wtorek, 5 kwietnia 2011

Rozdział drugi.

- Julka ! Wstawaj do szkoły! Cholera jasna spóźnisz się na autobus! - usłyszałam wrzaski z dołu, tak, to mama. - Już wstałam ! - odkrzyknęłam i zwlekłam się z łóżka. Złapałam komórkę w dłoń i szeroko otworzyłam oczy.   -6:30 ? Dopiero ?! - wkurzona zeszłam na dół opatulona kołdrą. - Czy ty mi możesz wytłumaczyć dlaczego mnie budzisz tak wcześnie ? Przecież do szkoły mam na 8 ! - oparłam się o blat i pytającym wzrokiem patrzyłam na rodzicielkę. - Masz autobus o 7:30, więc pewnie nawet ta godzina ci nie wystarczy. - ugryzła jabłko i kpiącym wzrokiem patrzyła się na mnie. - A weź idź. - skrzywiłam się i podreptałam do pokoju, w celu znalezienia jakichś ciuszków w garderobie. Wybrałam szare rurki, żółty t-shirt z napisem: "chcę być księdzem jak mój ojciec" i na to szary, długi sweterek. Pogoda była piękna, wyjrzałam przez okno ujrzałam tłum ludzi pędzących przed siebie. O tej porze, żeby było tylu ludzi? - Nie ogarniam Warszawy! - wykrzyczałam i zaśmiałam się cicho. Wzięłam ciuchy i podreptałam do toalety, która na moje szczęście znajdowała się w moim pokoju, oczywiście niedosłownie. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, zrobiłam lekki make-up, czyli podkład, tusz do rzęs i błyszczyk. Wysuszyłam włosy suszarką i wyprostowałam. Patrząc na plan spakowałam to co było mi potrzebne. - O w mordę, mam fizykę ? Blee! - wykrzywiłam usta jak mała dziewczynka i wybuchnęłam śmiechem. Tak, miałam tak czasem, ale to przez to, że nie znoszę fizyki, tak jak i geografii. Nienawidzę wręcz. Wrzuciłam do torby jeszcze paczkę gum - standardowo. Złapałam za telefon i słuchawki, zeszłam na dół patrząc przy tym na zegarek. - O, 7:10 . Widzisz? Wyrobiłam się jakoś. - wystawiłam mamie język i usiadłam do stołu. - Zjedz coś, pewnie masz stresa, nie ? - spojrzała na mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. - Stresa ? Nie, a dlaczego? - wzięłam do ręki tosta i ugryzłam kawałek. - No wiesz, nowa szkoła, nowi ludzie. - uśmiechnęła się do mnie, a ja chcąc coś powiedzieć zakrztusiłam się grzanką. - Ty uważaj jak jesz ! - poklepała mnie po plecach mama, śmiejąc się przy tym. Nie ma to jak jej poczucie humoru. - Chciałam powiedzieć, że nie ma po co się przyzwyczajać, bo i tak za rok, albo i mniej wyprowadzimy się stąd. - spojrzałam na nią krzywo, a ta tylko pokiwała przecząco głową. - Nie, nie, nie ! Tutaj zostajemy już na stałe. Rozumiesz? Tutaj jest dobrze i w pracy i tutaj w domu. - uśmiechnęła się, a mnie zatkało, ale zaraz wróciłam na ziemię. - Pewnie. Gadanie ... - skrzywiłam się, zakończyłam konsumować, odeszłam od stołu w celu podłączenia słuchawek do telefonu. -Ty! Gdzie mój telefon? - skrzywiłam się patrząc na stolik, gdzie wydawało mi się, że powinien być. - Tutaj przecież położyłaś. - podała mi telefon, a ja tylko skinęłam głową. - Starość nie radość ... - skwitowała moja mama. - A dobra, dobra. Kto tu jest stary, ten jest stary! - wybuchnęłam śmiechem. - Idź do szkoły, jeżeli nie chcesz zostać pobita. - zaśmiała się do mnie, a ja pokazałam klatę. - No co? Idziesz na solo? Dawaj, dawaj! - śmiałam się do niej, a ta tylko pokiwała głową i dodała - Ech, jestem ciekawa po kim masz ten charakterek, że potrafisz wszystko obrócić w żart. - uśmiechnęła się do mnie popijając kawę. - No jak to po kim? Po Tobie, nie? - zachichotałam i spojrzałam na telefon. - O w chu* ! 7:25! - wydarłam się. - Jak, jak? - spojrzała na mnie mama, a ja tylko złapałam za telefon, słuchawki i plecak i wybiegłam z domu. - Dzieci ... - usłyszałam tylko westchnienie mamy, gnąc na przystanek, który znajdował się niecałe 300 metrów od domu. - Ha ! Zdążyłam! - krzyknęłam widząc na przystanku tłum ludzi. O lol. - Ciszej może? - wyszeptałam do siebie, widząc paru ludzi, którzy odwrócili na mnie wzrok. Stanęłam na uboczu czekając na autobus. W pewnej chwili podszedł do mnie pewien chłopak i rzucił zdawkowe: - Siema... Julia, tak? - spojrzał na mnie z pięknym uśmiechem na ryjcu, skądś znałam ten uśmiech. - Cześć... A ty jesteś, yyy? - zaczęłam się zastanawiać. - Kamil ? - podpowiedział mi chłopak, a ja klasnęłam w ręce. - Właśnie. Cześć, cześć. - uśmiechnęłam się do niego i uścisnęłam dłoń. - Teraz mi wierzysz, że chodzimy razem do klasy? - uśmiechnął się do mnie, spojrzałam mu w oczy. Były piękne... - Tak, wcześniej też Ci wierzyłam, ale naprawdę byłam wykończona. - skrzywiłam się lekko, ale zaraz uśmiech powrócił.  - Możesz mi powiedzieć kto to jest? - spojrzałam na niego, po czym przewróciłam wzrokiem na 3 panienki, które non stop gapiły się w naszą stronę. - Ta w różowym swetrze jest Ania, jakby to powiedzieć, jest, że tak powiem " przewodniczącą " tych pozostałych dwóch plastików. Druga, w szarych szpilkach, to Asia, powiedzmy, że jest drugą ważną osobą w tej grupie. A trzecia to Beata, też plastik, ale najmniej znany. Wszystkie trzy chodzą do naszej klasy... - zakończył widząc mój wzrok. - Ja pier****, wiedziałam, że będę miała plastiki w klasie, ale że aż takie? - skrzywiłam się i na widok tej laluni. Jednej z nich, miałam zamiar podejść i wyjebać tubę, ale Kamil widząc moją minę złapał mnie za ramiona. - Ogarnij, tak mają, że jak przychodzi ktoś nowy to niszczą od samego początku opinię, rozumiesz? A jest gorzej jak przyjdzie ktoś ładny, to już masakra. - zaśmiał się cicho. - Mnie ta masakra nie grozi. - uśmiechnęłam się lekko. - Ee, tam. Nie znasz się. - wystawił język, a mnie zatkało. - Dobra, nasz autobus jedzie. - otrząsnęłam się, wyciągnęłam kasę na bilet i podałam mu. - Kupisz? Obiecuję, że zajmę miejsca. - wystawiłam język. - O nie, musisz sobie radzić sama. Ty kupisz mi i sobie, a ja zajmę. - uśmiechnął się, podał mi kasę i wszedł na tyły autobusu. Mi pozostało wejść do przodu, przepchać się przez tłum, kupić bilet i znowu przepchać się przez tłum i dojść do miejsc. Tak też zrobiłam. Ale jakie zdziwienie było, gdy wróciłam, a na 4 miejscach siedziały trzy plastiki i Kamil? Aha, miło. Podałam mu bilet, a on patrzył na mnie wzrokiem przepraszającym. Poszłam na przód, stanęłam na miejsca z wózkami, gdzie na moje szczęście nikogo nie było i wpatrywałam się w Warszawę. - Przepraszam, ale przysiadły się. - usłyszałam głos Kamila i spojrzałam na niego. - Spoczi. Nic się nie stało przecież. - uśmiechnęłam się lekko i powróciłam do wpatrywania się przez okno. - Masz jakiś pseudonim? Ja bym Ci dał obrażalska! - wystawił język. - Ha! Bardzo śmieszne, nie jestem obrażalską, tylko po prostu.. no.- zaśmiałam się. - A pseudonim masz? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się, pokazał swoje śliczne dołeczki. - Dobra, powiem Ci, ale nie śmiej się. - zaśmiałam się cicho. - No spoko, obiecuję. - wyszczerzył zęby. - Zdzisiek . - spojrzałam na niego i tym razem to ja suszyłam zęby. Jaka była jego reakcja? Nic! Kompletne zero, wpatrywał się tylko we mnie jak głupi. - No co? Jak każdemu mówię o pseudonimie to się śmieją, na ciebie nie działa? - spojrzałam zdeczka przerażona, na niego. - Zabroniłaś mi się śmiać, obiecywałem przecież! - powiedział obojętnym tonem, ale ja widziałam, że dusi w sobie śmiech. - Dobra, ja złamię obietnicę, śmiej się ! - krzyknęłam, a on wybuchnął śmiechem na cały autobus. Wszyscy popatrzyli na nas, inni skomentowali coś w stylu " dziwolągi", ale on się dalej głośno śmiał. - Dobra, skończ, bo ludzie patrzą. - zaśmiałam się razem z nim.
Autobus wysadził wszystkich pod szkołą, nie ogarniałam ludzi, którzy patrzyli się na mnie jak na debila. No tak, w końcu nie pierwszy i nie ostatni raz. Przez te przeprowadzki, to nawet normalnych przyjaciół nie mogę sobie znaleźć. Kamil szedł ze mną krok w krok. - A teraz poznasz moich przyjaciół. - uśmiechnął się do jakiejś grupki stojących pod szafkami ludzi. - Siemaa! To jest Julia. Julia, to jest Bartek, Magda, Alan, Daniel i  Maja. - przedstawił mi wszystkich i na odwrót, a ja i tak pewnie nie zapamiętam wszystkich imion. - Cześć.- posłałam im uśmiech, ale zaraz mi znikł, bo najwidoczniej dwóm laskom w tym gronie nie przypadłam. Z chłopakami od razu znalazłam dobry kontakt, wydaje mi  się, że to z nimi mam lepsze kontakty niż z laskami. Wszystkie lekcje mijały nuudno, po czwartej wezwał mnie do siebie dyrektor, fajny gość (: A po siedmiu byłam wolna. - To co kombinujemy dzisiaj ? - zapytał Kamil, gdy wychodziliśmy wszyscy ze szkoły. - Może u mnie małą bibka ? Starych nie ma w domu! - krzyknął Alan. - Oo, doobre ! Tylko Kamil, weź młodą! - dodał Bartek. - Nie wiem, nie wiem! Jak się zgodzi ? - spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się i dodałam. - Jaasne ! O której ? - chłopaki poklepali mnie po plecach, a dwie dziunie patrzyły na mnie krzywo. - No to bądźcie u mnie o 20 ! Naraa ! - pożegnaliśmy się, ja z Kamilem poszłam w swoją stronę, a reszta w swoją. - To przyjdę po Ciebie spok ?  - spojrzał na mnie i uśmiechnął się . - Jasne, aa wiesz gdzie mieszkam? - wystawiłam język. - Zaraz się dowiemy. - przyspieszył śmiejąc się. - Czekaj kurwa, no! - krzyknęłam w jego stronę, ale ten nic sobie nie robił. Pokazałam mu gdzie mieszkam, okazało się, że on mieszka w domku obok. - Dobree stary ! - wybuchnęliśmy śmiechem. - Będę o 19. - posłał mi uśmiech i szybko zniknął z pola widzenia. - Nie jest tak źle ! - krzyknęłam wchodząc do domu. - Jak było córciu ?- usłyszałam mamę, zaśmiałam się cicho. - Zajebiście ! - krzyknęłam raz jeszcze i pobiegłam na górę w celu sprawdzenia neta.

