piątek, 22 kwietnia 2011

Rozdział ósmy.

Rozdział pisany przy piosence: 

Spojrzałam na zegarek w laptopie. Była godzina 05:22 . Minęły dwa tygodnie od czasu feralnego dnia, w którym dowiedziałam się, że w mojej rodzinie doszło do zdrady. Przez te 14 dni i nocy, przespałam wszystkie dnie, a noce przesiadywałam na laptopie, albo rozmyślając nad problemami. W domu, w którym jeszcze niedawno słychać było śmiechy, ciągłe rozmowy, nagle zrobiło się cicho, brak rozmów, brak śmiechu, łzy, smutek i żal. Z Michałem dowiedzieliśmy się od rodziców dwa dni później, odkąd ja dowiedziałam się sama. Nie powiedziałam im, że podsłuchiwałam... Nie było potrzeby. Michał słysząc, że ojciec zdradził mamę posłał mu gniewne spojrzenie, wybiegł z domu trzaskając drzwiami, ja, nie byłam zbytnio zaskoczona, siedziałam na kanapie jak zahipnotyzowana, nie odpowiadając na wołanie rodziców, patrzyłam gdzieś w dal, za oknem. Tata oświadczył, że biorą niebawem rozwód i wyszedł z domu zostawiając mamę zapłakaną. Próbowałam pocieszać mamę, ale sama nie dawałam sobie rady ze swoimi emocjami. Obydwie poryczałyśmy się, siedziałyśmy w ciszy przez 15 minut, słysząc otwieranie drzwi wstałam z kanapy i poszłam do pokoju. Od tej pory szczęśliwy dom zamienił się w ponury dom. Tata dzień spędzał poza domem, mama próbowała się otrząsnąć, wychodziła z koleżankami na miasto, ale widać było, że jest dalej przygnębiona, Michał zaczął pić, palić, a ja przespałam, przesiedziałam całe pierwsze dwa tygodnie wakacji w domu. Kamil nie odwiedzał mnie, ponieważ zabroniłam mu do siebie przychodzić, mówiąc, że chcę być sama. Nie wiem co chciałam zdziałać tym samotnym nocom, dniom. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Złapałam za telefon i przeczytałam sms. Był od Kamila. Zawierał treść: "Musimy porozmawiać, przepraszam, że teraz, ale to pilne. K.", nie miałam bladego pojęcia o co może mu chodzić. Odpisałam tylko: "Okej, czekam na ciebie w domu. J." "Wyślij". Kliknęłam i odłożyłam telefon gapiąc się w czarny ekran laptopa. Po 5 minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nie czekając na zaproszenie Kamil pchnął drzwi i zaraz znalazł się obok mnie, tuląc do swojego torsu. - O czym chciałeś mówić? - spojrzałam na niego, mając szklanki w oczach. - Stęskniłem się. - wyszeptał mi cicho do ucha i lekko musnął mój policzek. - Ta, ja też. O czym chciałeś mówić? - powtórzyłam się, robiąc obojętną minę. - Pamiętasz jak ci mówiłem, że pogrywam trochę na gitarze? - uśmiechnął się lekko, a ja próbowałam sobie przypomnieć taką sytuację. Jednak na marne. - Nie, nie pamiętam. - spojrzałam na niego. - A więc byłem na małym koncercie z chłopakami w baszcie i zagraliśmy tam parę piosenek, po koncercie jakiś człowiek podszedł do mnie i zapytał, czy nie chciałbym robić kariery gitarzysty. Odpowiedziałem mu, że muszę się zastanowić. Wczoraj do niego zadzwoniłem i powiedziałem, że się zgadzam, on na to, że dzisiaj wyjeżdżamy do innego miasta w Polsce i tam zaczniemy od początku. - uśmiechnął się. - To znaczy, że wyjeżdżasz? - spojrzałam na niego i poczułam na policzkach łzy. - Ej, ale to na pewno na krótki czas, miesiąc? - spojrzał na mnie i otarł łzy z policzka. - Nawet go nie znasz, nie wiesz gdzie wyjeżdżasz, rodzice ci pozwolili? - modląc się, o odpowiedź "nie", przyglądałam się mu. - Tak, okazało się, że gościu jest dobrym przyjacielem mojej mamy, nie płacz, no. Przepraszam, że cię tak zostawiam samą, ale to jest moja życiowa szansa. - pocałował mnie w czoło. - Tak, rozumiem. Ale masz do mnie dzwonić, pisać, wszystko, rozumiesz? - spojrzałam na niego, ocierając łzy. - Jasne, będę dzwonił codziennie. Obiecuję, obiecuję, obiecuję. - uśmiechnął się lekko i przytulił mnie do siebie. Nie było to miłe uczucie, wiedząc, że jedyny najlepszy przyjaciel wyjeżdża do innego miasta i nie będzie widziało się go miesiąc. Ale cóż, życie... I tak ostatnio go olewałam, więc się nie dziwię. Kamil wyszedł ode mnie o 6 rano, mówiąc, że jadą o 19 wieczorem. Dodałam tylko: - Podejdź do mnie, kiedy będziesz wyjeżdżał. - i wyszedł, obojętnie. Przez moją samolubność straciłam przyjaciela. Nie nadaję się na nic. Z ową myślą położyłam głowę na poduszce i zasnęłam.
