sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 40

Oczami Deana: 
Siedziałem już drugi kwadrans na korytarzu, czekając aż w końcu zrobią wszystkie badania. Czy nie mogli przełożyć tego na później? Czy nie mogli mi dać przynajmniej dziesięciu minut, bym się nią nacieszył?
Pomimo, że Savannah obudziła się niecałe pół godziny temu, to do tej pory nikogo nie powiadomiłem. Wiedziałem, że jeśli zadzwonię do jej matki, czy Sophie i innych znajomych, zejdą się wszyscy tutaj zanim zdążę cokolwiek powiedzieć. 
- Mógłbym z tobą porozmawiać? - w pewnym momencie moje rozmyślenia przerwał szorstki głos. Ten sam, który jeszcze niedawno wyprosił mnie z sali i uniemożliwił mi wytłumaczenia wszystkiego dziewczynie.
Skinąłem głową, co dało jasno do zrozumienia, że się zgadzam. Gestem ręki pokierował mnie do - najprawdopodobniej - jego gabinetu. Usiadłem, czekając aż w końcu zacznie coś mówić. 
- Savannah jest w lekkim szoku i musi odpoczywać. Dlatego też wolałbym, by jej matka i cała reszta wiedzieli, że dzisiaj lepiej jej nie odwiedzać. Rozumiesz, była w śpiączce przez dwa tygodnie, a do tego nie może się zbytnio przemęczać. Więc tym samym chcę ci dać do zrozumienia, żebyś i ty dzisiaj jej zbytnio nie zamęczał - na koniec uśmiechnął się przyjaźnie, po czym dodał: - Jeszcze jedna sprawa... - na chwilę jakby zamyślił się, czy mi o niej mówić. - Dobrze wiesz, że nie będzie przechodziła teraz najpiękniejszych chwil w jej życiu... Dlatego potrzebuje dużo cierpliwości i miłości. Staraj się zapewnić jej również bezpieczeństwo, wiem, że będzie ci trudno, ale wierzę, że dasz radę - po raz kolejny posłał mi uśmiech. - Aha, nie zdziw się, jeśli będzie trochę oszołomiona w niektórych momentach i nic nie będzie mówiła, czy też całkiem się wyłączy. Jak już mówiłem, musisz być cierpliwy... - zamyślił się, dodając: - Poinformuj o tym innych, niech będą ostrożni. I przypominam, żadnego słowa o dziecku, puki ona sama nie zacznie tematu.
Przez cały ten czas patrzyłem na niego skupiony i odtwarzałem w głowie jego słowa po raz kolejny, by niczego później nie przeoczyć. 
- Dobrze, rozumiem. A teraz mogę się z nią zobaczyć? - wstałem automatycznie, gdy skinął głową.
Chwilę później byłem w drodze do sali numer 29. Uchyliłem lekko drzwi. Widząc ciemnowłosą dziewczynę, wpatrującą się gdzieś w przestrzeń i lekko głaszczącą swój brzuch, zrobiło mi się dziwnie głupio, że skazałem ją na taki los. Jeszcze gorzej czułem się, gdy zwróciła swoje oczy na mnie i patrzyła pustym wzrokiem. W tej chwili byłem pewien, że mnie nienawidzi. 
Pomimo swoich obaw, wślizgnąłem się do sali i usiadłem na krześle obok. 
Savannah w ciągu dalszym patrzyła na mnie obojętnie. 
Nie wiedziałem co robić. Zastanawiałem się, czy będzie taka przez długi czas, czy może za chwilę jej się odmieni. Dotknąłem jej dłoni. Nie zabrała jej, ani nie odwzajemniła gestu. Nic, żadnych oznak, że żyje. Jedyne co mnie uspokajało, to to, że mrugała. 
- Przepraszam cię za to - zacząłem lekko zachrypniętym głosem. 
Nie odpowiedziała. Leżała nie robiąc nic, prócz tego, że patrzyła na mnie obojętnie. 
Nachyliłem się nad nią, a z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy. Głupie, wiem. Ale w tamtym momencie nie mogłem nawet spojrzeć jej prosto w oczy. Nie mogłem wytrzymać jej wzroku na sobie. Nie wiedziałem co mam robić. 
W pewnym momencie poczułem jak jej dłoń zaciska się na mojej ręce. Uniosłem wzrok na dziewczynę. Uśmiechała się lekko. Odwzajemniłem go, ale po chwili zamarłem. Pociągnęła moją dłoń w stronę swojego brzucha. 
- Czujesz? To nasze dziecko - uśmiechnęła się. 
W tej chwili zrobiło mi się gorąco. Nie wiedziałem jak zareagować. Czyli, że co? Nie powiedzieli jej, że je straciła, kiedy ją postrzelili?
Patrzyłem na nią jak na jakąś wariatkę. 
Wstałem nie mówiąc nic i wyszedłem z sali. Na korytarzu usiadłem na krześle i schowałem w dłoniach twarz. Wstydziłem się, że dopuściłem do tego wszystkiego. Nie mógłbym teraz spojrzeć sobie prosto w oczy. Nawet jej. Skrzywdziłem wiele ludzi, a w tym tych najważniejszych. 
- Coś się stało? - usłyszałem głos lekarza. 
Wstałem gwałtownie i spojrzałem na niego złowrogo.
- Dlaczego nie powiedzieliście jej, że straciła dziecko?! - uniosłem głos. 
Uciszył mnie ruchem ręki. Widziałem jak się zaczerwienił.
- Powiedzieliśmy... - nie miałem pojęcia co w tym momencie czuł. Strach czy może miał takie sytuacje na co dzień? Jak to, przecież gdyby powiedzieli jej, to nie mówiłaby mi pięć minut później takich rzeczy. - Myślałem, że to nic groźnego, ale... - namyślił się przez chwilę. - W wyniku uszkodzenia mózgu, Savannah będzie mogła w niektórych momentach.. No, zachowywać się tak jak przed chwilą... Zaburzenia pamięci, depresja... To wszystko się łączy w jedną całość. Dlatego też będzie miała własnego psychologa, który pomoże jej dojść do siebie.
Patrzyłem na niego osłupiały. Czyli co? Tyle przeszliśmy, by być razem, a teraz, kiedy już nic nam nie grozi, ona ma być skazana na psychologów, terapeutów i innych świrów? 
Cholera jasna. Dlaczego cały czas myślę o sobie? Teraz ważne było zdrowie Savannah, a nie to, czy w końcu zdołam z nią normalnie pogadać. Oczywiście tego też jej pewnie brakowało, ale teraz liczy się, by wyszła na prostą. 
- Rozumiem - nic już nie dodałem, po czym wróciłem do sali dziewczyny. 
Leżała tak, jak ją zostawiłem. Jej pusty wzrok obejmował połowę sali, włącznie ze mną. Usiadłem obok i ująłem jej dłoń, mocno przyciskając do policzka. 
Dziwnie czułem się, wiedząc, że jest w takim stanie. Wiedziałem jednak, że jeśli ja się poddam, ona tym bardziej nie będzie miała siły. 
Pomimo tego, postanowiłem przełożyć tę rozmowę na jutro. Dziś nawet nie chciałem jej zamęczać, a po drugie musiałem jakoś przemyśleć to wszystko. 
- Co się stało? - zapytała swoim cienkim głosem. 
Pokręciłem przecząco głową i lekko się uśmiechnąłem. 
Ważne było to, że jest tutaj, żywa, ze mną. Ważne, że za jakiś czas oboje będziemy mogli się sobą nacieszyć. 
- Odpoczywaj. Przyjadę jutro - powiedziałem krótko.
Wstałem, pocałowałem ją w policzek i tym samym zabrałem dyskretnie list, który miała odczytać od razu po przebudzeniu. 
Może jej go kiedyś pokaże, ale na pewno nie w tym momencie i w tych okolicznościach...



