- Julka ! Wstawaj do szkoły! Cholera jasna spóźnisz się na autobus! - usłyszałam wrzaski z dołu, tak, to mama. - Już wstałam ! - odkrzyknęłam i zwlekłam się z łóżka. Złapałam komórkę w dłoń i szeroko otworzyłam oczy. -6:30 ? Dopiero ?! - wkurzona zeszłam na dół opatulona kołdrą. - Czy ty mi możesz wytłumaczyć dlaczego mnie budzisz tak wcześnie ? Przecież do szkoły mam na 8 ! - oparłam się o blat i pytającym wzrokiem patrzyłam na rodzicielkę. - Masz autobus o 7:30, więc pewnie nawet ta godzina ci nie wystarczy. - ugryzła jabłko i kpiącym wzrokiem patrzyła się na mnie. - A weź idź. - skrzywiłam się i podreptałam do pokoju, w celu znalezienia jakichś ciuszków w garderobie. Wybrałam szare rurki, żółty t-shirt z napisem: "chcę być księdzem jak mój ojciec" i na to szary, długi sweterek. Pogoda była piękna, wyjrzałam przez okno ujrzałam tłum ludzi pędzących przed siebie. O tej porze, żeby było tylu ludzi? - Nie ogarniam Warszawy! - wykrzyczałam i zaśmiałam się cicho. Wzięłam ciuchy i podreptałam do toalety, która na moje szczęście znajdowała się w moim pokoju, oczywiście niedosłownie. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, zrobiłam lekki make-up, czyli podkład, tusz do rzęs i błyszczyk. Wysuszyłam włosy suszarką i wyprostowałam. Patrząc na plan spakowałam to co było mi potrzebne. - O w mordę, mam fizykę ? Blee! - wykrzywiłam usta jak mała dziewczynka i wybuchnęłam śmiechem. Tak, miałam tak czasem, ale to przez to, że nie znoszę fizyki, tak jak i geografii. Nienawidzę wręcz. Wrzuciłam do torby jeszcze paczkę gum - standardowo. Złapałam za telefon i słuchawki, zeszłam na dół patrząc przy tym na zegarek. - O, 7:10 . Widzisz? Wyrobiłam się jakoś. - wystawiłam mamie język i usiadłam do stołu. - Zjedz coś, pewnie masz stresa, nie ? - spojrzała na mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. - Stresa ? Nie, a dlaczego? - wzięłam do ręki tosta i ugryzłam kawałek. - No wiesz, nowa szkoła, nowi ludzie. - uśmiechnęła się do mnie, a ja chcąc coś powiedzieć zakrztusiłam się grzanką. - Ty uważaj jak jesz ! - poklepała mnie po plecach mama, śmiejąc się przy tym. Nie ma to jak jej poczucie humoru. - Chciałam powiedzieć, że nie ma po co się przyzwyczajać, bo i tak za rok, albo i mniej wyprowadzimy się stąd. - spojrzałam na nią krzywo, a ta tylko pokiwała przecząco głową. - Nie, nie, nie ! Tutaj zostajemy już na stałe. Rozumiesz? Tutaj jest dobrze i w pracy i tutaj w domu. - uśmiechnęła się, a mnie zatkało, ale zaraz wróciłam na ziemię. - Pewnie. Gadanie ... - skrzywiłam się, zakończyłam konsumować, odeszłam od stołu w celu podłączenia słuchawek do telefonu. -Ty! Gdzie mój telefon? - skrzywiłam się patrząc na stolik, gdzie wydawało mi się, że powinien być. - Tutaj przecież położyłaś. - podała mi telefon, a ja tylko skinęłam głową. - Starość nie radość ... - skwitowała moja mama. - A dobra, dobra. Kto tu jest stary, ten jest stary! - wybuchnęłam śmiechem. - Idź do szkoły, jeżeli nie chcesz zostać pobita. - zaśmiała się do mnie, a ja pokazałam klatę. - No co? Idziesz na solo? Dawaj, dawaj! - śmiałam się do niej, a ta tylko pokiwała głową i dodała - Ech, jestem ciekawa po kim masz ten charakterek, że potrafisz wszystko obrócić w żart. - uśmiechnęła się do mnie popijając kawę. - No jak to po kim? Po Tobie, nie? - zachichotałam i spojrzałam na telefon. - O w chu* ! 