sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 32

Oczami Savannah:
Od godziny czekałam na Kamila, który miał być w ciągu piętnastu minut... Siedziałam przy barze w klubie 'Escape'. Tak, dokładnie w tym samym klubie, w którym spotkałam tak dziwne osoby i nie, nie bałam się.
- Widzę, że na kogoś czekasz - zagadał do mnie barman, o dziwo ten sam, który jeszcze niedawno mnie ostrzegał przed Kamilem.
Swoją drogą, dziwne, że dopiero teraz się odezwał. Przecież siedzę tutaj dokładnie 60 minut, a z jego ust padło tylko 'cześć'. 
- Tak i ten ktoś już mnie nieźle wkurza... - westchnęłam, po czym po raz kolejny upiłam łyka drinka. 
Przez cały dzisiejszy dzień siedziałam w domu rozmyślając nad tą sytuacją. Kamil chciał mi pomóc. Czy mogłam mu zaufać? Czy zasługiwał na to? Przecież ja go dobrze nie znam. A po drugie, upiłam się przy nim, co o nim źle świadczy. Nie wspomnę już o wspólnej nocy z nim...
A jednak zrobiłam to. Powiedziałam mamie, żeby się nie martwiła, bo mogę nie wrócić do domu przez kilka kolejnych nocy. Stawiała się, mówiła, żebym nie kombinowała. Puściłam jej uwagi mimo uszu. W końcu jestem pełnoletnia, nie może mi niczego zabronić.
- O, chyba idzie - posłał mi uśmiech, a jego spojrzenie powędrowało gdzieś za mnie.
Nie odwróciłam się. Czekałam, aż chłopak usiądzie obok i powie krótkie 'przepraszam'. 
Jednak nie stało się tak. 
- Cześć - Kamil podał dłoń chłopakowi za ladą, po czym spojrzał na mnie. - Długo czekasz? - nachylił się nade mną, nie mam pojęcia co chciał zrobić, ale ja odsunęłam się od niego. Śmierdział... Nie wódką, nie szlugami, lecz czymś innym... - Okej, powiedzmy, że to nie miało miejsca - zaśmiał się, a następnie zamówił kolejne dwa drinki.
- Następnym razem może uprzedź mnie, że się spóźnisz - syknęłam w jego kierunku zdenerwowana.
- Uhu, ktoś tu jest wkurzony... - zaśmiał się po raz kolejny. W ogóle jak on śmiał zachowywać się tak w moim towarzystwie? - Nie wspominałem, że mam sprawę i mogę się spóźnić? 
- A no widzisz, troszkę ci się zapomniało - odpowiedziałam tak samo chamsko jak on. 
- Więc kochanie, masz tutaj klucze - wsadził mi w rękę pęk kluczy, po czym nachylił się nade mną. - Żebyś już nie musiała na mnie nigdy czekać - uśmiechnął się cwaniacko, po czym wypił całą zawartość szklanki. - Później ci pokaże gdzie będziemy... nocować - kiwnął w stronę barmana, by ten ponownie mu nalał.
Dlaczego on musiał być tak chamski? Dlaczego miał nade mną aż tak wielką przewagę? Nie rozumiem, przecież zawsze potrafiłam się bronić, zawsze miałam ciętą ripostę, co się ze mną stało?
A no tak, przecież wszystko robię dla Deana. Gdyby nie jego 'ucieczka' w celu obronienia mnie i Emily, wszystko byłoby po staremu. Pomimo, że dalej żylibyśmy w strachu, to ważne, że razem. 
- Nie będę z tobą spała - skrzywiłam się w jego stronę. 
- Do czasu. Zobaczysz, jeszcze sama mi się wpakujesz do łóżka - uśmiechnął się podstępnie. 
- Twoje niedoczekanie - rzuciłam, po czym zwróciłam się w stronę toalet. 
Idąc tą samą drogą co parę dni temu, przypomniałam sobie kobietę, która ostrzegała mnie o... Swoją drogą nie mam pojęcia przed czym, albo przed kim mnie ostrzegała. Po prostu jej słowa dalej tkwiły w mojej głowie. 
