poniedziałek, 28 stycznia 2013

Epilog

Dochodziła godzina 14. Pomimo tak młodej godziny, niebo zasłaniały ciemne chmury, co tworzyło świat bardziej złym, niż mógł się dziś wydawać młodej Savannah i jej najbliższym. 
Leżała w łóżku okryta po sam nos kołdrą. Nie zwracała uwagi na dużą ilość ludzi krzątających się na dole, czy też dzwoniący właśnie do drzwi dzwonek. 
Nie interesowało ją w tym momencie nic. Mogła już zostać w takiej pozycji na zawsze. Patrząc pustym wzrokiem w biały sufit i czując jak jej łzy moczą już kolejną poduszkę.
- Sav? - do jej uszu doszedł delikatny, kobiecy głos. Do pokoju właśnie weszła jej matka. 
- Zostaw mnie. Nigdzie nie idę - dziewczyna syknęła, nie zmieniając w ogóle pozycji.
- Przyszedł ktoś do ciebie. Chce ci coś przekazać - zakończyła cicho, wpuszczając do środka pewną osobę.
Ciekawość nie zawyżyła. Savannah w ciągu dalszym leżała na swoim miejscu.
- Dzień dobry.. - młody i nieznajomy głos rozszedł się po całym pokoju. - Rozumiem, jeśli mnie pani nie kojarzy, ale to ja zajmowałam się panią przez cały ten czas pobytu w szpitalu. To ja słuchałam wywodów pani chłopaka i to ja otrzymałam od niego coś, co należy do pani.. - kontynuowała, pomimo, że dziewczyna nie zwracała na nią szczególnej uwagi. - Leżał przy pani przez dobre dwa tygodnie. Dopiero, gdy się pani obudziła, zabrał go i powiedział, że jeśli kiedykolwiek będzie taka potrzeba, mam go przekazać. Tak więc.. To wszystko - podeszła bliżej, kładąc obok głowy Savannah niewielką kopertę. 
Niewiele myśląc, wyszła z pokoju dziewczyny, a po chwili z domu. 
Jednak ciekawość wzięła nad nią górę. Usiadła niepewnie na łóżku, ocierając mokre oczy. Złapała do ręki kopertę, jeżdżąc po niej kciukiem. Pisało tam "Savannah". Niby krótko, ale wystarczyło kilka literek napisanych w jego wykonaniu, a ona już czuła, że mając to, ma część jego. 
Minęło kilka minut, zanim odważyła się otworzyć. Przecież nie miała pojęcia co tam jest napisane. 
W sumie.. I tak nic w tym momencie nie zmieniłoby jej samopoczucia. Przecież nie będzie tam napisane, że prawdziwy Dean żyje i czeka na nią gdzieś pod domem.
Otworzyła go. 
Do jej nozdrza od razu wdał się przyjemny i specyficzny zapach jej chłopaka.
Zaczęła powoli czytać...




" Zanim cokolwiek zrobisz, wolałbym, abyś najpierw przeczytała co chciałbym ci powiedzieć, a najwyraźniej już nie mogę...
Bo jeśli dostałaś ten list, to znaczy tylko jedno. Mnie już nie ma. 
Siedzę właśnie obok ciebie i modlę się, by w końcu wybudzili cię z tej cholernej śpiączki. Z jednej strony, w końcu wrócisz do żywych, do nas, a z drugiej nie wiem co robić. Bo przecież po części to przeze mnie się tutaj znalazłaś. Przepraszam. Głównie przeze mnie. 
Nawet nie wiesz, ile dałbym, żebym to ja leżał na twoim miejscu. Co wieczór przychodzą do mnie dziwne myśli. Jedna z nich nie może mi tego odpuścić. 
Zastanawiam się, czy nie lepiej by ci było, gdybym odszedł. Tak bez słowa. Odszedł i zostawił cię w świętym spokoju. Byś mogła zacząć wszystko od zera. Ale z drugiej strony, jak ja bym sobie dał radę? Wiem. Może i jestem samolubny, ale nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, przepraszam..
Mogę żałować, że odszedłem. A może odejdę w taki sposób, w jaki już nigdy niczego nie będę musiał żałować? 
Nie wiem. Dla twojej wiadomości. Niczego nie planuję.
No dobrze. Główny powód dlaczego to piszę? 
Boję się, że jak już popełnię ten błąd, to będziesz cierpieć. A przecież nie zniósłbym świadomości, że przeze mnie cierpisz. Nie ty. Za bardzo cię kocham, by pozwolić ci na to. 
Martwię się też o to, że jeśli się już wybudzisz, będziesz mnie nienawidziła za to, że pozwoliłem, by nas rozdzielono. Za to, że pozwoliłem, by nas dwoje tak bardzo skrzywdzono. Boję się, że mi nie wybaczysz, że to będzie całkowity koniec NAS. 
Wolę to jednak sam zakończyć. Jeśli teraz mi się nie uda i tak kiedyś spotka nas to, co spotkać miało od samego początku. 
Pamiętaj, że nigdy cię nie opuszczę. Zawsze, powtarzam, zawsze, bez względu na wszystko, będę przy tobie. Nawet jeśli naprawdę mnie tutaj zabraknie, czego wolałbym nie przywoływać na myśl. Oby nie. Ale jeśli już miałoby takie coś nastąpić, proszę, zaopiekuj się, również ważną dla mnie osobą, jaką jest Emily. Mam nadzieję, że aż tak to się nie potoczy.
Jeśli przeczytasz, odpisz mi, proszę. 
Wiem, że szansa, że to do mnie dojdzie, jest jak jedna do miliona, ale zrób to. Nie wiem, wyrzuć na najbliższym brzegu morza, czy przez okna najwyższego wieżowca. Może jednak? 
Pamiętaj, pomimo wszystko, nigdy nie przestanę cię kochać. Nawet jeśli ty o mnie zapomnisz...