więc rozdział jest o wiele za krótki, ale naprawdę nie miałam 
kiedy go ulepszyć i dopracować nieliczne szczegóły. 
mam nadzieję, że nie obrazicie się za takie długie przerwy, 
no, ale w końcu mamy wakacje, a w moim życiu jest to czas wielu zmian.
kolejny rozdział na pewno pojawi się o wiele, wiele szybciej 
i będzie troszkę dłuższy.

podpisano: crazydream

12 komentarzy:

  1. świetne <3 czekam na więcej ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. świetnie. zapraszam do siebie, napisałam prolog i jestem ciekawa czy się będzie podobać ..
    więc proszę dodaj komentarz http://onetoomanyhearts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ale i smutne ;[ Ciekawi mnie co będzie dalej... Jakieś zwroty akcji? ;]]

    OdpowiedzUsuń
  4. no i jest bardzo bardzo bardzo fajnie :D
    nareszcie dodałaś , już się nie mogłam doczekać , codziennie tu wchodziłam i lukałam czy coś jest nowego i nareszcie się doczekałam :) no to teraz czekamy na następny . Oby szybko jakoś się pojawił bo nie wytrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, strasznie się cieszę, myślałam że już nie będziesz pisać czy coś. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhuhuhuuuuuhu CUDOWNY ROZDZIAŁ ;3

    Czekam na następny rozdział


    ZAPRASZAM DO SIEBIE <3
    http://podoslonacienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. zaniedbałaś nas trochę , ale masz rację są wakacje i na pierwwszym miejscu trzeba stawiać odpoczynek i dobrą zabawę a nie siedzenie na komputerze ;)
    rozdział świetnie napisany choć bardzo smutny.. podejrzewam że trochę im zajmie zanim znowu będzie jak dawniej między Savannah a Dean'em ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle jest zajebisty rozdział! Zakochałam się w Twoim blogu! Pisz częściej, weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze powiedziawszy wpadłam na twojego bloga, przez o dziwo przypadek. Zasmuciłam się trochę gdyż nie odnalazłam go wcześniej. Świetnie piszesz, zdania są spójne a błędów nie zauważyłam.


    Zapraszam do siebie, na długo oczekiwany trzeci rozdział :3.
    http://iloveyoumorerap.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Znalazłam przez przypadek twojego bloga i tak mi się spodobał,że przeczytałam go w niecałe 2 dni. Piszesz świetnie! Jesteś po prostu genialna:) Życzę Ci dużo weny i spokojnych, pełnych słońca i radości wakacji w gronie najbliższych ci osób. Pozdrawiam gorąco Alicja:D

    OdpowiedzUsuń