Obudziło mnie ciche otwieranie drzwi. Odwróciłam głowę, aby zobaczyć kto to. Stał w nich tata. - Córeczko, przyszedłem się pożegnać. Wyjeżdżam za granicę, będę Ciebie i Michała odwiedzał, gdy tylko będzie czas. - uśmiechnął się do mnie lekko i przytulił do swojej klatki. - Dobrze, ale proszę, nie zapomnij o nas. Pamiętaj, że cię kochamy. - wtuliłam w twarz w jego tors i cichutko załkałam. - Ja też was kocham, na pewno nie zapomnę. Jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu. Będę dzwonił. - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zamykając drzwi za sobą, słyszałam tylko kroki po schodach i hałas jeżdżących walizek po schodach. A więc jeden osobnik z głowy, aby się pożegnać. - Kolej na następnego. - wyszeptałam cicho do siebie i spojrzałam na telefon. Była godzina 17, więc miałam jeszcze trochę czasu, aby się ogarnąć przed przyjściem Kamila. Zsunęłam się z łóżka, wyciągnęłam z garderoby szare getry, białą, długą koszulkę z napisem DC i zamknęłam za sobą drzwi łazienkowe. Wzięłam letni prysznic, umyłam włosy, zrobiłam lekki make-up, który gościł u mnie na twarzy pierwszy raz od dwóch tygodni. - Zaczniemy wszystko od nowa... - ponownie wyszeptałam do siebie  próbując powstrzymać łzy. Udało się ... - Wszystko będzie dobrze. - te słowa powiedziałam na głos, postanowiłam od dziś mówić sobie, że wszystko będzie dobrze i uwierzyć w magię tych słów. Zeszłam na dół, tak samo, pierwszy raz od dwóch tygodni. ujrzałam mamę, która siedziała na kanapie w salonie oglądając tv. - Jak się czujesz? - podeszłam do niej i pocałowałam ją lekko w głowę. -Tak, jakoś się trzymam. Musimy zacząć wszystko od nowa. Musimy dać sobie jakoś radę... - odwróciła głowę w moją stronę, zobaczyłam czerwone oczy od łez, a więc nie trzymała się tak dobrze jak myślałam. Przejdzie jej... Wróciła do oglądania telewizji, ja zaś wyciągnęłam z lodówki mleczną kanapkę, ubrałam najkacze i wyszłam na zewnątrz złapać trochę powietrza. Szłam chodnikiem prosto, przed siebie, nie myśląc gdzie i jak, szłam. Słyszałam tylko ciche kroki przechodniów. Weszłam do pobliskiego parku, usiadłam na ławce i zaczęłam rozmyślać co dalej. - Najgorsze wakacje... - wyszeptałam do siebie. Patrzyłam na szczęśliwych, obok przechodzących ludzi. Chciałabym, abym też miała z czego być roześmiana, szczęśliwa. Nie jest wiele, prawda? Bycie szczęśliwym... Każdy człowiek o tym marzy. Każdy nieszczęśliwy człowiek... Jak to jest? Pierwszego dnia wszystko jest cacy, zajebiście, a drugiego wszystko legnie w gruzach. - Dobra, koniec rozmyślania nad przeszłością. Zaczynamy od początku. - uśmiechnęłam się lekko do siebie i wstałam. Dążyłam do domu, sprawdzając która godzina. Zbliżała się 19. - Osz w dupę! - krzyknęłam do siebie i zaczęłam biec. Kamil miał zaraz wyjeżdżać. Zdążę ? Muszę! Przyspieszyłam, 5 minut później znalazłam się pod domem. Widziałam Kamila jak wychodzi z mojego domu z opuszczoną głową. Podbiegłam do niego, gdy miał zamiar wsiadać do auta. - Przepraszam... - wyszeptałam i wtuliłam się w jego tors. - Myślałem, że zapomniałaś... - wyszeptał cicho do ucha i pocałował w czoło. - Nigdy o tobie nie zapomnę, choć to tylko miesiąc to i tak będę strasznie tęsknić. - uśmiechnęłam się lekko pomimo spadających łez. - Ja już tęsknie. - spojrzałam mu w oczy. Zauważyłam, na jego policzku łzę. - Ty też płaczesz? - zaśmiałam się cicho i wybuchnęłam płaczem. - A co w tym dziwnego? - zaśmiał się cicho i zaczął mnie coraz to mocniej do siebie tulić. - Kamil, musimy jechać. - usłyszałam głos jakiegoś faceta. Pocałowałam go w policzek, na co on odpowiedział uśmiechem i zrobił to samo. Powoli puszczałam jego dłoń, ocierając drugą zaś łzy. - Kocham Cię .. - wyszeptałam cicho, gdy auto ruszyło. Stałam pod domem patrząc jak czarny mercedes odjeżdża. - Chodź już do domu. - usłyszałam głos Michała, który złapał mnie za ramię i zaprowadził do salonu, gdzie nie było nikogo. Michał poszedł do siebie na górę, zgasił światło. Wiedział czego potrzebuję. Położyłam się na kanapie ocierając łzy, zasnęłam...
                            pisałam notkę w nocy, więc nie dziwić się, jeżeli będą jakieś błędy. 
brak weny.