Twój Dean ♥ "





Do jej oczu napłynęło jeszcze więcej łez. Co chwilę ocierała je rękawem bluzy, ale jak na złość nie mogły przestać lecieć. Ześlizgnęła się z łóżka i zeszła na dół. 
- Idźcie. Ja tam teraz nie pójdę. Wieczorem się przejdę, a teraz idźcie - zaczęła wypychać każdego z domu. 
Wszyscy, dosłownie, najbliższa rodzina jej, ich wspólni przyjaciele, nawet przyjaciółka jego rodziny, Wiktoria, wszyscy się tam znaleźli. Szli do niego. Dla niego. Ostatni raz go pożegnać. 
A ona? Ona nie miała tyle siły, by wytrzymać to wszystko. Wystarczał jej horror jaki przeżywała wracając z powrotem z tej Hiszpanii. To, jak każdy przychodził do niej i chciał ją pocieszać.
A co jej z takich pocieszeń? 
Na dodatek sama siebie za to obwiniała. Nie mogła sobie wybaczyć, że akurat tam musiała mu to wszystko powiedzieć.
I właśnie to wszystko jakby pękło w tym momencie. W momencie, kiedy czytała list. 
Właśnie siedziała na górze i po raz drugi czytała go, z takimi samymi emocjami, jakie w niej siedziały. 
- Kurwa.. - zaklęła cicho, szukając w szufladzie długopisu. 
W końcu. Złapała za niego, po czym wyrwała kawałek kartki z zeszytu i bez zastanowienia zaczęła pisać.



" Mój kochany.. Nawet nie wiesz ile chciałabym ci teraz powiedzieć. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję wypowiedzianych słów tamtego wieczora. Przed nami było tyle lat... Tyle nocy i dni do przegadania... Tak wiele straciliśmy przez jeden, głupi wypadek. Nie mam zamiaru tutaj pisać dużo, ale tylko to, co najważniejsze. Przepraszam cię za to. Chcę, żebyś wiedział tylko, że popełniłam wielki błąd. I.. Wybacz mi. Daj jakikolwiek znak, żebym wiedziała, że mi wybaczyłeś. Przepraszam. 
Kocham Cię, Twoja Savannah ♥ "



Nie czekając ani chwili dłużej, wstała i znalazła jakąś wymiętą kopertę. Podpisała "Dla Ciebie". Nałożyła na siebie jego bluzę, którą znalazła w szafie. Schowała list do kieszeni i wyszła z pokoju, bez telefonu, bez czegokolwiek. Chciała być tam sama. Ubrała buty i wyszła, trzaskając drzwiami. 
Szła przyspieszonym krokiem, nakładając na głowę kaptur, aby nikt nie zobaczył jej podkrążonych oczu. Z drugiej strony, nie przeszkadzałoby to jej nawet to, ponieważ mało co ją ostatnio obchodziło.
W końcu weszła na piaszczystą plażę. 
Ostatni raz była tutaj.. Wieczność temu. 
Wyciągnęła z kieszeni list i stojąc tuż przy brzegu, zaczęła głośno czytać, dławiąc się łzami. 
Pod koniec, kiedy wypowiadała słowa 'kocham cię', spojrzała do góry, w niebo. 
Wydawać się mogło, że się rozjaśniło.
Uśmiechnęła się do siebie mimowolnie, może to był ten znak? 
Ruszyła przed siebie. Na cmentarz. 
Samo to słowo zmrażało ją od środka. Nienawidziła tego miejsca. Zabierało jej tych najbliższych.
Kiedy już tam doszła, nikogo nie było. Czyli już dawno było po mszy. 
Jej uwagę zwrócił nowo co przykryty ziemią nagrobek, na którym jeszcze była kupka wieńców. Podeszła tam bliżej. Nie myliła się, na niewielkiej tabliczce pisało jego imię i nazwisko. Wyobraziła sobie, jak tam leży. Taki bezbronny, zimny i nic już nie czujący... Nie. Jak najszybciej próbowała się pozbyć tych myśli. Usiadła na ławeczce i spuściła wzrok. Bała się spojrzeć do góry, tak, jakby on tam naprawdę był, jakby bała się spojrzeć mu w oczy.
- Przepraszam.. - wyszeptała cicho, po czym wstała i odkopała trochę ziemi, by móc tam zakopać niewielką kopertę. Zakryła ziemią i przyklepała. Pocałowała dłoń i przyłożyła do niewielkiego zdjęcia, widniejącego na samym środku. 
- Bądź przy nas, już na zawsze - uśmiechnęła się, sama do siebie, po czym wstała i powolnym krokiem ruszyła w stronę domu. 
Wiedziała, że to miejsce będzie już jej stałym miejscem do przesiadywania. Wiedziała, że on jest przy niej. Czuła to.