7:25! - wydarłam się. - Jak, jak? - spojrzała na mnie mama, a ja tylko złapałam za telefon, słuchawki i plecak i wybiegłam z domu. - Dzieci ... - usłyszałam tylko westchnienie mamy, gnąc na przystanek, który znajdował się niecałe 300 metrów od domu. - Ha ! Zdążyłam! - krzyknęłam widząc na przystanku tłum ludzi. O lol. - Ciszej może? - wyszeptałam do siebie, widząc paru ludzi, którzy odwrócili na mnie wzrok. Stanęłam na uboczu czekając na autobus. W pewnej chwili podszedł do mnie pewien chłopak i rzucił zdawkowe: - Siema... Julia, tak? - spojrzał na mnie z pięknym uśmiechem na ryjcu, skądś znałam ten uśmiech. - Cześć... A ty jesteś, yyy? - zaczęłam się zastanawiać. - Kamil ? - podpowiedział mi chłopak, a ja klasnęłam w ręce. - Właśnie. Cześć, cześć. - uśmiechnęłam się do niego i uścisnęłam dłoń. - Teraz mi wierzysz, że chodzimy razem do klasy? - uśmiechnął się do mnie, spojrzałam mu w oczy. Były piękne... - Tak, wcześniej też Ci wierzyłam, ale naprawdę byłam wykończona. - skrzywiłam się lekko, ale zaraz uśmiech powrócił. - Możesz mi powiedzieć kto to jest? - spojrzałam na niego, po czym przewróciłam wzrokiem na 3 panienki, które non stop gapiły się w naszą stronę. - Ta w różowym swetrze jest Ania, jakby to powiedzieć, jest, że tak powiem " przewodniczącą " tych pozostałych dwóch plastików. Druga, w szarych szpilkach, to Asia, powiedzmy, że jest drugą ważną osobą w tej grupie. A trzecia to Beata, też plastik, ale najmniej znany. Wszystkie trzy chodzą do naszej klasy... - zakończył widząc mój wzrok. - Ja pier****, wiedziałam, że będę miała plastiki w klasie, ale że aż takie? - skrzywiłam się i na widok tej laluni. Jednej z nich, miałam zamiar podejść i wyjebać tubę, ale Kamil widząc moją minę złapał mnie za ramiona. - Ogarnij, tak mają, że jak przychodzi ktoś nowy to niszczą od samego początku opinię, rozumiesz? A jest gorzej jak przyjdzie ktoś ładny, to już masakra. - zaśmiał się cicho. - Mnie ta masakra nie grozi. - uśmiechnęłam się lekko. - Ee, tam. Nie znasz się. - wystawił język, a mnie zatkało. - Dobra, nasz autobus jedzie. - otrząsnęłam się, wyciągnęłam kasę na bilet i podałam mu. - Kupisz? Obiecuję, że zajmę miejsca. - wystawiłam język. - O nie, musisz sobie radzić sama. Ty kupisz mi i sobie, a ja zajmę. - uśmiechnął się, podał mi kasę i wszedł na tyły autobusu. Mi pozostało wejść do przodu, przepchać się przez tłum, kupić bilet i znowu przepchać się przez tłum i dojść do miejsc. Tak też zrobiłam. Ale jakie zdziwienie było, gdy wróciłam, a na 4 miejscach siedziały trzy plastiki i Kamil? Aha, miło. Podałam mu bilet, a on patrzył na mnie wzrokiem przepraszającym. Poszłam na przód, stanęłam na miejsca z wózkami, gdzie na moje szczęście nikogo nie było i wpatrywałam się w Warszawę. - Przepraszam, ale przysiadły się. - usłyszałam głos Kamila i spojrzałam na niego. - Spoczi. Nic się nie stało przecież. - uśmiechnęłam się lekko i powróciłam do wpatrywania się przez okno. - Masz jakiś pseudonim? Ja bym Ci dał obrażalska! - wystawił język. - Ha! Bardzo śmieszne, nie jestem obrażalską, tylko po prostu.. no.- zaśmiałam się. - A pseudonim masz? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się, pokazał swoje śliczne dołeczki. - Dobra, powiem Ci, ale nie śmiej się. - zaśmiałam się cicho. - No spoko, obiecuję. - wyszczerzył zęby. - Zdzisiek . - spojrzałam na niego i tym razem to ja suszyłam zęby. Jaka była jego reakcja? Nic! Kompletne zero, wpatrywał się tylko we mnie jak głupi. - No co? Jak każdemu mówię o pseudonimie to się śmieją, na ciebie nie działa? - spojrzałam zdeczka przerażona, na niego. - Zabroniłaś mi się śmiać, obiecywałem przecież! - powiedział obojętnym tonem, ale ja widziałam, że dusi w sobie śmiech. - Dobra, ja złamię obietnicę, śmiej się ! - krzyknęłam, a on wybuchnął śmiechem na cały autobus. Wszyscy popatrzyli na nas, inni skomentowali coś w stylu " dziwolągi", ale on się dalej głośno śmiał. - Dobra, skończ, bo ludzie patrzą. - zaśmiałam się razem z nim.
