tragedię? -.- więcej pozytywnych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu?
      Ponieważ nienawidzę opowiadań, w których da się rzygać tęczą, a po drugie są złe momenty, więc będą i dobre.

      więcej optymizmu!

      Usuń
    2. no ale w tym opowiadaniu to już lekka przesada z tymi złymi opowiadaniami, teraz jeszcze brakuje tylko tego żeby Savannah straciła na zawsze pamięć i nie pamiętała tego co dzieje sie poprzedniego dnia, mam nadzieje że wprowadzisz tutaj troszke radości :)

      Usuń
  10. 41950680 informuj o kolejnych ;)
    cudne jest !

    OdpowiedzUsuń
  11. no dobrze :))
    <3
    weź dodaj tutaj coś http://rzeczywistoscboli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zastanawiam się czy nie odwiesić ; ))
      może... zobaczę.

      Usuń
    2. no było by naprawdę fajnie :D
      ciągle tam wchodzę i sprawdzam czy jest coś nowego :))

      Usuń