Dziękuję Wam, że byliście tutaj prawie przez dwa lata.
Tak, w kwietniu, 4, minęłyby dwa lata, od kiedy założyłam tego bloga.
Wrócę na nowego, z nowym opowiadaniem, a może będę kontynuować tamto?
Nie wiem. Na dzień dzisiejszy niczego nie wiem.
Tak więc dzięki i do następnego <3 
lovemuch♥

podpisano: crazydream


KONIEC ♥

24 komentarze:

  1. no i sie poplakalam jak bobr ;<

    OdpowiedzUsuń
  2. boże dziewczyno doprowadzasz mnie do płaczu !
    to opowiadanie jest wspaniałe ;)
    a epilog... cóż wżruszyłam się i to bardzo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle przy takich scenach płaczę no ale żeby pisząc komentarz też płakać, bozee co się ze mną dzieje. No to mam nadzieje że zaczniesz pisać już niedługo :*


    Skorczaczek♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszający koniec. Szkoda, że akurat tak zakończyło się opowiadanie, ale nie zawsze są happy endy.
    A Tobie życzę powodzenia, przy następnym opowiadaniu i weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Płakałam :x Szkoda, że to już koniec historii Savannah i Deana. Szkoda, że w taki sposób się zakończyła.
    Mam nadzieję, że niedługo zaczniesz nowe opowiadanie ;** Życzę Ci powodzenia <3
    Jeśli masz już nowego bloga, to proszę Cię podaj mi link <3

    OdpowiedzUsuń
  6. My również dziękujemy za taką świetną historię :)
    I czeeeekamy naa kolejną :) !

    OdpowiedzUsuń
  7. wróć na ten "rzeczywisotść boli.Cholernie"
    kurdę ciągle na niego wchodzę i patrzę czy jest coś nowego
    <3 <3 <#

    OdpowiedzUsuń
  8. jej dziewczyno jesteś genialna . całe opowiadanie jest cudowne.. epilog ..no poprostu popłakałam się jak mała dziewczynka. szkoda że skończyło się no ale ..
    czekam na kolejne opowiadanie i serdecznie dziękuje za to i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. piszesz tak wzruszająco.. podziwiam Cię.. jesteś cudowna! liczę, że będziesz pisać kolejne opowiadania :>

    OdpowiedzUsuń
  10. wspaniałe... mam nadzieję na następne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak czytałam ten list napisany przez Deana, to od tego momentu do samego końca, tak płakałam, i jeszcze te piosenki... nadal płacze. Cudowne opowiadanie, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie czytałam <3 dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej, wspaniałe. Doprowadza mnie do łez.
    Piękne, gratuluje takiej zdolności pisania ;)
    Dziękuję za to opowiadanie, za wszystko :*
    Mam nadzieję, że jeszcze nie jedno Twoje opowiadanie przeczytam ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze czytałam jakieś opowiadania i były takie sceny nie robiło to na mnie wrażenia . a teraz .? teraz leże i płacze. i nie daje sb rady ; ((* [*]

    OdpowiedzUsuń
  14. najlepsze opowiadanie EVER! <3
    Dziewczyna za taki talent powinnaś podziękować Bogu!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejciu jakie to smutne :<<<<<<<<
    Super opowiadanie <33

    OdpowiedzUsuń
  16. Ryczę jak dziecko, piszesz tak prawdziwie.. oddaj trochę talentu.. ;* A Epilog po prostu jest tak piękny że nie ma słów.. <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ryczę jak dziecko.. Twoje opowiadania są wprost cudne. Oddaj kawałek tego twojego talentu. ;* A co do Epilogu.. po porstu jest tak prawdziwe, że nie ma na to słów.. <33

    OdpowiedzUsuń
  18. Moje życie straciło sens.. Przez CB i te opowiadanie cały czas ryczę. ;(((

    OdpowiedzUsuń
  19. Po cholerę to czytałam ... ;___;

    OdpowiedzUsuń