sobota, 14 stycznia 2012

Rozdział 23

 [ uprzedzam. ROZDZIAŁ +18 ]

Spojrzałam na zegarek. Dochodziła północ, a Deana dalej nie było. Od kilku minut wykręcałam do niego numer, ale na marne, nie odbierał. Położyłam się na łóżku z laptopem i weszłam na internetowy komunikator, jakim było gadu. Napisałam do dostępnej Sophie co się dzieje. Całej sytuacji nie musiałam opisywać, bo już dawno to zrobiłam. Dziewczyna najprawdopodobniej też się wystraszyła i kazała mi zadzwonić do każdego z przyjaciół, bo możliwe, że z którymś z nich się szlaja. Tak też zrobiłam. Pierwszy był Michał. 
- Cześć, jest może z tobą Dean? - od razu przeszłam do rzeczy.
- Co? Nie.. - chyba go obudziłam, bo miał zaspany głos, a chwilę później usłyszałam jak ziewa.
- Dobra, dzięki - rozłączyłam się i zadzwoniłam do reszty.
Obudziłam jeszcze Mateusza i Łukasza, a Paweł nie odbierał. Więc były dwie możliwości. Albo jest z moim chłopakiem, albo śpi. 
Po jakimś czasie dałam sobie spokój z telefonami. Zajęłam się sobą. Prościej mówiąc: poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel. 
Kiedy już rozczesałam włosy, zmyłam makijaż i ubrałam się w leginsy i zwykły t-shirt, zamknęłam za sobą drzwi łazienkowe. 
Jakież było moje zdziwienie, kiedy na łóżku leżał Dean?! Podbiegłam do niego i przewróciłam na drugą stronę. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest nieźle pijany. 
- Brawo - syknęłam cicho, po czym rozłożyłam mu materac na podłodze. 
Hm, nie będę spała z nim, kiedy jest w takim stanie. Po pierwsze: śmierdzi alkoholem, a po drugie: nie, nie ma drugiego powodu, ale nie będę z nim spała!
- Savannah? Oo, chodź do mnie - kiedy pomagałam wstać i położyć na podłodze, zaczął mamrotać pod nosem.
- Zamknij się i śpij - położyłam go, przykryłam kołdrą, a sama weszłam pod swoją, ciepłą na łóżku. 
Kiedy już wszystko się wyjaśniło, mogłam spokojnie iść spać. I tak też zrobiłam.
Oczywiście rano nie obejdzie się bez poważnej rozmowy z tym osobnikiem.
W głowie już tworzyłam plan, jak dać mu do zrozumienia, że źle zrobił.
*
Gdzieś o 6 nad ranem usłyszałam dźwięk lejącej się wody z prysznica. Odruchowo spojrzałam na podłogę, gdzie powinien leżeć Dean. Powinien, ale nie leżał. Czyli doszedł do siebie. Nie ma co, szybko trzeźwieje. 
Po piętnastu minutach, chłopak wyszedł z łazienki, zmierzając w kierunku mojego łóżka. Nie otwierając oczu, rozłożyłam się na całym, tak, aby myślał, że śpię, a jednocześnie bardzo się rozpycham. Nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Po chwili poczułam jego zimne dłonie na moim ciele, a chwilę później leżałam już na drugiej połowie łóżka. Położył się obok, okrywając naszą dwójkę kołdrą. Odwróciłam się do niego plecami. Pewnie myślał, że dalej śpię. I dobrze. Nie miałam ochoty rozmawiać z nim teraz. Chociaż... 
- Nie Savannah, nie rozmawiaj z nim! - głos w mojej głowie się odezwał.
Tak pochłonęły mnie rozmyślenia, czy z nim rozmawiać czy też nie, nie zauważyłam nawet kiedy chłopak przybliżył się do mnie i położył swoją dłoń na mojej, która była zaciśnięta na kołdrze. 
- Wiem, że nie śpisz - usłyszałam jego cichy szept. 
Nie mówiąc nic, odwróciłam twarz w jego stronę. Nie wiedziałam, że jest tak blisko. Spojrzałam mu w oczy, na które padało światło lamp ulicznych. 
