niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 34

Oczami Savannah: 
Patrzyłam na ludzi, którzy dążyli w swoje strony. Każde z nich myślami było gdzieś indziej. Czy byli szczęśliwi? Nie wiem, po ich minach dało się wnioskować, że nie. Ale kto sobie zasłużył na to szczęście? Przecież jasne jest to, że na nie trzeba sobie zapracować. Od tak się nie da. Najwidoczniej oni nie spełniali się w tym, by dziś nie być takimi ponurymi. Ale co ja mówię? Przecież jestem taka sama. Ponura jak oni, a jednak chcę tego szczęścia. Jednak się nie poddaję i walczę z rzeczywistością. Co mi to daje? Jak w ciągu dalszym moje szczęście chowa się za każdym najbliższym rogiem, by zaraz wyskoczyć i mnie zaskoczyć. Tak jest zawsze. Szczęście przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Jestem tylko ciekawa, kiedy zamierza mnie odwiedzić.
Kiedy autobus zatrzymał się na moim przystanku, po raz ostatni wytarłam samotnie spadającą łzę i wstałam, by chwilę później zmierzać znajomymi uliczkami w stronę klubu 'Escape'. 
Postanowiłam dowiedzieć się od Kuby, co wczoraj tam zaszło. Pamiętałam prawie wszystko, ale co do reszty musiałam się upewnić, że nie był to sen... 
- Cześć, zastałam może Kubę? - zapytałam barmankę, która właśnie wycierała szklanki.
- Będzie wieczorem, coś przekazać? - spojrzała na mnie zimno.
- Nie - tak samo zimno odparłam ja, po czym wyszłam z klubu. 
Widać, że nie lubi nowych znajomości, albo możliwe, że jest zazdrosna o chłopaka. Ale cóż, nie dziwię jej się. Kuba naprawdę był przystojny... 
W jednej chwili przypomniało mi się, że przecież wczoraj dał mi swój numer. Aha! To akurat pamiętałam, ale również musiałam upewnić się, że zdarzyło się naprawdę... Boże, już nigdy nie wezmę do buzi tego gówna, po tym nie odróżniam fikcji od rzeczywistości. 
Włożyłam rękę do kieszeni kurtki, by chwilę później wymacać małą karteczkę. Wyciągnęłam ją i rozwinęłam, modląc się, by to było to. A jednak, zdarzyło się naprawdę. W ręku trzymałam numer do Kuby. Wykręciłam go w swoim telefonie i już po chwili słyszałam pierwszy sygnał.
- Słucham? - usłyszałam męski głos kolegi.
- Kuba? Możemy się spotkać? Tu Savannah - zaczęłam.
Po chwili ciszy odpowiedział: 
- Jasne, za chwilę będę w Escape - po czym rozłączył się. 
Miał szczęście, że w ciągu dalszym stałam pod klubem. Wróciłam do niego i u niemiłej barmanki zamówiłam wodę. Usiadłam przy stoliku w rogu i zaczęłam wystukiwać paznokciami jakiś rytm. 
Na chłopaka nie trzeba było długo czekać, już po 15 minutach witał się z zarumienioną barmanką, po czym podszedł do mnie i usiadł na przeciwko.
- I jak się czujesz? - zapytał, szczerząc zęby. 
Spojrzałam najpierw na dziewczynę za barem, po czym przeniosłam wzrok na chłopaka.
- Kto to jest? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- Magda - zaśmiał się widząc moją minę.
- Nie miła... - skrzywiłam się lekko, patrząc w jej stronę.
- Co ty, Magda jest fajną koleżanką. Przeważnie dla każdego jest miła i wszyscy ją lubią...
- Najwidoczniej coś do ciebie czuje - zaśmiałam się.
- Co proszę? - chłopak otworzył ze zdziwienia usta. - Dobra, mniejsza. Jak się czujesz? - ponowił pytanie, patrząc na mnie.
Skarciłam go wzrokiem. Pewnie dobrze wiedział jak się czuję, mógł mi wczoraj powiedzieć to bym za nic nie brała tego świństwa.
- Nawet mi nie przypominaj. Cholerny ból głowy, powiedz mi po co ludzie to biorą? Przecież kolejnego dnia nie można żyć... - skrzywiłam się.
- Oj, to tylko za pierwszym razem. Później już nic nie boli i jesteś w świetnym humorze - uśmiechnął się.
- Widzę, że jesteś nieźle obeznany... - westchnęłam w jego stronę.
- A no, zdarzyło mi się spotkać z niektórymi przypadkami...
- Okej, teraz mi opowiadaj co ja wczoraj robiłam? - patrzyłam na niego uważnie.
- Chcesz wiedzieć? - zaśmiał się. - No nie wiem...
- Opowiadaj Kuba, no - naciskałam bardziej, na co on wyprostował się i zaczął monolog.
Wzięłam głęboki oddech, by za chwilę go wypuścić i wysłuchać kolegę.
- Więc do jakiejś 1 w nocy było spokojnie, znaczy tańczyłaś, śmiałaś się i piłaś. Dopiero po 1 podszedł do ciebie jakiś gościu, zaczęłaś się z nim całować. Tarmosiłaś jakoś jego twarz, po czym podszedł do mnie i zapytał o pokój. Więc dałem wam klucz. Po jakiejś godzinie wyszliście stamtąd, on zapinał swoją kurtkę i pomagał tobie. Kiedy już wychodziliście powiedziałem mu, że to ja mam cię odprowadzić. Zapytał kim jestem, gdzie mam cię odprowadzić i ile w tym klubie przebywasz... No i czy jesteś sama tutaj przeważnie. Kiedy mu wytłumaczyłem drogę do mieszkania Kamila, podziękował mi i poszliście. No, to tyle - zakończył. - Sorry, że cię nie odprowadziłem, ale miałem mnóstwo pracy...
Patrzyłam na niego lekko zaskoczona. Miałam nadzieję, że opowie mi coś więcej, ale no ej... Nie był przecież jakimś czarodziejem, by wiedzieć co się stało w tym pokoju.
- Wiele mi nie pomogłeś, ale dzięki... - mruknęłam cicho pod nosem. W pewnym momencie jednak olśniło mnie. Przecież chyba musiał mu się jakoś przedstawić. - Mówił jak ma na imię?
- Boże, Savannah, co ty taka ciekawska? - chłopak zaśmiał się.
- Muszę mu coś oddać - posłałam mu wymuszony uśmiech.
Mogło przez chwilę wydawać się, że myśli.
- Hm, nie wiem czy na pewno... Nie było polskie... Dan, czy jakoś... - patrzył na mnie zrezygnowany.
- De.. Dean? - zapytałam drżącym głosem.
- No tak, dokładnie - uśmiechnął się.
W tej samej chwili zamarłam. Czyli jednak to był mój Dean... Żaden sobowtór, tylko on, w całej swojej osobie. Boże, jak myślę, że całowałam jego usta, że on mnie dotykał. I z tego wychodzi, że naprawdę... że naprawdę spędziliśmy ze sobą noc...
- Savannah, dobrze się czujesz? Zbladłaś - chwilę później był obok mnie, ja nic nie mówiąc wstałam i jak zahipnotyzowana szłam w stronę wyjścia.