" Mi już nic nie pomoże, ale dla ciebie jeszcze jest szansa " - przypomniałam sobie jej słowa. Oczywiście nie były dosłowne, ale coś podobnego. I domyśl się o co w tym chodzi...
Weszłam do toalety. Ten sam zapach co poprzednio. Perfumy mieszane z wymiotami. Obrzydliwe połączenie... 
W środku było pusto. Chociaż... Moją uwagę przykuły dziwne odgłosy... Dochodzące zresztą z jednej z kabin. Chwilę później usłyszałam zgrzyt przekręcanego zamku u drzwi, po czym ktoś odkręcił kran. 
Wyszłam w tym samym momencie, lekko zarumieniona widząc dwójkę młodych ludzi. Ale nie znaczyło to, że nie byłam zdenerwowana na Kamila. Gdzie on w ogóle mnie przyprowadził? 
Po chwili siedziałam już obok i piłam kolejnego drinka. Chłopak flirtował za tym czasem z jaką dziewczyną, która siedziała obok niego.
- Kuba jestem - usłyszałam z ust barmana, który właśnie podał mi rękę. 
- Savannah - posłałam mu wymuszony uśmiech, po czym sekretnie zmierzyłam laskę Kamila.
- O, oryginalne imię - chłopak za ladą nie przestawał do mnie mówić. 
Z jednej strony miłe było to, że taki ktoś jest w tym klubie. Z drugiej zaś, nie lubiłam upierdliwych chłoptasiów.
Odpowiedziałam lekkim uśmiechem.
- Zaczekaj - usłyszałam donośny głos Kamila, który właśnie odwracał się w moją stronę. - Radzę ci znaleźć sobie jakieś zajęcie, bo teraz będę przez chwilę... może dwie zajęty - mówił głośno, przy tym patrząc na Kubę. - Pamiętasz imprezę u mnie? - patrzył na chłopaka.
- Jasne - ten wyszczerzył przyjaźnie zęby. 
- On cię później odprowadzi do mieszkania - spojrzał ponownie na mnie.
- Od kiedy ty jesteś taki opiekuńczy? Spadaj, sama się sobą zajmę - rzuciłam na pożegnanie.
- Dobra, idę bo mi towar stygnie - po raz kolejny zaśmiał się pod nosem, po czym pokierował się ze szczupłą blondynką w stronę schodów, prowadzących do pokojów. 
- Co za szmaciarz - skrzywiłam się, komentując w stronę Kuby.
- Kamil? On właśnie z tego jest znany. Dobre ziółko, wszystkie na niego lecą i dziwię się, że ty jesteś inna - posłał w moją stronę uśmiech, po czym dodał: - Ale prędzej czy później zdoła cię uwieźć, więc pewnie się zbytnio nie przejmuje...
Właśnie chciałam coś miłego mu powiedzieć, gdyby nie wypowiedział ostatnich słów. Co on sobie wyobrażał?
- Przepraszam bardzo, kim ja dla ciebie jestem, byś mnie oceniał? 
Oczywiście z jednej strony miał rację. Przecież i tak już wylądowałam z nim w łóżku... 
- Ej, nie chciałem cię urazić, sorry - rzucił szybko. 
- Zajmij się pracą, yo - skrzywiłam się po raz kolejny odwracając się i zmierzając w kierunku wyjścia.
Za sobą usłyszałam jeszcze wołanie Kuby, które coś mówił o odprowadzeniu mnie. Nie chciałam. Miałam ochotę zostać sama, przejść się... 
W jednej chwili wpadłam na pomysł by pojechać do Wiktorii. Przecież Emily musi u niej być, prawda? Tak jak mówił Paweł...
Nie czekając ani chwili dłużej skręciłam w uliczkę, gdzie przeważnie stały taksówki. Wsiadłam do jednej i powiedziałam nazwę hotelu. Mężczyzna na moje szczęście wiedział gdzie on jest, więc ruszył.
Przez całą drogę zastanawiałam się co z Deanem... Czy Kamil ma dobre intencje? I czy z Emily jest wszystko w porządku? Tego ostatniego miałam za chwilę się dowiedzieć.  
Patrzyłam na opustoszałe uliczki miasta. Wieczorem było ładne. Właśnie... Wieczór, przecież oni mogą spać.