Autobus wysadził wszystkich pod szkołą, nie ogarniałam ludzi, którzy patrzyli się na mnie jak na debila. No tak, w końcu nie pierwszy i nie ostatni raz. Przez te przeprowadzki, to nawet normalnych przyjaciół nie mogę sobie znaleźć. Kamil szedł ze mną krok w krok. - A teraz poznasz moich przyjaciół. - uśmiechnął się do jakiejś grupki stojących pod szafkami ludzi. - Siemaa! To jest Julia. Julia, to jest Bartek, Magda, Alan, Daniel i Maja. - przedstawił mi wszystkich i na odwrót, a ja i tak pewnie nie zapamiętam wszystkich imion. - Cześć.- posłałam im uśmiech, ale zaraz mi znikł, bo najwidoczniej dwóm laskom w tym gronie nie przypadłam. Z chłopakami od razu znalazłam dobry kontakt, wydaje mi się, że to z nimi mam lepsze kontakty niż z laskami. Wszystkie lekcje mijały nuudno, po czwartej wezwał mnie do siebie dyrektor, fajny gość (: A po siedmiu byłam wolna. - To co kombinujemy dzisiaj ? - zapytał Kamil, gdy wychodziliśmy wszyscy ze szkoły. - Może u mnie małą bibka ? Starych nie ma w domu! - krzyknął Alan. - Oo, doobre ! Tylko Kamil, weź młodą! - dodał Bartek. - Nie wiem, nie wiem! Jak się zgodzi ? - spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się i dodałam. - Jaasne ! O której ? - chłopaki poklepali mnie po plecach, a dwie dziunie patrzyły na mnie krzywo. - No to bądźcie u mnie o 20 ! Naraa ! - pożegnaliśmy się, ja z Kamilem poszłam w swoją stronę, a reszta w swoją. - To przyjdę po Ciebie spok ? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się . - Jasne, aa wiesz gdzie mieszkam? - wystawiłam język. - Zaraz się dowiemy. - przyspieszył śmiejąc się. - Czekaj kurwa, no! - krzyknęłam w jego stronę, ale ten nic sobie nie robił. Pokazałam mu gdzie mieszkam, okazało się, że on mieszka w domku obok. - Dobree stary ! - wybuchnęliśmy śmiechem. - Będę o 19. - posłał mi uśmiech i szybko zniknął z pola widzenia. - Nie jest tak źle ! - krzyknęłam wchodząc do domu. - Jak było córciu ?- usłyszałam mamę, zaśmiałam się cicho. - Zajebiście ! - krzyknęłam raz jeszcze i pobiegłam na górę w celu sprawdzenia neta.
* *
*
konto na moblo :
potrzebujesz opisu? - link powyżej (:
konto na formspringu:
jeżeli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem.
Rozdział wydaje mi się trochę nudny, następny będzie spoczi (:
jesteś genialna, wręcz. (:
OdpowiedzUsuńTwoja stała czytelniczka.
I like it . :))
OdpowiedzUsuńyyy. skoro widzisz, że nie masz do pisania talentu to po co to publikujesz? brzmi jak pisane przez głupiutką, słitaśną, krejzolską, pokemoniastą nastolatkę. na twoim miejscu zmieniłabym się, a nie afiszowała płytkością rozumu i przyziemnością problemów..
OdpowiedzUsuńaha ?
OdpowiedzUsuńmoże i tak brzmi, ale nie jestem głupiutką, słitaśną, krejzolską, pokemoniastą nastolatką, lecz zwykłą nastolatką. jeżeli opowiadanie ci się nie podoba, to proszę bardzo, nie czytaj (:
mam dwie czytelniczki, którym jak piszą bardzo się podoba, to więc w czym problem, możesz mi powiedzieć, gdzie zauważyłaś " pokemoniaste" zdania, albo w którym momencie doszłaś do wniosku, że jestem głupiutką, słitaśną itd. nastolatka ?
jeju świetne! nie mogę się odciągnąć :*
OdpowiedzUsuńmi się podoba patrz już drygi rozdział będę miała co czytać < 3
OdpowiedzUsuńej ej ; * Mi się tez mega podoba twoje opowiadanie . : D
OdpowiedzUsuń