piątek, 30 marca 2012

Rozdział 28

Sophie siedziała nieruchomo kolejną już minutę, a ja nie wiedziałam jak ją przywrócić do żywych. Wydawało mi się, że lepiej będzie, jeśli nie będę się odzywać. 
- Co... Co zrobiłaś? - zapytała, nie zmieniając miny. - Chyba? - po tych słowach zaśmiała się ironicznie. - Czy tobie całkiem odbiło?! 
Opuściłam wzrok, aby mieć czas na wymyślenie dobrego argumentu, że to nie moja wina. Ej, dlaczego miałam wymyślać? To naprawdę nie była moja wina. 
- Przecież to nie moja wina! Czemu się na mnie drzesz?! Byłam pijana! Nawet nic nie pamiętam! - teraz to ja uniosłam głos, nie zważając na to, że mama Sophie może teraz spać. 
- Zamknij się - skarciła mnie, zniżając głos. - Jak to nic nie pamiętasz?
Nie wiedziałam, że będę w stanie opowiedzieć jej o wszystkim. Od momentu, kiedy zobaczyłam Deana z Niną, do momentu, gdy obudziłam się w hotelowym pokoju. 
Przy opowiadaniu, nie dałam rady utrzymać łez. Szlochałam cicho jak małe dziecko, a Sophie tuliła mnie do siebie, słuchając dalej co mam do powiedzenia. 
Dlaczego płakałam? 
Miałam dwa powody. Pierwszy, czyli to, że Dean dopuścił się zdrady tuż pod moim nosem, a druga? Że ja odwdzięczyłam się tym samym, ale przynajmniej miałam na to wytłumaczenie. Nic nie pamiętałam. Oczywiście.. Niezłe wytłumaczenie, nie ma co .
- Savannah, przestań ryczeć. Dean cię nie zdradził - powiedziała spokojnie. 
Podniosłam głowę, by na nią spojrzeć. Jej twarz nie zdradzała, by ta kłamała, wręcz przeciwnie, wydawało się, że mówi całkiem szczerze. 
- Skąd wiesz? Przecież dobrze widziałam jak Milena wychodziła przed nim i... - urwałam, gdy ta mi przerwała.
- Co widziałaś? Tak naprawdę to ta laska to wszystko ukartowała! Specjalnie weszła za nim do kibli i wyszła przed nim, byś pomyślała, że cię zdradził. Dlatego też nie wiedział o co ci chodzi, poszedł nawet cię szukać, ale nigdzie cię nie było więc poszedł do domu - zakończyła, po czym upiła parę łyków czekolady.
Patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczami. Czyli co? To ja go zdradziłam? Możliwe, że to przeze mnie możemy się rozejść? To wszystko wydawało mi się ironiczne. Przecież... 
- Proszę, tylko nie mów, że to jest prawda.. - powiedziałam błagalnie. 
- Savannah, on cię nie zdradził. 
- Boże... - zakryłam sobie usta dłonią, a do moich oczu ponownie napłynęły łzy. - Mam do ciebie tylko jedną prośbę..
Dziewczyna najwidoczniej wahała się, czy chce ją usłyszeć, czy też nie. Chyba domyślała się, o co może mi chodzić.
- Co? 
- Nie było dzisiejszej rozmowy, nie byłam u ciebie, a ty nie wiesz, że zdradziłam Deana... Po prostu nic nie wiesz - rzuciłam szybko, po czym wstałam i zaczęłam się ubierać. - Aha, i zadzwoń za godzinę do Deana i zapytaj czy jestem już w domu... 
- Sav, co ty kombinujesz? Chcesz go oszukać? - patrzyła na mnie z nie do wierzeniem. 