  *      *  
 *

konto na moblo : 
 potrzebujesz opisu? - link powyżej (:

konto na formspringu:
jeżeli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem.

10 komentarzy:

  1. brak weny? kolejny prześwietny rozdział.
    ykhym. talencie : *

    OdpowiedzUsuń
  2. aż się popłakałam :(
    pięknie piszesz.. mam pytanie, to opowiadanie jest realne czy fantastyczne? ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne :)) ej bo nie cztałam niektórych rozdziałów ale wiem o co kaman , ale chce spytać ona jest z Kamilem czy nie?

    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Anonimowy: dziękuję (: a opowiadanie jest fantastyczne. pomimo, że wzięłam parę przykładów z życia realnego ; *

    Do nofound: Nie, nie jest z Kamilem. Są na etapie 'przyjaciele' .

    OdpowiedzUsuń
  5. Klaudia błagam Cię nie wmówisz mi , że nie miałaś weny : *
    popłakałam się przez cb wiesz ?
    wpis no mega : *
    telenciara i tylee !

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo! Jedyne słowo które mi przychodzi na myśl gdy to czytam! Gratuluję talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś mega pierwszy raz weszłam na tego bloga przeczytałam wszystkie rozdziały ,czekam na następne rozdziały, jak czytałam ten to się poryczałam :< .

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne. Poryczałam się jak to czytałam. Dziewczyno,masz talent,wielki talent! Brak weny? no chyba żartujesz! Jesteś świetna! Czekam na następny rozdział.
    ----Zośka

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawaj następną notkę bo mu tu z niecierpliwością czekamy. ;);*

    OdpowiedzUsuń