- Przepraszam, która godzina? - zapytałam siwego mężczyznę, który spojrzał na mnie jak na idiotkę. 
Chwilę później oprzytomniałam, przecież miałam telefon. Wyciągnęłam go, rozładowany...
- Dwie po północy - rzucił krótko.
No to pozdrowienia Savannah, daleko zajedziesz...
- Możemy zawrócić? - szybko się namyśliłam, po czym dodałam: - Albo nie... 
- To jak w końcu? - zapytał zdezorientowany. 
- Okej, wracajmy. 
Widząc jego spojrzenie chciałam zapaść się pod ziemię. Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę. Ale cóż, co się będę przejmować jakimś taksówkarzem. Mam większe problemy...
- Reszty nie trzeba - rzuciłam w jego kierunku, wkładając mu do ręki banknot pięćdziesięciozłotowy. - Dobranoc.
Zmierzałam w kierunku klubu, z którego jeszcze przed chwilą wyszłam. Wchodząc do niego, moją uwagę przykuła ciemna postać, stojąca gdzieś w rogu sali. Powoli podeszłam do niej i usiadłam na przeciwko.
Mężczyzna patrzył na mnie, chyba na coś czekając.
- Marihuana, koka, ecstasy czy amfa? - zapytał nachylając się nad stołem. 
Przed oczami stanął obraz Deana.. Przypomniało mi się, kiedy mówił mi, że narkotyki go zniszczyły. 
Teraz mnie to nie interesowało. Chciałam spróbować czegoś nowego, chciałam również zapomnieć o wszystkim, zabawić się...
- Ecstasy - uśmiechnęłam się w duchu, po czym sekretnie podałam mu kasę. 
Ten zaś przejechał dłonią po stole i zostawił coś pod moją dłonią. Gdy odszedł, zauważyłam, że są to dwie różowe pigułki. Schowałam je, po czym usiadłam przy barze. 
- Przeszło ci? - Kuba spojrzał na mnie.
- Wiesz? Tak się zastanawiam, co ty tutaj robisz? Bo na pewno nie spełniasz się w roli barmana... - rzuciłam w jego stronę. - Podaj mi drinka, ale tym razem słabego.
- Się robi - uśmiechnął się, po czym podał mi szklankę. 
Odeszłam od blatu, do jakiegoś ciemniejszego kąta. Wyciągnęłam jedną pigułkę wkładając ją do buzi. Popiłam paroma łykami wody i wróciłam.
- Spoko, chować się nie musisz. Co druga osoba tutaj bierze - zaśmiał się na mój widok, po czym podał piwo jakiemuś gościowi. - Ale że ty? Nie spodziewałem się... Widać nie boisz się ryzykować.
- Skończ. Powiedz mi tylko jak działają ecstasy, bo kompletnie nie mam zielonego pojęcia o tym towarze. W ogóle nie mam pojęcia o narkotykach... - zaczęłam w jego stronę. - Pewnie jakieś badziewne... Nic nie czuję.
- To twój pierwszy raz? Oho, to współczuję jutra. A co do działania... Ecstasy zaczynają działać dopiero po 40 minutach. Nie zdziw się, jeśli będzie ci za gorąco czy może serce przyspieszy bicie. Oczywiście będziesz miała wiele energii, wyostrzą ci się zmysły i będziesz pobudzona seksualnie... O, nie zdziwię się, jeśli dzisiejszej nocy prześpisz się z Kamilem - zaśmiał się na koniec.
- Chamski jesteś. A myślałam, że da się ciebie polubić - posłałam mu ironiczny-przepraszający uśmiech, po czym upiłam kolejne łyki drinka. - No to zapowiada się ciekawy wieczór... Właściwie, dlaczego mi współczujesz? Zapewne sam byś chciał się tak zabawić, a nie siedzieć za tym barem przez 24 godziny na dobę. 
- Dziewczyno, widzę, że naprawdę jesteś w tym zielona. Jak przeżyjesz rana, to zadzwoń - zaśmiał się, po czym poszedł na drugi koniec baru. 
Okej, to było dziwne. Schowałam do kieszeni podaną przed chwilą karteczkę i oparłam się na dłoniach czekając na te niby cudowne uczucie...