- I co z tego? Mam ci się rzucić na szyję i dziękować? - zapytałam z ironią w głosie.
Chłopak zaśmiał się nerwowo, po czym przybliżył twarz do mojej.
- Nie musisz. Jeden pocałunek wystarczy - czy on sobie ze mnie kpi?
Odsunęłam się od niego na tyle, by nie stykać się z nim ciałem, ani nie patrzeć mu w oczy.
Za dużo sobie pozwalał.
- Żartowałem - przysunął się do mnie. - Przepraszam.
- W dupie mam twoje przeprosiny, pokazałeś jaki jesteś naprawdę i nie, nie chodzi mi o teraz, lecz o wczoraj - skrzywiłam się w jego stronę.
Ten jakby posmutniał.
- Za wczoraj też przepraszam. Poniosło mnie, wybacz.
Nie odpowiedziałam nic. Odwróciłam się plecami do niego i zamknęłam oczy. Nie mogłam z nim rozmawiać, byłam obrażona.
- Ah, Sav, ty i twoje humorki.
Jednak coś kazało mi odwrócić się do niego i porozmawiać z nim. Coś? Serce, oczywiście. Ale rozum podpowiadał bym nie uraziła swojej dumy.
Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że kiedyś przecież musimy na ten temat porozmawiać.
- W dupie mam swój honor.
Odwróciłam się w jego stronę. Leżał podparty na ręku i patrzył na mnie.
- Gdzie byłeś? - zapytałam niepewnie.
Jego kąciki ust uniosły się lekko ku górze.
- Z Pawłem. Trochę no... popiliśmy.
- Nie trudno zauważyć - skrzywiłam się lekko.
Chłopak nachylił się nade mną i chwycił dłonią moją dłoń, splatając przy tym nasze palce.
- Przepraszam, naprawdę - poczułam jego oddech na swoich ustach.
- Dobra, skończ już - zaśmiałam się cicho, po czym wpiłam się w jego wargi.
Czyżby złość przeszła? Najprawdopodobniej. W jednej chwili zapomniałam o wczorajszej kłótni, zapomniałam o wszystkich przykrych sprawach związanych z Deanem. Liczyło się to co było teraz, to, że jest i muszę się tym nacieszyć. Bo nie wiadomo co będzie jutro. Nie wiadomo co szykuje na nas los.
Chłopak odwzajemnił pocałunek,  ja zaś zrobiłam kolejny krok. Przejechałam dłonią po jego odkrytym torsie, po czym musnęłam go lekko ustami. Do moich nozdrzy wdarł się przyjemny zapach. Zapach jego perfum, mieszanych z żelem pod prysznic.
- Savannah, zwolnij - chłopak lekko odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie.
Zaśmiałam się cicho, bo wiedziałam, że tym pobudzam jego męskość do pracy. Czy tego chciałam? Czy chciałam stracić dziewictwo dzisiaj i z tym człowiekiem? Hm. Raczej tak. Kochałam go, a on kochał mnie - tak przynajmniej mi się wydaje. A nawet jeśli nie, ważne jest to, że choć jedno z nas darzy drugą osobę miłością.
- Kochanie, boisz się? - zamruczałam mu cicho do ucha, a następnie przygryzłam jego płatek.
Jednak moje przypuszczenia się sprawdziły. Chłopak, chyba już spięty, poprawił się, podnosząc się do góry i lekko wystraszony patrzył w moje oczy.
- Wiesz co robisz? Zastanów się czy tego chcesz, bo nie będzie odwrotu - niby udawał poważnego, ale ja wiedziałam, że jego oczy się śmieją.
- A po co mamy czekać? - uśmiechnęłam się lekko, po czym wróciłam do poprzedniej czynności.
Błądziłam dłonią po jego nagim torsie i zachłannie całowałam jego ciepłe wargi. Dalej był nieugięty, nieźle się trzymał. Nie myśląc ani chwili dłużej, zaczęłam zjeżdżać palcami coraz niżej... Czułam, że jestem bliżej, czułam jak już powoli wbija się ciałem w łóżko, by tylko uniknąć mojego dotyku. Zaśmiałam się cicho, spoglądając na niego kątem oka. Zagryzł dolną wargę i patrzył na mnie błagalnie.
