wtorek, 31 maja 2011

Rozdział dziewiętnasty.

- Julia, powinnaś jechać do domu, tato cię odwiezie, jutro masz szkołę. - usłyszałam za plecami głos mamy. Siedziałam obok łóżka Michała, który miał się nie poddawać, miał walczyć, być silny, a okazało się, że z jego stanem jest coraz gorzej. Nie mogłam pogodzić się z tym wypadkiem, tak bardzo chciałabym być na jego miejscu, żeby nie cierpiał, oddałabym mu całe swoje życie.  - No dobrze, do jutra słońce. - wyszeptałam cicho do brata, pocałowałam go w policzek i wyszłam. Kochałam go bardzo, był moim przyjacielem, pomagał, doradzał, a najważniejsze jest to, że ochraniał mnie, kiedy groziła mi jakaś krzywda. Teraz była moja kolej, chciałam go ochraniać przed śmiercią, przed tym wypadkiem, jednak nic nie dało się zrobić, jedyne co to pozostało mi tylko czekać, aż stan jego będzie stabilny.  Był czwartek, dziś było rozpoczęcie roku. Kamil, gdy tylko podjechał pod szpital, nie zapytał, czy coś komuś się stało, powiedział tylko zdawkowe ' do jutra ' i odjechał.
Kiedy przyjechałam z tatą ze szpitala, od razu wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Była północ, ten czas za szybko leciał... Ostatnio w moim   życiu dość dużo się zmieniło, poznanie Mateusza, kłótnia z Kamilem, porażka z Mateuszem, wypadek Michała i w końcu powrót Kamila... W żadnym innym mieście nie było aż tak dużego  zamieszania, nie miałam przyjaciół, było dobrze. Co do Kamila, tak, nie mogłam zapomnieć, do tego jeszcze wrócił do Polski, nie będzie łatwo, ale wiedziałam, że tego już nie da się naprawić, nie wybaczy mi tego, jak postąpiłam. Z Mateuszem to koniec, z pewnością tak. Nie potrafi zadbać o nikogo, prócz siebie. Postanowiłam nie myśleć o chłopakach, teraz najważniejszy był mój brat. Rozmyślając o Michale, zasnęłam w mgnieniu oka.
Poczułam na twarzy gorące promienie słoneczne. Ześlizgnęłam się z łóżka, spojrzałam na zegarek i zamarłam. Była godzina 9:25. Trwała druga lekcja, nie myśląc dłużej założyłam na siebie szare rurki i zwykły t-shirt, pobiegłam do łazienki zaczesać włosy w niedbałego koka, złapałam za torbę telefon i słuchawki, ubierając w pośpiechu najkacze, wybiegłam z domu. Autobus na moje szczęście przyjechał od razu, gdy tylko doszłam na przystanek. Wchodząc do autobanu, poczułam na sobie wzrok kilkunastu ludzi, nie dziwiłam im się, byłam nieogarnięta, nie zdążyłam przemyć twarzy, nie zdążyłam nawet pomalować oczu, nic. Na szczęście, że zdążyłaś się ubrać.. - powiedziałam do siebie w myśli. Autobus piętnaście minut później wysadził mnie na przystanku, tuż obok szkoły. Na patio, -które wychodziło na ulice-, było cicho, więc pewnie trwała trzecia lekcja. Wbiegłam szybko po schodach na pierwsze piętro, spojrzałam na plan, sala 11, informatyka, czyli na dole. Zbiegłam po schodach, wbiegając zdyszana do klasy czułam na sobie wzrok wszystkich uczniów, plus p. od informatyki. - Dzień dobry. - spojrzał na mnie i wskazał wolne miejsce. - Dobry. - odpowiedziałam szybko oddychając. Usiadłam obok chłopaka, który miał jako jedyny w klasie wolne miejsce obok siebie. Spojrzałam na niego. Nie odezwałam się. Był to Kamil, nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Zaczęłam rozglądać się po klasie, czy może nie ma wolnego miejsca, ale nie, nie było. Facet od informatyki zaczął tłumaczyć co mamy robić, ja tylko przyglądałam się jak za nas dwoje, pracuje Kamil. Lekcja minęła dość szybko, kolejna była plastyka. Usiadłam pod klasą, na ławce. - Cześć Julia! - usłyszałam głos Mai i Magdy. - Cześć wam. - uśmiechnęłam się do nich i na przywitanie pocałowałyśmy się w policzek. - O jezus maria! - wrzasnęła Magda, patrząc na mnie. - Co się stało?! - wykrzyknęłam przestraszona. - Jak ty dziś wyglądasz? Widziałaś się w lustrze? - zaczęła poprawiać mi włosy, wyjęła