Oczami Deana:
Siedziałem na małej sofie w swoim pokoju i waliłem się w głowę, co niedawno zrobiłem... Zdradziłem Savannah, jednak przed tym spałem z nią...
- Ciesz się idioto, że w tej kolejności, a nie na odwrót - w mojej głowie odezwał się głos.
Jebnięty. Przecież ona mi tego nigdy nie wybaczy... Jeśli oczywiście się nie dowie. A co, jeśli ta cała szajka Szefa z ukrycia robi mi zdjęcia? To nie wystarczy, że ja będę miał przerąbane u Savannah, a na dodatek jeszcze mogli dostrzec, że byłem z nią tej nocy.
I kto mi kazał w ogóle do niej podchodzić? Przecież to był błąd... A w mieście? Przecież mogli nas zauważyć, jak szliśmy do mieszkania.
Cholera jasna. Powinienem się cieszyć, że ją spotkałem, że dowiedziałem się, że nie jest dobrze, że sobie nie radzi, a nie narzekać na to. Będzie co będzie. Jakoś się ich udobrucha...
- Młody, Szef cię woła - usłyszałem głos Grubego, po czym wstałem i razem z nim chwilę później byłem w pokoju szefa.
- I jak ci poszło? Słyszałem, że spisałeś się na medal - powiedział szorstkim głosem, po czym wybuchnął śmiechem. - I brawo, przecież mówiłem, że łatwo ci pójdzie.
Nie miałem pojęcia, czy mówi serio, czy kłamie? Miałem się śmiać, czy siedzieć dalej w takiej grobowej minie?
- Dobra, a teraz załatwmy sprawę twojej siostrzyczki - usiadł na przeciwko i nachylił się. - Jest coraz gorsza, opiekunki nie dają sobie z nią rady. Mówi, że chce do Wiktorii. Ktokolwiek to jest, niech tam jedzie i nam da święty spokój, bo tak nie można pracować!
W tym momencie miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale trzymałem pion. Że niby moja mała Emily doprowadza ich do szału? Naprawdę, śmieszne...
- Pojedziesz razem z Mrówą do tej Wiktorii i zostawisz małą, tylko nic nie kombinuj, bo twoją Savannah mam na oku - zaśmiał się, po czym stanowczym gestem ręki wyprosił mnie z pokoju.
I znowu zastanawiałem się, kto im daje te wszystkie ksywki. Mrówka, Gruby, o ile słuch mnie nie mylił był też Chudy i Lucky.
A swoją drogą, to nijak musi mieć na oku Savannah, jeśli nie wie dalej o tym, że dzisiejszą noc spędziliśmy razem. Zresztą, ona sama o tym nie wie...
Kiedy otworzono mi drzwi, gdzie przebywała mała Emily. Lekko się wystraszyłem. Przecież nie widziałem jej od czasu, gdy tutaj jesteśmy. Byłem ciekawy jakie to pytania mi będzie zadawać. Ale gdy tylko ją zobaczyłem, uśmiechniętą, roześmianą, zamilkłem.
- Dean! - ucieszyła się, rzucając mi się w ramiona. - Ciocia pokazała mi fajowskie rzeczy!
W tym samym czasie spojrzałem na kobietę. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że na twarzy ma bliznę. Bardzo widoczną... Od razu pomyślałem o Szefie i reszcie.
- Dobra, zabieram cię do Wiktorii - zaśmiałem się, po czym razem z Mrówą wyszliśmy z pokoju, kierując się do auta.