- Mam przestać? - zapytałam, nie odrywając dłoni od jego ciała.
- Savannah, ale.. - zaczął cicho, ale nie dałam mu pozwolenie na skończenie.
- Chcę tego, rozumiesz? Ale nie będę nalegać, powiedzmy, że to jest mała propozycja... - zamyśliłam się na chwilę, po czym usiadłam na nim okrakiem. - Która nie wiadomo kiedy się znowu przytrafi.
Nie martwiłam się o to, czy mnie zrzuci z siebie. Musiałam dopiąć swego i pokazać mu, kto jest górą. Nachyliłam się nad nim i ujęłam jego twarz obiema dłońmi. Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek, po czym zaczęłam zjeżdżać coraz niżej. Zatrzymałam się na torsie, który teraz znowu powoli wbijał się w łóżko.
- To jak? Wymiękasz, czy mam jechać dalej? - uśmiechnęłam się zachęcająco, a po chwili poczułam jak jego męskość powoli się podnosi.
Nie minęła sekunda, kiedy to ja znajdowałam się pod nim.
- Sama tego chciałaś - wymruczał mi do ucha, po czym musnął moją szyję.
Zagryzłam lekko dolną wargę, kiedy to poczułam jego ciepłe usta na mojej szyi. Chłopak objął mnie w biodrach i całował zachłannie najpierw okolice twarzy, a następnie zrzucił ze mnie koszulkę, oczywiście z moją pomocą i zniżył się o parę centymetrów. Dreszcze przeszły przez moje ciało, co najprawdopodobniej wyczuł. Oddawałam mu się całkowicie, doskonale wiedział, że jestem teraz tylko jego, a on mój. Wspaniałe uczucie. Złapałam jego masywne dłonie i zjechałam nimi od bioder, zatrzymując je na pośladkach.
- Odważysz się zdjąć? - bardziej wysyczałam, niż spytałam. Odpowiedź była jasna, nie musiałam długo czekać.
Leginsy, jak i reszta bielizny wylądowały na podłodze. Całował mnie zachłannie, jedną ręką przesuwając po moim udzie, a drugą zacisnął na mojej szyi. Zacisnęłam palce na jego plecach, powoli ocierałam się ciałem o jego ciało. Oplotłam go nogami w pasie i cicho jęknęłam, kiedy to jego członek dotknął mojego czułego miejsca. Chłopak wyczuł to i podążył w tamtym kierunku ręką.
- Savannah, mogę? - zapytał się, wypuszczając z ust powietrze.
Kiwnęłam potakująco głową i po omacku zaczęłam szukać szuflady. Otworzyłam szybko i wyjęłam z niej gumkę, rzucając mu. Ten uporał się z tym prędko, a po chwili czułam jak powoli, ale stanowczo wsuwa się we mnie. Cicho jęknęłam, po czym zmrużyłam oczy i przegryzłam wargę. Chłopak ruszał się w przód i w tył, z początku powoli, co chwilę przyspieszając. Zacisnęłam dłonie na kołdrze, a z ust wydostał się dosyć głośny jęk. Zatkałam je sobie ręką, uświadamiając sobie, że parę pokoi dalej śpi mama.
Jeszcze parę ruchów... Jeszcze chwila dzieliła nas od zakończenia.
Jak przepuszczałam, tak się stało. Po raz ostatni wygięłam się w łuk, a z ust chłopaka wydostał się cichy jęk.
Oboje opadliśmy na łóżko, przylegając do siebie ciałami. To było kilka chwil z życia, które zapamiętam na zawsze. Nigdy nic nie sprawiało mi większej przyjemności. Dean chyba tez był zadowolony. Leżeliśmy teraz w ciszy, oboje zmęczeni i zadowoleni. 
- Dziękuję. Dziękuję ci za to, że znalazłaś się w moim życiu. To na ciebie tak długo musiałem czekać... - odezwał się jako pierwszy.
Przyznam, miłe słowa. Miło ich się słucha, od osób tak dla nas wyjątkowych.
- To ja ci dziękuję - spojrzałam na niego i pocałowałam w usta.
Położyłam głowę na jego torsie i zamknęłam oczy. Nie mówiąc już nic, zasnęłam.