- A mam jakiś inny wybór? - skrzywiłam się w jej stronę, cmokając na pożegnanie, po czym wyszłam z jej domu. 
W mojej głowie roiło się od wyrzutów sumienia. Prawda była taka, że jeśli on naprawdę mnie nie zdradził, to tylko i wyłącznie nasz związek rozpadnie się przeze mnie. Oczywiście nie dopuszczałam takiej myśli do siebie, przecież on nie może się o tym dowiedzieć... W ogóle, jestem ciekawa jak by zareagował, gdyby się dowiedział. Ale wolę nie ryzykować. Najlepiej będzie, jeśli nie dowie się o tym, co zaszło wczoraj wieczorem. Bolało mnie to, że przez taką głupotę go zdradziłam. Pomimo, że zrobiłam to nieświadomie i tego nie pamiętam, ale to i tak nie jest wytłumaczenie.
Weszłam do domu, najciszej jak potrafiłam. Ściągnęłam buty i kurtkę, po czym przeszłam do kuchni.
- O, cześć mamo - spojrzałam na blondynkę, siedzącą za ladą stołu.
Kobieta patrzyła na mnie jakbym była jakaś obca.
- Ty dopiero teraz wróciłaś? Słyszałam w nocy jak ktoś wchodzi, więc to pewnie Dean.. - dopiero teraz na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Nieźle musiałaś zaszaleć.. Spójrz na siebie, idź się umyj, wyśpij, nie wiem.
Posłałam w jej stronę uśmiech, po czym weszłam po schodach na górę, skąd weszłam do swojego pokoju.
O dziwno, nikogo tam nie było. Wróciłam z powrotem do kuchni, patrząc pytająco na mamę.
- Gdzie Dean?
- Jak to gdzie? Pewnie odsypia na górze! - zaśmiała się, patrząc na mnie jak na wariatkę.
- No przecież go nie ma.. - skrzywiłam się lekko, a chwilę później olśniło mnie. - A Emily? Gdzie jest?
- No odprowadziłam ją do przedszkola.. - kobieta patrzyła na mnie podejrzliwym wzrokiem.
A jeśli on dowiedział się już o mojej zdradzie? Co, jeśli ktoś mu powiedział?
Chyba całkiem świruję.. Kto mógłby wiedzieć? Przecież o tym wie tylko Sophie i Kamil, więc naprawdę dziwne domysły..
- Dobra, już nic - odburknęłam cicho, wracając do pokoju.
Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Deana. Abonament był czasowo niedostępny, więc albo miał wyłączony telefon, albo nie miał zasięgu. Ale gdzie mógłby być, jeśli był poza zasięgiem? Albo wyłączony telefon... Przecież on nigdy nie ma wyłączonego, sam się denerwuje, kiedy ja mam.
- Co jest? - powiedziałam sama do siebie, kiedy położyłam się na łóżku, a w plecy zaczęło mnie coś uwierać.
Wstałam i wyciągnęłam z pod koca zeszyt, który nie należał do mnie. Jednocześnie mógł być Deana. Otworzyłam go, kiedy zauważyłam, że coś z niego wystaje. Mówiąc 'coś', mam na myśli białą kopertę. Zaadresowana była do mnie. Zapewne była od Deana, a świadczyło o tym jego pismo.
Poczułam dziwny niepokój. Po co miałby pisać do mnie list? Nie rozumiałam tego...
Otworzyłam go. Nie był długi, zaledwie 8 linijek. Zaczęłam powoli czytać, a do moich oczu zaczęły napływać łzy.