Oczami Savannah: 
Od dobrych dwóch godzin siedziałam w fotelu zalewając się łzami. Przeróżne pytania chodziły mi po głowie, ale za nic nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Jakim cudem mogłam myśleć, że to Dean? Dlaczego mi nie powiedział, że to on? A jeśli już, to dlaczego nie pamiętam? Przecież pamiętam wszystko, tylko przez chwilę, okej kilka chwil nie miałam pojęcia czy to akurat nie był sen. Więc jednak nie był i co? I teraz, kiedy spędziłam z nim noc, mam żyć jak gdyby nigdy nic? Przecież to był Dean, mój kochany, którego miałam ochotę zobaczyć, wyściskać. I gdybym wiedziała, że to on uciekłabym z nim na drugi koniec świata. Cholera, dlaczego on tego nie zrobił?
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych kluczy w zamku. Zza drzwi wyłonił się Kamil, no cóż, nic dziwnego, jestem u niego w mieszkaniu.
- Boże, Savannah, co ci? - doskoczył do mnie z pudełkiem chusteczek i pomógł mi otrzeć te chore łzy.
- Nic.. - przez chwilę zatrzymałam potok, po czym znowu wybuchnęłam płaczem i chcąc nie chcąc wtuliłam się w jego tors.
Chłopak niewiele myśląc wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył na łóżku i chyba miał zamiar wychodzić, kiedy to ja odezwałam się.
- Zostań, proszę - pociągnęłam nosem i patrzyłam na niego przez zaszklone oczy.
Położył się z drugiej strony i odwrócił do siebie. Wtuliłam się w jego tors i nie wiem, chyba zasnęłam...



jestem zadowolona, że tak szybko go napisałam.
dzięki komuś za życzenie weny, haha :D 
nic takiego się nie dzieje, aczkolwiek Kamil ma uczucia, łał! 
i jeszcze jedna informacja :p ZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA!
więc świadczy to o tym, że będzie nowe opowiadanie. Już dodałam prolog.
chcecie linka? chcecie? a macie... <link>
mam nadzieję, że wam się to spodoba. i tak, będę prowadziła dwa opowiadania.
szaleństwo... XD bye ;**

podpisano: crazydream

10 komentarzy:

  1. Podziwiam. Świetny rozdział i do tego drugie opowiadanie. Zaskakujesz! ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się !!
    zapraszam do mnie
    galaxy-strawberry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. będziesz jeszcze kontynuowała tego bloga..??

    OdpowiedzUsuń
  4. ijea !!! twoje opowiadania są super !
    mam nadzieje , że nie zostawisz tego powiadania ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam czytać Twojego bloga.; )

    OdpowiedzUsuń
  6. no ja to uwielbiam ! pewnie już to mówiłam i mówię jeszcze raz :D
    najlepszy ! ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Cię.!
    Nie mogę się się doczekać nowego.!
    No, no ładnie im komplikujesz życie... proszę podziel się wyobraźnią.,!
    Narazicho. <3

    OdpowiedzUsuń