tusz z torby i próbowała pojechać nim po moich rzęsach, lecz ja się wyrwałam. - Przestań, może jej tak wygodnie? - uśmiechnęła się do mnie Maja. - Dzięki. - posłałam jej uśmiech. Za swoimi plecami usłyszałam ciche chichoty. Odwróciłam się, był to Mateusz z kolegami, patrzyli na mnie. Nie zareagowałam, wróciłam do jakże prześwietnej rozmowy. Po kilkunastu minutach gadania o błahostkach usłyszałam dzwonek. ' W końcu' - powiedziałam do siebie w myśli. - Julia, krew ci cieknie z nosa. - usłyszałam głos Majki i poczułam spojrzenie wszystkich ludzi, znajdujących się na korytarzu. Nie odpowiadając nic, poszłam do toalety. Złapałam za chusteczki, usiadłam na zimnych kafelkach i zaczęłam tamować krew, wraz z tym płakać. Nie miałam sił, martwiłam się o Michała, chciałam, aby to wszystko się już skończyło, chciałabym przytulić się do niego, ale musiałam uzbroić się w cierpliwość, musiałam czekać, aż wybudzi się ze śpiączki. Po chwili usłyszałam kroki, które zmierzały w stronę toalet. Wytarłam łzy z policzków i podniosłam głowę. Nade mną stał Kamil, usiadł obok, oparł głowę o ścianę i zamknął oczy. Obserwowałam każdy jego ruch. - Babka kazała mi po ciebie przyjść, zobaczyć jak się czujesz. - powiedział, nie poruszając się, ani otwierając przy tym oczu. Nie otrzymał odpowiedzi, spuściłam głowę. - Możemy zacząć od początku? - ponownie usłyszałam jego głos. Już to gdzieś słyszałam... - To znaczy, jak? Mimo tego, że wróciłeś do Polski i tak się różnimy. - spojrzałam na niego, głowę miał  zwróconą w moją stronę, patrzył mi prosto w oczy, jak te dwa miesiące temu... - Mylisz się. - uśmiechnął się ironicznie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wstałam i wróciłam do klasy. Usiadłam do ławki i nałożyłam słuchawki na uszy, puściłam muzyczkę i zanurzyłam się w rozmyśleniach. - Nie skończyliśmy rozmowy, z pewnością cię ona nie ominie. - Kamil wyciągnął mi z ucha słuchawkę i cicho wyszeptał. - Mylisz się, nie mam zamiaru z tobą na ten temat więcej rozmawiać, ogólnie w ogóle. - tym razem ja uśmiechnęłam się ironicznie i powróciłam do słuchania muzyki. Chłopak odszedł do swojej ławki nic nie dodając. Reszta lekcji minęła  mi dość szybko.
- I jak się Michał czuje? - spojrzałam na mamę, która delektowała się kolacją. - Jak na razie nie ma żadnych postępów, ale też nie ma żadnych zagrożeń. - zrobiła obojętną minę. - Mamo? Coś cię gryzie. Widzę to. - przyjrzałam się jej bardziej.  - Tak, jest pewna sprawa, o której powinnyśmy porozmawiać. - zrobiła naprawdę przerażającą dla mnie minę. - Mów, mów. - jej mina nie dała mi dużo do myślenia, tylko tyle, że jest to coś poważnego. - Postanowiliśmy z tatą, że wyprowadzamy się...

rozdział jest jaki jest, kompletny brak weny.
co do osób, które klikają ' nudne ', tak wiem.
opinie są po to by wyrazić na ten temat swoje zdanie,
ale proszę o uzasadnienie swojego wyboru, chcę by było lepiej,
chcę poprawić błędy, a jak na razie z waszej strony jest tylko ' nudne '
nic więcej. 



konto na moblo : 
 potrzebujesz opisu? - link powyżej (:

konto na formspringu:
jeżeli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem

6 komentarzy:

  1. świetne to <3
    zresztą jak zawsze : p
    i nie przesadzam hahah : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jest, tylko szkoda że się przeprowadzą .. znowu ;( No chyba że coś wymyślisz ;DD .

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje opowiadania są ostatnio pełne bólu. Cały czas się coś w nich dzieję, to mi się podoba ; )
    Rozdział jak zwykle świetny ; **

    OdpowiedzUsuń
  4. super:) zazdroszcze ci tej zajefajnej weny... Juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału<33333

    OdpowiedzUsuń
  5. jak to wyprowadzka? jak to odrzucenie Kamila ? :(

    Madzikovva

    OdpowiedzUsuń