Oczami Deana: 
Po raz kolejny przyjrzałem się w lusterku, by po chwili stwierdzić, że nieźle wyglądam. Poprawiłem jeszcze fryzurę, złapałem za portfel i wyszedłem z pokoju hotelowego. 
Mała zaliczka od Szefa i wyglądałem jak człowiek. W końcu musiałem spełnić swoje zadanie, by za niedługo być wolnym. 
Czy się bałem? Jasne, że tak. Za chwilę miałem dotykać obce mi kobiety, tym samym zdradzając Savannah, a co gorsza, biorąc za to kasę. Do dziś myślałem, że tylko kobiety tak zarabiają, a jednak okazało się, że nie tylko. 
Zapukałem do pokoju Szefa, a gdy ten odpowiedział szorstkie 'wejdź' otworzyłem drzwi.
- Wiesz co masz robić. Pamiętaj, tyle ile zarobisz przez jedną noc zależy od tego ile będziesz dla mnie pracował, jasne? - spojrzał na mnie, nie czekając na odpowiedź kontynuował. - Więc na dziś proponuję klub Escape. Mam nadzieję, że w końcu się wyluzujesz...
Ta nazwa nic mi nie mówiła. Nigdy nie byłem w tym klubie. Tym lepiej. Nie chciałbym spotkać znajomych... 
Nie odpowiedziałem, wyszedłem z pokoju, a przed nim czekał już Gruby, który miał zamiar wsadzić mnie do auta. 
Tak też zrobił. Chwilę później siedziałem w czarnym bmw zmierzającym do klubu. 
Już na wejściu dało się wyczuć, że dyskoteka naprawdę jest popularna.
Usiadłem przy barze i zamówiłem czystą. Po wypiciu kilku, lub kilkunastu kieliszków rozejrzałem się po sali.
Moją uwagę przykuła szczupła, niska brunetka stojąca pod ścianą z jakimś gościem i paląca papierosa. Dziewczyna patrzyła na chłopaka, po czym ni stąd ni zowąd on nachylił się nad nią, a ta wpuściła mu dym do ust.
Wstałem i powolnym krokiem zmierzałem w stronę znajomej mi brunetki.
Dopiero po chwili, gdy wypowiedziałem słowa: 
- Cześć. 
Spojrzała na mnie. Gdy nasze spojrzenia złączyły się, poczułem jak jej wzrok przeszywa mnie na wskroś.
- O ja jej... Ale ty przypominasz mi kogoś! - wybuchnęła śmiechem i szturchnęła chłopaka obok. 
Zaśmiałem się, spuszczając głowę na dół, po czym posłałem mu spojrzenie, by spadał. Chwilę później nie było go. Stanąłem na jego miejscu i nachyliłem się nad Savannah. 
- O dziwo, ja to ja... - wyszeptałem jej do ucha, po czym lekko musnąłem jej usta swoimi.
Jej brązowe tęczówki wpatrywały się we mnie. Jej powiększone źrenice zdradzały, że jest zaskoczona jak i rozbawiona. Czyżby coś brała? Z pewnością. Przecież dobrze wiem jak wygląda człowiek, który bierze narkotyki.
- Dean? - pomimo powagi sytuacji uśmiechała się rozbawiona. - Oho, pigułki zaczęły działać... Mam omamy!
A jednak. Brała... 
- Chodź - wziąłem ją za rękę, po czym pokierowałem do barmana. - Najbliższy hotel? 
- Tutaj? - patrzył na mnie zdezorientowany, po czym spojrzał na Savannah. - Masz. 
Wręczył mi klucze z numerkiem i wytłumaczył jak dojść. Już po pierwszych słowach, bym szedł prosto później w prawo przestałem go słuchać i jak najszybciej zaprowadziłem ją po schodach na górę, gdzie znajdowało się kilka drzwi. Otworzyłem z numerkiem 9, po czym wprowadziłem ją. 
- Chcesz mnie wykorzystać, a następnie zostawić jak jakąś szmatę? - śmiała się w moją stronę, rzucając się na łóżko. - Proszę bardzo, nie zależy mi. 
Na dźwięk tych słów zadrżałem. Jak w ogóle mogłem dopuścić do tego, by stoczyła się na samo dno? I do tego narkotyki... Przecież to właśnie mnie zniszczyło, a ona dobrze o tym wiedziała.
- Savannah, to ja, Dean! - potrząsnąłem nią, gdy już podniosła się i zaczęła rozglądać po pokoju.
- Dobra znudziły mi się twoje żarty, przejdźmy do rzeczy - wpiła się w moje usta, po czym własnymi siłami pociągnęła mnie za sobą na łóżko.
Wiedziałem, że nie mogłem. Przecież musiałem jakoś zarobić. Jak ja się w ogóle wytłumaczę Szefowi? Przecież gdyby się dowiedział, zabiłby nas dwoje.
Pomimo tego całowałem jej usta, jakbym całował pierwszy raz. Po prostu brakowało mi jej. I chcąc czy nie chcąc, nie mogłem jej teraz tak zostawić...





ich spotkanie miało nastąpić później, ale kompletnie nie wiedziałam co wcisnąć przed tym.
więc proszę bardzo, spotkali się - tylko szkoda, że w takich okolicznościach...
chciałam jeszcze polecić Wam osobę, która naprawdę jest warta Waszej uwagi (:
Kasia i jej blog z opowiadaniem -  POLECAM,
bo z pewnością z każdym nowym rozdziałem będzie coraz to ciekawszy :))

podpisano: crazydream

12 komentarzy:

  1. ooo dziękuję!: )
    + rozdział oczywiście świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. jej, czekam na kolejne, jesteś cudowna!;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Ale Savannah z tymi narkotykami to mnie zaskoczyła. Ten barman wydaje się być dość fajny.
    Pisz dalej, weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny!
    czekam na następny!
    fajnie, że się spotkali..
    wiedziałam, że tak będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super super !!
    ale dlaczego Sav musi być na prochach : CCC

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś najlepsza ;)
    z niecierpliwością czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział oczywiście zajebisty ! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. prosze napisz szybko następny roździał

    OdpowiedzUsuń
  9. to opowiadanie uzależnia Oo ; ]

    OdpowiedzUsuń