dziuubki <3 
jezus maria, mam nadzieję, że nie przesadziłam z tym rozdziałem (?!)
mniejsza. muszę coś ogłosić : ))
Bardzo, bardzo, bardzo mocno dziękuję Marcie, która pomogła mi 
w napisaniu tego rozdziału, oraz zapodała parę pomysłów na kolejne rozdziały.
Tak więc kochani moi, nie kończę opowiadania, ale zrobię sobie krótką przerwę.
I również chciałam podziękować za miłe komentarze w ostatnim rozdziale.
Bardzo podniosły mnie na duchu <3 
Uwielbiam Was wszystkich : *** 
Dziękuję. 

podpisano: crazydream

17 komentarzy:

  1. Znakomite! ♥

    Marciak.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam wszystko i powiem tak: słodzić nie będę.
      Rozczarowałam się trochę tym,że pod koniec było zero zaskoczenia.Wiesz w rzeczywistości dilerzy się tak nie cackają i myślałam wcześniej,że będzie trochę inaczej.Paweł był taki podejrzany.Nagle ni stąd,ni zowąd chce zabrać dziecko.Sądziłam,że będzie miał układ z tymi kolesiami i będzie napięcie aby Emily odzyskać i akcja z policją.Dodając,że oni jeszcze niepełnoletni...no właśnie policja w życiu by nie oddała dziecka osobie nieuprawnionej(rozdział w którym Dean pobił się z ojcem)a zwłaszcza takiej która nie ukończyła 18 lat.A co do tego rozdziału.To pierwszy raz nie daje takiej przyjemności i błona dziewicza jest przerywana więc to też mało realistyczne.Piszesz nieźle ale wkurza mnie twoje ciągłe:nie miałam weny,rozdział taki oklepany...zniechęcasz tylko człowieka bo chcesz posłuchać komentarzy o ty,że wcale tak nie jest i że super piszesz.No fakt kto by nie lubiał komplementów ale ty to pod każdym rozdziałem podkreślasz.Irytujące.

      Usuń
    2. Więc tak. Krytykę na ogół przyjmuję na spokojnie, jak również będzie tym razem. Jeśli chodzi o sprawę z Pawłem, dla mnie to nie było podejrzane, po prostu przyjaciel chce pomóc przyjaciółce, jak to bywa w paczce, ale patrząc teraz na to z inne strony, twój pomysł całkiem byłby niezły . Może i dilerzy się nie 'cackają' w takich sprawach, ale miałam co do Deana i Savannah całkiem inne plany, które miały związek właśnie z nimi. Niestety te plany nie wypalą, ale będzie jeszcze jedna akcja, w której dilerzy pokażą na co ich naprawdę stać. Co do tego rozdziału to przyznaję, że moje lenistwo wzięło górę i nie miałam ochoty opisywać tego jak ją boli itd.
      Jeśli chodzi o pisanie pod notkami 'nie miałam weny' lub inne takie, to naprawdę nie wiedziałam, że jest tego tyle. I nie, nie chodzi mi o miłe komentarze typu, że to niemożliwe, że nie mam weny. Po prostu piszę jak to wszystko odczuwam, a co do komentarzy - to nawet nie zależy mi na ich ilości. I przyznam, brakowało mi tego typu komentarzy, który właśnie mi napisałaś. Jednak kiedy przeczytasz krytykę na temat tego co tworzysz, coś się w tobie zmienia i próbujesz się poprawić. Więc dziękuję, że to napisałaś i postaram się poprawić.

      Usuń
    3. Bo ogólnie to na prawdę świetnie piszesz.Nie pamiętam kiedy się tak ostatnio wciągnęłam w opowiadanie.Ale wiesz wszyscy tu tak słodzą to trzeba było trochę dramatyzmu.Tak jak w pierwszym opowiadaniu :D W tym bardziej zagłębiłaś się w sprawy narkotyków,alkoholu i powstał nowy oraz odmienny nastrój powiem,że strasznie podoba mi się.A więc kontynuuj bo jestem złakniona nowych działów. ;)

      Usuń
  2. + nie reklamuj mnie jak mam skasowane wszystkie notki, haha! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga!! :***
    alijaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Przesadziłaś? Ty chyba zwariowałaś rozdział jest genialny i mam nadzieje, że do końca będą takie romantic rozdzialy :D dobra ide czytac drugi raz ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Eeee tam, nie przesadziłaś, a jak komuś nie pasuje, to już jego sprawa. :-*

    Tylko żeby ta przerwa nie była za długa, bo chyba umrę tu z ciekawości <3

    A więc do następnego :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. jak dla mnie rozdział boski. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ee tam, nie przesadziłaś ;D
    Moim zdaniem to jest rewelacyjne <3
    czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeju xD Jak czytałam ten rozdział cały czas się uśmiechałam. Po prostu mrr. i kocham to jak piszesz, kocham Twojego bloga i wgl. Oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  9. mmm wielbię to :D
    świetny rozdział ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. jak ja lubiee tego bloga to sobie nie wyobrażasz ^^ ;)) uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam to ;**
    zapraszam do nas
    http://dont--stop--believin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. aaa cudo;)
    dziewczyno kocham te Twoje wpisy;)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Łał, to żeś pojechała z tym rozdziałem ; oo
    Aż się dziwie że masz odwagę coś takiego opublkować : *
    Gratuluje :33
    Zapraszam do mnie ; >

    OdpowiedzUsuń