piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 38

KLIK (włącz)
Oczami Savannah:
Do moich uszu dotarł huk. Automatycznie otworzyłam oczy. Ciemność. Otaczała mnie ciemność. Rozejrzałam się, jakby to miało mi pomóc w odnalezieniu jakiegokolwiek źródła światła. Na marne. W ciągu dalszym czerń była wokół mnie. Ale zaraz... Jak ja się tutaj znalazłam? Ostatnie co pamiętam to... W tym momencie dotknęłam swojego brzucha. Czy to mi się śniło? Czy śniło mi się, że jestem w ciąży? 
W tym samym momencie usłyszałam dziwny hałas. Rozchodził się echem po całym pomieszczeniu. Spojrzałam w kierunku, z którego dochodził. Również z tamtej strony nie dochodziło żadne światło. Podniosłam się na nogi, co było niemądre, ponieważ ból głowy dał o sobie znać. Złapałam się za nią i z hukiem opadłam na podłogę. 
- Cholera... - syknęłam z bólu i złapałam za obolałe kolano. 
- Kto tu jest?! - usłyszałam męski, podniesiony głos. 
Zamarłam. Czy to był sen? Bynajmniej wyglądało to jak sen, albo tani horror... 
Głos znałam. Bardzo dobrze znałam. Cholera, ja chyba naprawdę śnię...
- Dean? - z moich ust wyrwało się imię, którego w ten sposób, sposób martwiący się, nie wymawiałam od dawna.
- Savannah... - bardziej stwierdził niż zapytał. 
Po raz kolejny wstałam. Tym razem nie zważałam na ból głowy, czy też obolałe kolano. Szłam w kierunku skąd usłyszałam jego głos. Tak bardzo pragnęłam, by któregoś dnia to się stało, byśmy się spotkali... 
- Mów, proszę cię, mów do mnie - mówiłam w nieokreślonym kierunku, nie przestając iść. 
- Nie ruszaj się stamtąd, słyszysz? Zostań tam! - krzyknął, na co w ogóle nie zwracałam uwagi. 
W ciągu dalszym szłam w jego stronę, a jego głos bardzo mi przy tym pomagał. W końcu natknęłam się na coś. Chwilę później doszłam do wniosku, że jest to czyjaś stopa. 
- Dean? - wyszeptałam cicho, co spowodowane było przez moje nie do wierzenie. 
Czyżbym w końcu go spotkała? Po tak długiej rozłące mogę go w końcu dotknąć? 
- Savannah... - do moich uszu doszedł szept. Jego oczywiście.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Moja ręka dotknęła jego ramienia. W jednej chwili wylądowałam w jego objęciach. W końcu czułam jego zapach. Nie jakiegoś tam Kamila, który cały czas śmierdział papierosami i alkoholem. Nareszcie mogłam poczuć ten znajomy dla mnie zapach, ten, którego tak bardzo mi brakowało.
- Dlaczego odszedłeś? Dlaczego im się wystawiłeś? Przecież narażałeś swoje życie... - zapytałam z wyrzutem w głosie. 
Cicho załkałam. W oczach pojawiły się łzy. Tak bardzo za nim tęskniłam... 
- Wiem, przepraszam. To miało całkiem inaczej wyglądać... Przepraszam, zjebałem całą sprawę - mówił szybko, jakby się spieszył. Jakby wiedział, że to nie koniec.
- Co ty mówisz? Przecież już jest dobrze, mamy siebie - oderwałam się od niego i dotknęłam jego twarzy. 
Pogładziłam go po policzku. Szkoda, że nie widziałam jego twarzy, jego miny, czy też znowu móc spojrzeć w jego oczy. 
- Dean, powiedz, że już będzie dobrze - wyszeptałam, bo nie usłyszałam poprzednio odpowiedzi. 
- Chciałbym... - opuścił głowę. - Przepraszam.
Patrzyłam w jego stronę oniemiała. Teraz wszystko wydawało mi się jasne. Gdybyśmy już byli wolni, to przecież nie siedzielibyśmy tutaj, nawet nie mam pojęcia gdzie. To byłoby zbyt proste, a zarazem za piękne. Przecież mieliśmy do czynienia z mafią. 
- Co teraz będzie? Po co nas tutaj przyciągali? Znowu nas rozdzielą? - moich pytań nie było końca. Chłopak podniósł głowę i ujął moją twarz w dłonie. 
- Ze względu na wszystko, pamiętaj, że cię kocham - wyszeptał prosto w moje usta, po czym lekko je musnął. 
Brakowało mi tego. Cholernie mi tego brakowało. Gdybym mogła, cofnęłabym czas do początku wszystkich problemów. Cofnęłabym go do czasu, w którym Dean wplątał się w te długi. 
- Nie mów tak, proszę... Muszą nam dać spokój - załkałam cicho. Z moich oczu poleciały łzy. Teraz nie bałam się co będzie. Chciałam już przy nim zostać. Na zawsze.
W tym momencie usłyszałam huk. Spojrzałam w stronę skąd dochodził. Moim oczom ukazało się światło dzienne. Doszłam do wniosku, że ktoś właśnie otworzył ciężkie drzwi. 
- Nawet się nie odzywaj - usłyszałam szept Deana, który schował mnie za siebie. 
Parę męskich głosów. Zmierzające kroki w naszą stronę... Po chwili coś błysnęło i w końcu światło oświetliło całą - jak się okazało - halę.
Wielka, jak mi się wydawało poprzednio, nie była. Zero okien, tylko te drzwi na jednej ze ścian. 
W naszą stronę zmierzało 5 mężczyzn. Pierwszy, siwiejący facet ubrany był w garnitur. Trójka mężczyzn za nim, w czarnych skórach. Ten piąty przykuł moją uwagę najbardziej. Jego twarz była znajoma. Jego styl ubierania również. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że przede mną stał Kamil.