*      *
*

konto na moblo : 
 potrzebujesz opisu? - link powyżej (:

konto na formspringu:
jeżeli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem. 
Rozdział wydaje mi się trochę nudny, następny będzie spoczi (:

7 komentarzy:

  1. jesteś genialna, wręcz. (:


    Twoja stała czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. yyy. skoro widzisz, że nie masz do pisania talentu to po co to publikujesz? brzmi jak pisane przez głupiutką, słitaśną, krejzolską, pokemoniastą nastolatkę. na twoim miejscu zmieniłabym się, a nie afiszowała płytkością rozumu i przyziemnością problemów..

    OdpowiedzUsuń
  3. aha ?
    może i tak brzmi, ale nie jestem głupiutką, słitaśną, krejzolską, pokemoniastą nastolatką, lecz zwykłą nastolatką. jeżeli opowiadanie ci się nie podoba, to proszę bardzo, nie czytaj (:
    mam dwie czytelniczki, którym jak piszą bardzo się podoba, to więc w czym problem, możesz mi powiedzieć, gdzie zauważyłaś " pokemoniaste" zdania, albo w którym momencie doszłaś do wniosku, że jestem głupiutką, słitaśną itd. nastolatka ?

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju świetne! nie mogę się odciągnąć :*

    OdpowiedzUsuń
  5. mi się podoba patrz już drygi rozdział będę miała co czytać < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. ej ej ; * Mi się tez mega podoba twoje opowiadanie . : D

    OdpowiedzUsuń