" Savannah, 
będzie to krótki list, ponieważ nie mam dużo czasu. Chcę cię tylko poinformować, że odchodzę. Nie martw się o mnie, wydaje mi się, że tak będzie lepiej. Dla mnie z pewnością, a czy dla ciebie? Nie wiem. Dlaczego? Przez ostatnie dni planowałem to wszystko, może i dlatego zauważyłaś zmianę w moim zachowaniu. Ale okej, wróćmy do tego, dlaczego odszedłem. Chcę zacząć wszystko od nowa, tutaj, przy tobie nie mam do tego warunków. Muszę o wszystkim zapomnieć, aby funkcjonować normalnie. Zabieram ze sobą Emily. Przepraszam cię za to, że straciłaś na mnie tyle czasu, ale jednocześnie cieszę się, że udało mi się jakoś ciebie zmienić co do świata. Mam nadzieję, że ułożysz sobie jakoś resztę życia. I mam małą prośbę.. Zapomnij o mnie, raz na zawsze. Mi oczywiście nie będzie z tym trudno, bo tak naprawdę nie byłaś aż tak bardzo ważna dla mnie jak i dla Emily, jest mała, zaraz zapomni, więc bez problemu. 

Ps. Nie szukaj mnie! 

Dean. "

Czytałam list po raz setny i nie mogłam uwierzyć w to, co tam pisze. Przecież to była jakaś kpina. Moja pierwsza myśl? Pewnie robi mi jakiś szczeniacki żart, a zaraz wyskoczy z szafy i powie, że mam nauczkę za to, co zrobiłam. Oczywiście były to moje chore domysły, bo nikt z szafy nie wyskakiwał, pomimo, że moich łez było coraz więcej. 
Właśnie. Szafa. Podeszłam do niej, gdzie Dean zawsze trzymał swoje rzeczy. Otworzyłam i po raz kolejny dzisiaj doznałam szoku. Nie było tam żadnych jego ciuchów. Zaczęłam przeszukiwać inne możliwe miejsca, gdzie on miał swoje rzeczy, ale nic nie było. Po nim ani śladu. Tak, jakby w ogóle, nigdy go nie było. To samo zrobiłam z pokojem małej. Nie było niczego. 
Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież jeszcze nie dawno zapewniał o swojej miłości. Co? Tak szybko mu się odwidziało? Nie było to racjonalne, po prostu takie coś nie zdarza się w normalnym świecie. Coś musiało być na rzeczy, że odszedł. 
Impulsywnie wybrałam numer do Pawła. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Kobieto, jest dziesiąta rano, lepiej by było, gdybyś miała dobre wytłumaczenie dlaczego dzwonisz o tak wczesnej porze - zaczął swój monolog, a ja w ogóle nie miałam zamiaru go słuchać.
- Dean odszedł - zaczęłam z grubej, cicho chlipiąc. 
- Co? Ej, zaraz jestem - odpowiedział, po czym rozłączył się. 
Ześlizgnęłam się po łóżku, lądując na podłodze. Ułożyłam głowę na zimnych panelach i zaczęłam cicho łkać. Przy tym zaczęłam wspominać nasze wspólne chwile. To, kiedy poczułam, że to jest miłość. To, kiedy zaczęły się kłopoty. Pomimo powag wszystkich tych sytuacji, było co wspominać i ważne było, że spędziłam te chwile razem z nim. A tu co się okazało? Że niby nic do mnie nie czuł i odszedł, tak bez żadnego słowa, zostawiając zwykłą kartkę papieru. Zniknął, zniknął mój kochany Dean, który odwrócił moje życie do góry nogami, ale było warto. Te wszystkie chwile, nawet te złe, mogłabym przeżyć jeszcze raz, byleby tylko być obok niego. 
Nie wiem co teraz ze mną będzie. Przecież on zmienił całkiem moje życie, a teraz znowu zostałam sama. Czy zacznie się ta monotonia, która ciążyła w moim życiu od paru lat?  Bo jeśli tak, to ja już nie chcę żyć...




więc rozdział napisałam o dziwo w 1,5 h. 
i widzę właśnie, że końcówka wyszła do dupy, 
a tak bardzo chciałam, żeby było świetnie.. 
plus długość rozdziału... przepraszam .
niebawem ich historia dobiegnie końca. 
dociągniemy do 35 rozdziału, hm?
jeszcze chciałam ogłosić,
 że jak widać założyłam fanpage.
na życzenie jednej z czytelniczek ; ***
od teraz możecie polubić stronę,
a ja będę tam informowała o nowych ;)
a teraz dobranoc robaczki <3

podpisano: crazydream

10 komentarzy:

  1. Ej ! Żadnego końca !

    Suuper !

    http://opisynagg-jolciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jedyne czego moge sie doczepic do tego, ze pomylilas Milene z poprzedniego opowiadania z Nina, a wiec prosze, zebys to zmienila;) piszesz naprawde swietnie, jestem od Cb starsza, bo mam 20 lat, a oderwac sie nie moglam, gdy pierwszy raz napotkalam Twojego bloga i czytalam kilka godzin - cale opowiadanie, ktore pisalas jako pierwsze;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no... prosze cie. ! Nie mozesz tego powoli skonczyc. ;D Ten rozdzial jest cudny. Wciagnal mnie ten blog, te opowiadanie... Pisz kolejny rozdzial ! Proszee...

    OdpowiedzUsuń
  4. Super by było, gdyby się okazało że Deana zmusili do tego ci bandyci. Ale... może nie będzie szczęśliwego zakończenia? świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! :) Nie kończ! :D
    Właściwie, zaczęłam czytać to od niedawna, i nie kapuję. Emily to siostra Savannah ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne -całe. < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie kończ go tak szybko ; **


    Świetny kochanie < 33

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne. ;]
    I podejrzewam, że ten list kazali napisać Deanowi ci dealerzy.. ale cii, ja już lepiej się nie odzywam. ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne. Podoba mi się jak piszesz. Czekam na kolejny. :D*

    Hela

    OdpowiedzUsuń