Niepewnie spojrzałam na Deana, który zachował poważną twarz i ze złością w oczach patrzył na piątkę ludzi. 
Cholera jasna, czy tylko ja nie wiedziałam co tutaj się działo? 
- Mówiłeś, że zostawisz ją w spokoju - mój chłopak wysyczał nerwowo przez zęby.
Zadrżałam. W tym momencie mowa była o mnie. Tego byłam w stu procentach pewna.
- Przypomnij sobie dokładnie... Dziewczyna miała być moja - facet w garniturze zaśmiał się szyderczo.
Nie mogłam pozwolić, by w towarzystwie mówiono o mnie tak, jakby wcale mnie tutaj nie było.
- Ja tu w ciągu dalszym jestem i mam dobry słuch - syknęłam w ich stronę, kiedy to wyszłam zza Deana. 
- Zamknij się - chłopak złapał mnie za rękę i przywrócił na poprzednie miejsce. 
Syknęłam z bólu, bo jego ucisk był silny. Nie rozumiałam go.
- Myślisz, że to zabawa? Możesz przestać robić z siebie wielkiego kozaka i się zamknąć? - spojrzał złowrogo w moją stronę.
Patrzyłam na niego pytająco. Przecież nie mogłam pozwolić na to, by jacyś ludzie niszczyli nam życie. 
- Ostra... Lubię takie - obleśny facet zrobił krok w naszym kierunku. - Kamil, a może ty nam powiedz... W łóżku też jest taka ostra jak w gębie? - dodał po chwili, odwracając się do młodego chłopaka.
- Nie słuchaj go - wyszeptałam w stronę Deana. 
Nie chciałam przecież, by mój kochany dowiedział się, że spałam z Kamilem.
- Sav, niech się dowie... - pierwszy raz od chwili kiedy tutaj weszli, usłyszałam głos mojego kolegi. - Tak, spałem z nią i powiem ci, że jest nieziemska.. - tutaj jakby się rozmarzył. 
Poczułam na skórze chłód. Gdzie przed chwilą na dłoni czułam dotyk mojego chłopaka, teraz otaczało ją zimne powietrze. 
Uniosłam głowę. Zauważyłam przepełniony żalem wzrok. W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. Nie chciałam, żeby dowiedział się o tym w taki sposób. Zacznijmy od tego, że w ogóle nie chciałam, by się o tym dowiedział.
- Powiedz mu czyje jest dziecko - po raz kolejny głos Kamila rozszedł się po całej hali.
Poczułam na sobie 6 par oczu. Jedno z nich było pytające, a zarazem smutne. Podniosłam pewna siebie głowę, po czym dotknęłam dłoń Deana. Nie odsunął jej. Albo byłam na dobrym kierunku albo ta wiadomość go sparaliżowała. 
- Dziecko jest Deana - odparłam z satysfakcją w głosie, patrząc złowrogo na Kamila.
- Ta wiadomość jest nieistotna. Istotne jest to, że to dziecko nawet nie zdąży ujrzeć światła dziennego - potężny głos szefa tej całej bandy, rozszedł się po sali.
Przeraziłam się. Nie miałam nawet szans na złapanie z nerwów Deana za rękę. Zabrali mi go. W jednej chwili złapali go i posadzili na krześle, które od początku tutaj stało. Ja zaś, poczułam ból w lewej części twarzy. Upadłam na podłogę. Przez mgłę widziałam jak chłopak wyrywa im się i błaga, by mnie zostawili. 
Próbowałam się podnieść, ale kolejny cios w moją stronę uniemożliwił mi to. Jeden z mężczyzn zadawał mi coraz to silniejsze ciosy, dwaj pozostali trzymali Deana, a szef stał z Kamilem i przyglądał się temu wszystkiemu.
Nie wierzyłam w to, że Kamil tak ze mną zagrał. Przecież zaufałam mu! 
 KLIK (włącz)
Kiedy przestałam krzyczeć i płakać, a Dean wyrywać się,  faceci odeszli na bok. Wiedzieli, że nie mam sił nawet na podniesienie się. 
Dotknęłam twarzy. Była mokra. Nie, nie od łez. Spojrzałam na zaczerwienioną dłoń. Nie mogłam zobaczyć siebie, ale mogłam wyobrazić sobie, że nie wyglądam dobrze.
- Zostawcie ją... Weźcie mnie - chłopak siedzący na krześle patrzył błagalnie w ich stronę.
Byli nie ubłagalni. Szef całej tej mafii zaśmiał się i podszedł do niego. 
- Chcesz oddać życie za tą dziwkę? - jego twarz spoważniała. Wskazał głową w moim kierunku i kontynuował swój monolog. - Ta suka zdradziła cię, szmaciła się na każdym kroku, a ty chcesz za nią zginąć? - po raz kolejny jego głos rozniósł się echem po sali.
- Nie mów tak o niej - syknął przez zaciśnięte usta. 
- Spójrz tylko na nią... Ona potrzebuje tego, potrzebuje śmierci. Nie widzisz, że upadła na dno? Zrobiła to samo, co ty parę lat temu, pamiętasz? Pamiętasz jak brałeś, wciągałeś? 
- Wyleczyłem się z tego, nie widać? To, że bierze nie znaczy, że nie ma dla niej szansy! - wrzasnął.
Odpowiedź była oczywista. Na jego policzku został ślad dłoni. 
- Wiesz, że zdania już nie zmienię - posłał mu obojętnie spojrzenie, po czym okrążył moje leżące ciało. 
Cały czas przyglądałam się tej sytuacji. Wiedziałam, że gościu ma rację. Upadłam na samo dno i nie było dla mnie ratunku. A jeśli to miałoby pomóc Deanowi i Emily uwolnienie się z rąk tych przestępców, mogę dla nich nawet zginąć. 


Oczami Deana: 
Po hali rozszedł się dźwięk dzwoniącego telefonu. Szef wyciągnął go z kieszeni i poszedł w kierunku drzwi z Chudym.
- Kamil... - do moich uszu dobiegł głos Savannah. Spojrzałem na nią, ciekawy co powie. - Zaufałam ci...
Jej drżący głos spowodował, że coś mnie zabolało. Mówiąc coś, mam na myśli serce, które łamało się, widząc jak leży zakrwawiona na podłodze. 
Niepewnie poruszyłem się, by tylko dostrzec jaka reakcja będzie ze strony mafii. Nie ruszyło ich to. 
- Nie rozumiesz, że to była zwykła zabawa? - ruszył powolnym krokiem w jej stronę. 
Obserwowałem to zaciekawiony, a tym samym zdenerwowany. Kiedy był już na tyle blisko, by mógł odważyć się coś jej zrobić wstałem gwałtownie i kucnąłem przy dziewczynie. 
Nie minęła sekunda, kiedy to Gruby z Mrówą znaleźli się obok. 
- Dam sobie radę - usłyszałem głos Kamila, który stał nad nami.
Spojrzał na Savannah, po czym na mnie. W oczach miał coś dziwnego... Nie było tam miejsca na zło. Współczucie z przeprosinami mieszało się. Dziwne... 
W pewnym momencie wyciągnął z kurtki pistolet i zamiast w nas, wycelował w stronę Grubego. Nie czekałem długo, by usłyszeć głośny strzał. Mrówa wraz z Grubym leżeli na ziemi niedaleko, otoczeni kałużą krwi, która z każdą chwilą powiększała się. 
Do hali wparował Szef wraz z Chudym. Oboje trzymali w dłoni pistolety... Po raz kolejny w mojej głowie rozbrzmiał głośny huk strzału. Oniemiały spojrzałem na swoje zakrwawione ręce i znieruchomiałą twarz dziewczyny. 
- Też Cię kocham ... - do moich uszu dobiegł jej szept. 
Chwilę po tym z moich ust wyrwało się głośne 'nie!' 





ja cież pierdzielę. pod koniec rozdziału miałam w oczach łzy.
jeszcze pojawi się jeden rozdział. wydaje mi się, 
że jeszcze sobie popłaczę ... 
Kocham Was <333 

podpisano: crazydream

27 komentarzy:

  1. to opowiadanie jest niesamowite, też się chyba popłaczę.:!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie kończ tego! niech to jeszcze trwa kurczę.!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite... Tekst + muzyka = ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. nie zdajesz sobie sprawy, co chcesz nam wszystkim odebrać. to opowiadanie jest najlepsze z Twoich wszystkich. ciągnij to, błagam. jesteś genialna..
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kończ, proszę. Daj im jeszcze czas. Jesteś genialna i na pewno coś wymyślisz. Nie kończ tego, proszę

    OdpowiedzUsuń
  6. Osz kurwa... No nie mogę...uwielbiam to opowiadanie, a ty chcesz je zakonczyc? Daj nam choc na koniec szczęśliwe zakończenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie kończ tegooo!!! To jest zajebisteee:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli chcesz kończyć, nie w ten sposób! Ona musi żyć, być razem z nim! :C

    OdpowiedzUsuń
  9. Oo jacie ! Świetne,świetne,świetne tylko czemu zanosi się na tragiczne zakończenie ?! Czyta się ze wstrzymanym oddechem czy jak to tam się mówi... ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. I to jest najgorsze. Kończysz najlepszego bloga, zostawiasz te słabsze...

    OdpowiedzUsuń
  11. jeju, jak Ty to zrobiłaś ?
    te piosenki jeszcze bardziej dodały całej tej sytuacji wdzięku, ale to wszystko miało się skończyć dobrze, i się skończy.. prawda ?




    Uzależniona.

    OdpowiedzUsuń
  12. mam nadzieję, że niedługo dowiem się jak to się skończyło!
    zaciekawiła mnie akcja, w tym rozdziale bardzo dużo się działo i mam ochotę przeczytać więcej. proszę Cię, abyś nie porzucała tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  13. wiem że mimo wszystko to zakończysz i spodziewam się zakończenia :* bardzo mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  14. łoo matko !
    ja też miałam w oczach łzy .. pff dalej mam ;(
    ona nie umrze prawda ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Popłakałam się. Prawdziwa historia ;* ;) Nie jest taka przesłodzona jak inne. Podziwiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  16. niech ona żyje i będą razem .;c
    Cudowne . :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niesamowite !
    Ale ja uważam,że dobrze robisz kończąc to opowiadanie.Przecież nic nie trwa wiecznie. Mam nadzieje że zakończysz je w wielkim stylu, napiszesz zakończenie jakiego nikt się nie spodziewa. Jesteś genialna i nie zapominaj o tym :)
    Ja życzę powodzenia na nowym blogu, jak i na "Dziwne Przypadki Nastolatki".
    3m się ♥ ! No i nie płacz ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. matko ryczę,wyje, łkam i szlocham!! jak znajdę - ubiję.
    Uwielbiam to opowiadanie i poprostu ughhh nie wiem co mam napisac jeszcze! poprostu EPICKIE!
    zapraszam do mnie gdzie przed chwilą ukazał się 29 rodział
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. To było tak wspaniałe że się popłakałam !
    Wiecej takich rozdziałów !
    Zapraszam do siebie! ;)
    http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Czy tylko ja czytając
    ten blog się popłakałam?
    Dziewczyno, ty masz naprawdę
    niesamowity talent! Wykorzystaj
    go jak najlepiej potrafisz, możesz
    zajść dzięki niemu naprawdę daleko!
    Na moim blogu jest już VI rozdział! Zapraszam do komentowania i obserowania! - Blanca xx

    OdpowiedzUsuń
  21. hop-obserwuje.
    jest bosko i czekam na coś nowego :) !
    zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jesteś niesamowita !
    Przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem !
    Gdy to czytałam,ryczałam cały czas .
    Wykorzystaj ten talent, nie marnuj go !

    OdpowiedzUsuń